Jesteście duszą towarzystwa, czy może samotnikami tak jak ja?
Nie lubię tłumów, nie lubię rozmawiać z dużą ilością ludzi, wolę małą grupkę znajomych, a w domu lubię chwile samotności. Jestem jak główna bohaterka książki “Nasze sekretne dary” Caroline O’Donoghue, Maeve. Jednak Maeve ostatnio się zmieniła, porzuciła swoją przyjaciółkę i rzuciła się w wir nowych znajomych, którzy są głośni, znani i lubiani. Maeve za karę dostaje zadanie, ma posprzątać w swojej szkole szafę. Znajduje w niej wiele skarbów, jednak największym skarbem, jaki tam znalazła, są karty tarota. Nasza bohaterka wydaje się mieć dar do stawiania i odczytywania tarota. Po krótkim szkoleniu, jakie sobie zrobiła sama, stała się hitem w jej szkole. Prawie wszystkie dziewczyny z jej rocznika, przychodzą do niej, by postawiła jej tarota. Jednak w dniu, kiedy Maeve stawia tarota swojej byłej przyjaciółce, wszystko się psuje. Jej przyjaciółka znika, a jej byli przyjaciele, nazywają ją *wiedźmą*.
Bardzo spodobał mi się pomysł na historię młodej zwykłej nastolatki, nie tylko ciekawej świata, ale tez zakompleksionej i niepewnej. Właśnie brak takiej idealnej bohaterki, przyciągnął moją uwagę na dłużej. Nie byłam pewna, czy sięgnąć po ten tytuł. Długo zajęło mi wciągnięcie się w tę historię, jednak gdy już mi się to udało, to nie mogłam się oderwać.
Czytając sporo książek fantastycznych, a jeszcze więcej książek młodzieżowych, można spotkać się z dwoma rodzajami głównych bohaterów, nieskazitelnych i takich typowych szarych myszek. Jednak bohaterka tej książki wydaje mi się idealnie zwykła. Jest to odświeżające i będę częściej takich bohaterek szukać.
Maeve jest zwykła, ale też jest zadziorna, pyskata, a humor, jaki wprowadza w tę historię, jest czymś potrzebnym, bo niektóre tematy, jakie porusza ta książka, są dość ciężkie i właśnie ten humor idealnie balansuje między powagą a komedią.
“Nasze sekretne dary” zostały wydane w bardzo ciekawy sposób. Karty tarota, które są bardzo ważnym szczegółem tej historii, zostały nam przedstawione w formie czarnobiałych grafik w książce.
Uwielbiam, gdy książka ma grafiki ukryte między kartami historii, a sama historia jest również ciekawa, co te grafiki. Lubicie takie niespodzianki ukryte w książce?
Historia ukazana przez autorkę jest nie tylko magiczna, ale też ma wiele warstw, które się odkrywa wraz z każdą przerzucaną stroną. Jednak polecam ją raczej młodszym czytelnikom, mi jako starej wyjadacze, która ma za sobą niezliczone ilości książek fantastycznych, ale też i młodzieżowych, książka wydaje się niekiedy zbyt naiwna i dziecinna. Język, który użyła autorka, również bardziej przemawia za tym, by młodszy czytelnik po nią sięgnął.
Nie spodziewajcie się tu ogromu akcji, prędzej będziecie powoli płynąć przez tę historię. Jednak mimo braku wartkiego nurtu akcji, mamy tu ciekawe tematy, które są poruszane. Bohaterowie tej powieści odkrywają siebie, walczą z przeciwnościami, oraz odkrywają magię, co jest równie ważne co odkrywanie własnego *ja*.
Mamy tu wątek znęcania się nad słabszymi, z pozoru gorszymi. A dlaczego gorszymi? Ponieważ są inni. Bardzo mnie ten wątek poruszył i bardzo ciekawił, jak się rozwinie w tej powieści. Mamy też tu sporo wątków LGBT i po czasie wydaje mi się, że był on chyba najważniejszym wątkiem, który gładko wypierał wątek magii i tarota, co już mi się nie spodobało. Jednak chciałam przeczytać historię fantastyczną, a nie obyczajówkę dla młodzieży z wątkami LGBT.
Oczywiście nie mogło również zabraknąć romansu. I tu powinnam się zatrzymać, jednak wolę ten temat ominąć, ponieważ on mi tu w ogóle nie pasował. Zaginiona siostra, dziewczyna, która ma wiele na sumieniu, w tym zranienie emocjonalne zaginionej siostry, a tu nagle się wyłania wątek romantyczny. Skąd? Jak? Gdzie? I najważniejsze … Po co?
Jest to pierwszy tom cyklu The Gifts. Czy sięgnę po kolejny? Nie wiem sama. Zobaczę, czy będę miała czas i chęci, bo nie lubię porzucać rozpoczętych cyklów czy serii. Dziękuję bardzo wydawnictwu Jaguar za książkę.