Małe Królestwo Portowe musi się zmierzyć z dwoma sąsiadującymi królestwami, które chętnie przygarnęłyby znaczący dla handlu port. By temu zapobiec, rodzina królewska postanawia wydać najstarszą córkę za księcia jednego z królestw, by zabezpieczyć państwo. Jednak niedługo po zaślubinach córka ginie w dziwnych okolicznościach. Za mąż zostaje wydana druga córka i tutaj sprawy zaczynają się lepiej układać. Najmłodsza królewna zostaje odesłana do zakonu, by nie poczęła wcześniej syna niż siostra. Jednak jedyna wizyta u siostry okazuje się znacząca i sprawia, że nasza Marra nie może wobec tego przejść obojętnie. Kogo poprosi o pomoc? Jakie przeszkody będą na nią czekać? Czy uda jej się ocalić siostrę?
Powiem szczerze, gdy tylko usłyszałam, że w tej powieści pojawia się kościpiesek i wściekła kura wiedziałam, że chce to przeczytać! Nawet nie interesowałam się opisem po prostu wiedziałam, że nie przejdę wokół niej obojętnie. I całe szczęście, bo przegapiłabym cudowną historię, która pochłonęła mnie bez reszty i na pewno szybko nie ucieknie mi z głowy.
Historia na początku wydaje się dość prosta i wręcz banalna. Jednak im dalej się w nią zagłębiamy i poznajemy bardziej ten świat, tym bardziej to wciąga i angażuje czytelnika. Pojawiamy się w świecie, gdzie mamy ciekawie przedstawioną magię i jej możliwości, poznajemy krnąbrne staruchy i razem z główną bohaterką staramy się uratować królową. Im dalej zagłębiamy się w fabułę, tym trudniej potem się od niej oderwać. Pochłania nas i zastanawiamy się jaki będzie tego finał.
Bohaterowie są również ciekawie wykreowani. Jak na powieść raczej skierowaną do młodzieży to nasza główna bohaterka Marra ma ponad 30 lat i choć czasami zachowuje się jak nastolatka, to można ją zrozumieć. Autorka rozbudowała portret psychologiczny postaci, dlatego łatwo nam zrozumieć ich postępowanie i poczynania, które robią. Marra jako najmłodsza córka nie miała lekko, wysłanie do klasztoru traktowała jak wybawienie i nie uciekała od zwykłej pracy, pomimo że była księżniczką. Jednak jej status powodował, że trudno jej się rozmawiało z ludźmi. Jednak kobieta nie poddawała i dalej próbowała wypełnić swoją misję. Jeżeli chodzi o pozostałych bohaterów, to nie chciałabym za dużo zdradzać, ale uwielbiam pożegnuchę i jej wściekłą kurę. Starsza pani, która nie da sobą pomiatać i wie czego od życia chce!
Powieść jest napisana bardzo dobrze. Tłumacz także się spisał, ponieważ podejrzewam, że niektóre kwestie nie były proste do przetłumaczenia. Jako że czytałam prebooka to nie wiem jak wygląda finalna wersja, jednak mam nadzieję, że małe błędy, które wyłapałam zostały poprawione. Jednak już nie patrząc na to, naprawdę czytało się ją świetnie. Wciągnęłam się od początku i trudno było mi ją przerywać. No i nie mogłabym wspomnieć o ukochanym kościpiesku! Magia w tej książce została ciekawie ugryziona i idealnie pasowała do fabuły. Nie była także fundamentem wszystkiego, tylko urozmaiceniem i to wyszło świetnie!
Podsumowując jest to naprawdę genialny tytuł, tylko zasługuje na uwagę. Ciekawi bohaterowie, uroczy kościpies i diabelska kura, magia, która nie jest tak sztampowa, przekazanie wartości rodziny i ich problemów, wciągająca fabuła i słodko-gorzki koniec. Może to trochę nad wyraz porównanie, ale jest ona trochę podobna do "Domu nad błękitnym niebem", okładka i opis niepozorny, a wewnątrz wartościowa historia. Mogę powiedzieć, że to jeden z lepszych tytułów tego roku.