Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie recenzja

Utrata wiarygodności

Autor: ·6 minut
2020-08-20
1 komentarz
6 Polubień
Było mi bardzo przykro czytając tę pozycję, chociaż uważam ją za prawdziwy majstersztyk, biorąc pod uwagę, ile wywiadów autor przeprowadził i z iloma osobami rozmawiał, ile danych zgromadził i w jakiej zgrabnej formie to przedstawił. Wszystko się tutaj trzyma kupy. Czyta się trudno, bo jest momentami szokująca, a mnogość faktów i nazwisk może przytłoczyć, ale warto.
Im dalej szłam, tym szerzej otwierałam oczy.

"Sodoma" to oparta na faktach, dowodach (w przeciwieństwie do biblii), wywiadach, dokumentach, listach itp. książka o sekcie rzymsko-katolickiego kościoła, w której liczy się tylko władza, a wszelkie sposoby dojścia do niej są dozwolone, nawet donoszenie na siebie lub ujawnianie rzeczy, które obowiązuje tajemnica spowiedzi. O bandzie homofobicznych, wystraszonych facetów w młodszym i starszym wieku, którzy tak bardzo boją i wstydzą się siebie, że nic ich nie powstrzyma przed atakowaniem osób im podobnych i to nie tylko poza kościołem. Cały czas szukają haków na siebie nawzajem, żeby w razie czego móc się szantażować. Jednocześnie chronią się wzajemnie i nie dopuszczają do tego, żeby ktoś z nich został oskarżony o pedofilię - ponieważ wówczas ich grzeszki też wyszłyby na jaw.

Ponoć aż 75% z nich to homoseksualiści. A jednak prowadzą krucjaty przeciwko osobom LGBT. W różnych miejscach na świecie księża chcą karać więzieniem homoseksualistów, albo nawet ich zabijać, czy leczyć elektrowstrząsami w kierunku "straight". Podczas pontyfikatów Jana Pawła II i Benedykta XVI bycie zadeklarowanym antygejem, prowadzącym manifestacje na ulicach przeciwko homoseksualistom, małżeństwom jednopłciowym było dodatkowym punktem w CV, za który otrzymywało się stanowisko kardynała (lub pięło się bardzo szybko po szczeblach kariery).

Żyją sobie w luksusach, mieszkają w apartamentach, jeżdżą drogimi samochodami, korzystają z usług męskich prostytutek, lub też bardziej luksusowych "escort boyów", noszą wypasione kiecki, każą sobie rozkładać czerwone dywany pod stopami przez wyjściem z samochodu i całować w pierścień. Molestują seminarzystów, gwardzistów, członków żandarmerii, pertraktują z dyktatotami (Augusto Pinochet, Fidel Castro) lub królami kokainy (Pablo Escobar). Mają immunitet dyplomatyczny, więc czego by nie zrobili (gwałty, przewożenie narkotyków przez granicę), nic im za to nie grozi. Jeśli jakiś sąd ich skaże, to na krótko, ale najczęściej sprawy się przedawniają, więc pozostają bezkarni.
Oczywiście, że są wyjątki, ale od 1978 do 2013 roku te wyjątki były odsuwane, marginalizowane i zakrzyczane przez panujących papieży i ich najbliższych współpracowników (Dziwisz, Sodano i inni tak bardzo obsesyjnie zafiksowani na byciu homofobem, że to się ociera o schizofrenię). Teraz mimo nowego papieża, który jest trochę bardziej "gay-friendly", za dużo się nie zmieniło, może poza tym że więcej skandali wychodzi na jaw, ponieważ przez te prawie 40 lat, skrajna prawica kościoła tak bardzo urosła w siłę i stworzyła sobie taką siatkę, że jeden człowiek tego nie ruszy, choćby nie wiem ilu miał sprzymierzeńców (chociaż Franciszek jak się okazuje jest bardzo sprytny i konsekwentny). Będzie to na pewno bardzo powolny proces. Na szczęście, jak pokazuje autor na podstawie kilku przykładów w książce, kościół sam się pogrąża w tej schizofrenicznej walce z postępowym społeczeństwem i zaczyna tracić wiernych (we Francji, jak podaje autor pozostało może 4% osób praktykujących katolicyzm). Czekam aż oświecenie przyjdzie i w naszym kraju, bo porównania jednego z hierarchów, że walka z biciem kobiet jest jak stalinizm, nazywanie ideologią i tęczową zarazą ludzi, motywowanie ludzi do robienia krzywdy dwóm gejom idącym za rękę po parku, to chyba nie jest ten kościół, który powinien istnieć we współczesnym i nowoczesnym społeczeństwie.

