Ja nie mogłam obojętnie przejść obok tak pięknej, nastrojowej okładki, zresztą i tak miałam w planie przeczytanie tej książki, gdyż to trzecia część serii "Błękitny dom nad jeziorem". Cała seria bardzo mi się podobała, tylko czytając tę trzecią książkę, czułam lekki niedosyt, gdyż główna bohaterka Zosia jest tu przedstawiona w bardzo dziwny dla mnie sposób. Nie rozumiałam czasami jej zachowania dotyczącego związków damsko-męskich. No, ale może to ja jestem źle nastawiona do takiego typu zachowania.
Czas nie podlega żadnym zmianom ani prośbom, ani groźbom. Biegnie swoim torem, równym rytmem, nie ogląda się za siebie, nie zatrzymuje się, żadne przeszkody nie są mu straszne.
Tym razem autorka niemal całą książkę poświęciła perypetiom życiowym właśnie Zosi. W poprzednich częściach była przedstawiona jako dziewczyna szukająca tylko rozrywki wśród mężczyzn, z żadnym nie chciała złączyć się na stałe. Jednak życie nie jest tylko czarno-białe i zawsze ma dla nas niespodzianki. Tak jest również w przypadku Zosi. W jej życiu pojawiają się dwaj mężczyźni, na widok których kobieta doznaje dziwnego uczucia, jednym z nich jest niedawno poznany biologiczny ojciec Pauliny, drugi to Grek, z którym Kuba i Bruno prowadzą interesy. Jak nigdy, nie może sobie z tym poradzić, nie rozumie, co się z nią dzieje. Na domiar wszystkiego w pensjonacie pojawia się Tomek, chłopak, z którym kiedyś chodziła, lecz bała się zbytniego zaangażowania w związek i od niego odeszła. Jakby tego było mało, to jeszcze w barze spotyka Grześka, swoją wielką szkolną miłość. Była nawet z nim w ciąży, lecz gdy się o tym dowiedział, to dał nogę, ojciec wyrzucił Zosię z domu, błąkała się, aż ją Tosia przygarnęła do pensjonatu. Niestety poroniła...
W życiu trzeba pocałować kilka żab, zanim się trafi na księcia.
Zosia zaczyna trochę inaczej podchodzić do mężczyzn, chciałaby też wreszcie założyć rodzinę i mieć dzieci, których zazdrości swoim przyjaciółkom. Jednak nie wie jak ugryźć ten temat. Bardzo dobrze realizuje się za to w kuchni. Bierze nawet udział w konkursie kuchni regionalnej, pomaga jej w tym Jan, ojciec Pauliny oraz sąsiadka, która przekazuje jej stare mazurskie przepisy. Zosia jest zachwycona tym, że może je poznać.
Nie będę wam zdradzała fabuły książki, gdyż to nie jest moim celem i nie chciałabym odbierać wam przyjemności czytania.
Czeka was wiele niespodziewanych zwrotów akcji oraz ciekawa podróż po Grecji.
Czy Zosia znajdzie swoją miłość i szczęście? Czy uda jej się wybrać tego jednego na całe życie?
Jest to historia słodko-gorzka, która opowiada o poszukiwaniu miłości, przyjaźni, o tym, że prawdziwa rodzina nie musi być tak ze sobą związana więzami krwi, że osoby niespokrewnione ze sobą, mogą również nią być.
W końcu w życiu nie trzeba koniecznie być szczęśliwym, czasami wystarczy być zadowolonym.
Podejrzewam, że to jeszcze nie koniec historii związanych z Błękitnym domem nad jeziorem...
Polecam na jesienne wieczory.