Laura – dziennikarka śledcza – ma szansę zostać szefową działu śledczego poczytnej gazety. Musi tylko napisać reportaż na temat tajemniczej śmierci kobiety w maleńkiej osadzie na Mazurach. Olszyny Czarne nie witają jej przyjaźnie. Mieszkańcy są wrogo usposobieni i ewidentnie coś ukrywają. Sytuację komplikuje mieszkający w leśnej chatce mężczyzna, który w okolicy uchodzi nie tylko za dziwaka, ale i otrzymał miano lokalnej bestii. Laura, z pomocą redakcyjnego kolegi Arka, usiłuje wkupić się w łaski mieszkańców i potajemnie prowadzi śledztwo. Trafiają na trop większej i niebezpiecznej afery, a przy okazji przekonują się, że jest ktoś, kto nie cofnie się przed niczym.
Sandra Podleska stworzyła sympatyczną, niewydumaną i zgrabną historię. To powieść obyczajowa z wyraźnie zarysowanym wątkiem kryminalnym zogniskowanym wokół ekologii. Autorce długo udało się utrzymać niepewność związaną z zagadką kryminalną, która okazała się mieć tak naprawdę dwie płaszczyzny. Wątek związany z katastrofą ekologiczną została powiązany z tematem osobistej wendetty, co razem dało ciekawy miks obyczajowo-kryminalny.
Wokół zagadki kryminalnej rozgrywają się osobiste historie bohaterów, a ci są bardzo różnorodni. Mamy bohaterów, którym poszczęściło się w życiu, ale spotykamy i takich, których los mocno doświadczył. Są też manipulanci, krętacze, agresorzy, ale i zwykli, dobrzy ludzie oddani sprawie. Między wierszami rozgrywają się wielkie emocje, gorące uczucia, namiętności, rozbłyskują nadzieje i wybrzmiewają pełne dramatyzmu wyznania. Postać Laury jest interesująca, bo bohaterka na naszych oczach przechodzi przemianę wewnętrzną, a wydarzenia z Olszyn pomagają jej przewartościować swoje życie i nadać mu właściwy kierunek. Mamy też dwie ciekawe postaci męskie, i mówiąc szczerze, dawno już nie byłam tak rozdarta w tym, za którym bohaterem mam się opowiedzieć. Zakończenie jednocześnie mi się podoba i mi się nie podoba… Nie zaspojleruję, ale jeśli przeczytacie powieść, to zrozumiecie, że tu nie było dobrego wyjścia…
Sandra pokazała też mechanizmy rządzące światem mediów. Ogromna konkurencja na rynku, pogoń za newsem, artykułem na pierwszą stronę, za jak największą sprzedażą, klikalnością, a co za tym idzie, za wielkimi pieniędzmi. Pokazała media, które nie cofną się przed niczym, byle tylko osiągnąć wysokie wyniki na rynku, nawet gdyby mieli przy tym zrujnować komuś życie.
Przyznam, że bardzo lubię takie książki. Propozycja przeczytania tej powieści spadła mi jak z nieba. Chyba bardzo potrzebowałam takiej miłej, pokrzepiającej i pełnej emocji historii. Sandra zafundowała mi bezsenną noc, bo czytać skończyłam o 3:38. Fabuła intryguje i ciężko jest odłożyć książkę na potem.