Kościół katolicki jest sektą, pewnym swego rodzaju więzieniem, do którego uciekają młodzi chłopcy z orientacją inną niż hetero, z obawy przed prześladowaniami. Znajdują tam swego rodzaju azyl, miejsce w którym będą czuć się bezpiecznie, żyjąc w otoczeniu ludzi takich samych jak oni. Po pewnym czasie zaczynają sobie zdawać sprawę z hipokryzji, w której żyją. Ale zostają, boją się odejść, bo gdzie indziej się podzieją, nie mając żadnego innego wykształcenia niż teologiczne, nic nie potrafiąc zrobić, przyzwyczajeni po latach do życia w kłamstwach i luksusie zostają i "nawracają" ludzi, którzy mając ten sam "problem" co oni, ale wybrali inną drogę niż księżowską.

A wszystko przez ten cały celibat. Gdyby go nie wprowadzono, może byłaby ta społeczność bardziej normalna? Może gdyby księża mieli rodziny, to przynajmniej mieliby wiedzę praktyczną, na podstawie której mogliby głosić swoje kazania na temat małżeństwa, rodzicielstwa itd, a przede wszystkim mogliby żyć jak normalni ludzie. A tak, wypowiadają się na tematy, o których nie mają zielonego pojęcia i nakazują świeckim ludziom żyć w czystości i prawdzie, chociaż sami z czystością, prawdą nie mają nic wspólnego. Kościół i księża katoliccy jawią się jako archaiczna i nie znająca ludzi i obecnych realiów społecznych instytucja, która już od dawna nie trzyma się tego, co twierdzi, że głosi (miłość do bliźniego? tak ale tylko tego, który spełnia wytyczne, tj. nie jest homoseksualistą, rozwodnikiem, Żydem, Muzułmaninem, kobietą, osobą, która jest za aborcją i in-vitro i można tak mnożyć w nieskończoność). Zatrzymali się mentalnie w średniowieczu i tam chcą pozostać, dążąc do tego żeby tam zatrzymała się też reszta świata. Poziom ich zepsucia nie ma granic, przykład: żeby dostać się do gwardii szwajcarskiej nie możesz być homoseksualistą ani mieć żony/dziewczyny. Masz być na wyłączność nuncjuszy, biskupów, kardynałów, którzy cię podrywają w kierunku molestowania, a ty nie możesz nikomu o tym powiedzieć, bo możesz być pewnym że żadnej pracy nie dostaniesz.

Kościół jest odpowiedzialny w bardzo dużej mierze za epidemię AIDS, gdyż zabrania używania środków antykoncepcyjnych z duchowych i oświeconych powodów, nakazując wstrzemięźliwość (bardzo to życiowe podejście by the way). Nazywają AIDS chorobą homoseksualistów lub też w ogóle negują istnienie tej choroby. Sami za to cztery razy częściej zapadają i umierają na tę chorobę. Przypadek? Nie sądzę. Dodatkowo, kiedy już jeden z nich na tę chorobę zapadnie i czeka na śmierć, pozostali go opuszczają, bojąc się o swoje stołki i opinię publiczną "co ludzie powiedzą, jak się dowiedzą, że wspieram chorego na AIDS księdza-przyjaciela?"... No, brak słów...

Ogromne gratulacje dla JP II, gdyż on jest tutaj głównym winowajcą, przymykając oczy na skandaliczne wybryki najbliższych osób w swoim gronie, mimo że miał dowody czarno na białym na ich mało etyczne i bardzo odbiegające od zasad, które kościół twierdzi że głosi działania. Osoba tak wywyższana pod niebiosa i wyświęcona chroniła swoich kumpli odpowiedzialnych za gwałty, pedofilię, molestowanie, mało tego, propsująca walkę z homoseksualizmem (co zakrawa na ironię, gdyż przeżył II wojnę światową i widział co robiono z ludźmi, którzy byli Żydami i Polakami i był podobno przeciwny walce z mniejszościami). Moralność u tego pana była skrajnie wybiórcza, a jest tak uwielbiany w naszym kraju, że jest traktowany jak drugi bóg, osoba bez wad, skaz. Uważam, że warto znać prawdę, zamiast ślepo kogoś podziwiać, zwłaszcza jeśli jest on odpowiedzialny w dużej mierze za śmierć 35 mln ludzi, którzy zmarli na AIDS w związku z zakazem używania środków antykoncepcyjnych przez kościół, podobno karano księży i siostry, którzy rozdawali prezerwatywy w Afryce. No i ile w porównaniu z tym znaczą jego działania na rzecz obalenia komunizmu (Watykan sponsorował Solidarność Wałęsy). Można powiedzieć, że to za jego pontyfikatu kościół najbardziej się rozbestwił. W czasie pontyfikatu Benedykta XVI, największego homofoba w historii papiestw, wszystko już działo się na fali tego, do czego księża byli przyzwyczajeni. Abdykacja jest skutkiem nieumiejętności dostosowania się do współczesnych realiów, wielu błędów wynikających z obsesyjnej homofobii oraz wielu wrogów a także sekretarza nieudacznika, oraz w dużej mierze skutków nałożenia na księży celibatu (nie on to wprowadził, ale też nic z tym nie zrobił). Po prostu widząc, że w zasadzie wszystko w kościele, władza, układy, ustawianie stołków jest oparte o homoseksualizm w kościele, nie wytrzymał i cytując klasyka "zszedł z krzyża".

