Doszłam do końca historii Innych i pionierki Meg. Koniec, który mnie nie zachwycił i nie odpowiedział na moje pytania. Uwielbiam tą serię i tę autorkę, lecz zakończenie mnie rozczarowało. Liczyłam na rozwinięcie się romansu między Meg i Simonem, jakiegoś wielkiego BUM, a tu wszystko poszło gładko, choć nie obyło się bez kłopotów. Tytuł jaki ma piąty tom serii Inni, to “Zapisane w kartach”, nawiązuje on do sposobu w jaki przepowiada przyszłość Meg. Jak wiadomo wieszczki krwi przepowiadają przyszłość przez przelanie krwi, lecz rany jakie mogą sobie zadać, są limitowane, gdy ran jest za dużo wieszczki umierają, dlatego Meg broniąc się przed śmiercią szuka sposobu by móc pomóc swoim przyjaciołom nie przelewając swojej krwi. Jej nowym sposobem na przepowiadanie przyszłości jest wybieranie kart, które wydają się jej odpowiednie. Na podstawie tych kart przepowiada niedaleką przyszłość. Mimo mojego narzekania na zakończenie, to ta seria mnie zachwyciła a Bishop jest jedną z moich ulubionych autorek.
“Vlad wpatrywał się w Simona.
– Meg powiedziała Starszym, że są…
– …niegrzecznymi szczeniakami.
– Tak.
Minuta ciszy.”
Ludzie należący do ruchu Ludzie Przede i Nade Wszystko zostali zniszczeni przez najważniejsze Terra Indigiena, przez Kły i Pazury Namid, czyli przez Starszych. Pozostali przy życiu ludzie próbują żyć w zgodzie z Innymi, od nowa uczą się wspólnego życia. Dziedziniec w Lakeside był wolny od gniewu Starszych, a nasi główni bohaterowie starają się utrzymać pokój między ludźmi i Innymi. Spokój, który jest już i tak kruchy, może zostać zburzony przez jednego człowieka, który przybywa na Dziedziniec. Czy uda się im utrzymać pokój? Czy Starsi, którzy interesują się Meg, odpuszczą i wrócą tam skąd przyszli?
“Od czasu do czasu każda kobieta ma ochotę walnąć w łeb swojego mężczyznę.”
Całą serię czytałam z przyjemnością, ostatni tom również przyniósł mi wiele przyjemności, lecz liczyłam na coś więcej. Pióro Anne Bishop jest bardzo dobre i potrafi przywiązać czytelnika do historii. Historia przedstawiona w tym tomie nie była zła, lecz to pierwsze trzy tomy były moimi ulubionymi, dlatego uważam, że ten tom jest na równi dobry jak poprzedni, lecz nie przewyższa jakością pierwszych trzech. Historia wydaje się lekko powtarzalna, przez co nie zaskoczyła mnie ani nie czułam dreszczu ekscytacji podczas czytania, tak jak to było w poprzednich częściach. Mimo że brakowało mi tego wielkiego BUM, to myślę, że większość wątków została zakończona i rozwiązana w poprawny sposób. Myślę, że moje oczekiwania były takie duże, ponieważ tak bardzo lubię tę serię i nie chciałam się jeszcze z nią żegnać. Cieszę się, że przede mną jeszcze jedna książka z tego uniwersum i liczę, że pozwoli mi się pożegnać z Innymi w należyty sposób. Jak zawsze będę się zachwycać Innymi, ich dziecinna naiwność i niezrozumienie ludzi m nie rozczula i powoduje u mnie uśmiech na twarzy. Meg również należy do tych bohaterów, przy których się uśmiecham i bardzo lubię. Każda część pozwala nam dowiedzieć się czegoś nowego o Terra Indigiena i będzie mi bardzo brakowało tej historii. Podsumowując, historię o Meg i Innych kocham całym sercem, ostatni tom mnie lekko zawiódł, lecz i tak ją polecam.