Książkę oceniam bardzo dobrze i dziękuję Autorowi za 4 lata ciężkiej pracy dziennikarskiej, dzięki której powstał ten przejmujący reportaż.

Moja ocena:

× 6 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie
2 wydania
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie
Frédéric Martel
7.7/10

(Wydanie I, Wydawnictwo "Agora S.A.", Warszawa 2019) "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie" - Kilkudziesięciu kardynałów oraz setki biskupów i księży zgodziło się rozmawiać z francuskim socjologi...

Komentarze
@Johnson
@Johnson · około 4 lata temu
Jeden z moich wykładowców kiedyś powiedział "usunąć celibat, i za 150 lat kościół katolicki znika". :) Ciekawy jestem tej książki.
@Mackowy
@Mackowy · około 4 lata temu
Niech zgadnę: teologia na KUL-u ;-)?
@Johnson
@Johnson · około 4 lata temu
Nieee, w seminarium nas uczyli. (XD)
@almos
@almos · około 4 lata temu
Ale inne kościoły chrześcijańskie - protestanci, prawosławni - jakoś sobie radzą bez celibatu. Myślę, że podobnie byłoby z KK.
@Johnson
@Johnson · około 4 lata temu
Nope, KK jest zbudowany na celibacie. Tzn jeszcze w strukturach średniowiecznych i mocno własnościowych gdzie jeszcze pojęcie "Państwa" było mocno abstrakcyjne, a o pojęciu narodu itd nie było nawet mowy. Dzisiaj może inaczej by to było, kto wie. Ale co do zasady celibat jest filarem KK.
@almos
@almos · około 4 lata temu
Mam inne zdanie, gdyby powoli i mądrze celibat znieść, KK by się tylko umocnił.
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie
2 wydania
Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie
Frédéric Martel
7.7/10
(Wydanie I, Wydawnictwo "Agora S.A.", Warszawa 2019) "Sodoma. Hipokryzja i władza w Watykanie" - Kilkudziesięciu kardynałów oraz setki biskupów i księży zgodziło się rozmawiać z francuskim socjologi...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Co by nie strzępić języka po próżnicy i zbytnio nie powtarzać tego, co już zostało powiedziane na temat tej pozycji, postanowiłam przeczytać recenzje i opinie innych Czytelników, którzy zadali sobie ...

@Madison @Madison

Francuski socjolog napisał poważną, opartą na wieloletnich badaniach i setkach wywiadów, książkę o lobby homoseksualnym w Watykanie. Wychodzi Martel z konstatacji, że homoseksualna wspólnota w Watyka...

@almos @almos

Nowe recenzje

Nadchodzi nic
Prawda w świecie iluzji
@AgaCeee:

Główny bohater książki "Nadchodzi nic", Nebro, budzi się w luksusowym pociągu, nie pamiętając, kim jest ani dokąd zmier...

Recenzja książki Nadchodzi nic
Ballada o nieszczęśliwej miłości
Absolutnie magiczna, zachwycająca i wciągająca
@wybrednaboo...:

Ledwo co wstawiłam recenzję pierwszego tomu, a tu już recenzja drugiego 😂 🕸️ PRZESZŁOŚĆ JACKSA - jejku, co tu się dzia...

Recenzja książki Ballada o nieszczęśliwej miłości
Naznaczone dusze
RECENZJA
@anitka170:

„Wokół nas panowała cisza, którą przerywały jedynie odgłosy wydawane przez ptaki oraz ciche pluskanie ryb w jeziorze. E...

Recenzja książki Naznaczone dusze
© 2007 - 2024 nakanapie.pl