Moja opinia nie jest spoilerem! Uprzedzam, bo zapewne osoby sprzyjające autorce będą oznaczać jako spoiler.
Planowałam nie pisać opinii na temat tej książki. Po prostu ugryźć się w język... Ugryzłam się za mocno i poczułam żądzę krwi... Udało mi się jednak ocenzurować swój tekst, który w tej wersji jest najdelikatniejszy.
To miał być thriller erotyczny, a wyszła książka o robieniu zakupów w luksusowych butikach przez luksusową prostytutkę, z toksycznym przekazem. Ani to nie jest dobry thriller, ani erotyk. Nie wiem, może autorka uległa modzie, żeby szokować lub wzbudzać obrzydzenie...
poszła w komercję... albo nawet w modę.
Dotychczasowe powieści autorki, które czytałam, były literaturą z pogranicza kryminału i thrillera psychologicznego z nutą sensacji i szczyptą pikanterii. Ta "szczypta pikanterii" była często bardzo subtelna, wyczuwalna w zachowaniach czy gestach bohaterów, wiele razy pozbawiona jednoznacznych zbliżeń. Między bohaterami po prostu iskrzyło. Nawet gdy książka nie miała wiele wspólnego z romansem, a tym bardziej erotykiem, wzbudzała całą gamę wrażeń. Bohaterowie byli interesujący, z pogłębioną psychologią, obarczani zaburzeniami osobowościowymi, lub chorobami psychicznymi. Osobowość borderline, kobieta po gwałcie, hazardzista z długami, mężczyzna z nerwicą, który lekami wygłusza objawy somatyczne, żyjący w chronicznym stresie, wywołującym stany lękowe, które doprowadzają do fizycznego bólu, jakby postaci choroby autoimmunologicznej, bohaterka walcząca ze stanami depresyjnymi wywołanymi niską samoocenę to dla autorki jest pestka. Świetnie radziła sobie ze stopniowym budowaniem relacji między postaciami, a nieliczne sceny erotyczne opisane były ze smakiem.
Wielopłaszczyznowe historie, ze skomplikowaną, przemyślaną intrygą, wieloma zwrotami akcji, poprzedzone solidnym researchem w różnych dziedzinach, śmiało można było zakwalifikować do thrillerów. W taki sposób potrafiła pisać autorka. I choć zdarzały jej się słabsze powieści, to zawsze były powyżej przeciętnej.
Zachęcona własnymi pozytywnymi wrażeniami po przeczytaniu wcześniejszych sześciu książek autorki bez namysłu sięgnęłam po "Umowę in blanco". I tu dostałam literackim obuchem w łeb.
Nie potrafię przypisać powieści do kategorii i nie wiem, na czym w ogóle autorce zależało. Jeśli miał to być erotyk z elementami bdsm to było za delikatnie, jeśli dark erotyk, to również było za łagodnie. Dark wynikał bardziej z rozmów bohaterów i ze skutków scen seksu, niż tego, co się podczas nich odbywało. Momenty, które można by podłączyć pod bdsm, były daleko od scen seksu, więc nic wspólnego z tym nie miały. Wszystko kręci się wokół niecodziennych potrzeb seksualnych luksusowej prostytutki Esme Cramer, a wątek kryminalny jest niewidocznym tłem, który nawet nie trzyma się kupy, a w wielu momentach jest odrealniony.
Thriller pozbawiony motywacji to tani zlepek brutalnych scen, które mają jedynie wywierać wpływ na czytelnika, wywoływać szok. Słaba zagrywka słabych autorów, do których Anna Falatyn się nie zalicza.
Po wykluczeniu powyższych elementów pozostaje erotyk. Erotyk bez erotyzmu... Tak, sceny seksu były, ale w ogóle nie przykuwały uwagi, nie wzbudzały zainteresowania. Płaskie i nudne.
Postać zimnej suki Esme irytująca. Pusta lala, którą interesują pieniądze i bycie zdominowaną przez przystojnego, bogatego, Victora, który to kobietę nazywa swoją Nemezis. Jak mam być precyzyjna, to Esme była przynajmniej konkretna, wyrozumiała i konsekwentna, bo na pytanie o limity/granice odpowiedziała "Nie zabij mnie" i tego się trzymała.
Miałam też pytanie natury technicznej dotyczące jednej sceny, ale to akurat trafiło pod cenzurę.
Abstrakcyjny był powód, dla którego Victor ożenił się z Esme. To był też jedyny moment, który wzbudził we mnie jakąkolwiek reakcję — śmiech.
"Teraz Cramer już wiedziała, że nie chodziło mu o nawiązywanie kontaktów, a zaprezentowanie jej światu i podkreślenie swojej pozycji. Taki stan rzeczy niezaprzeczalnie połechtał ego kobiety."
Jak bardzo bym się nie starała, to nie potrafię pojąć, dlaczego facet (mający wpływy i pieniądze) miałby obnosić się na wystawnym przyjęciu profesją przyszłej żony.
Nie wiem, gdzie jako czytelnicy popełniliśmy błąd, że autorzy wpadają na pomysł popełnienia takiego tekstu. W moim subiektywnym odczuciu osoby, które wystawiają pochlebne, acz nieprawdziwe recenzje, robią autorce krzywdę. W rezultacie, zamiast podnosić poziom, cofa się. Pisała dobre książki, czasem bardzo dobre, a teraz wytaplała się w błocie.
Naszła mnie też pewna refleksja... Autorka uprzedza, że książka zawiera nieodpowiednie treści i jest przeznaczona dla osób pełnoletnich. Patrząc na tak wysokie noty dla tego erotyku, obawiam się, że w znacznym stopniu oceniały go (prócz osób wspierających autorkę) osoby bez doświadczenia, a tym samym w wieku nieodpowiednim do czytania książki.
Daję dwie gwiazdki. Jedną za niezmiennie bardzo dobry styl literacki autorki, który nijak jednak nie pasuje do treści. Drugą... A tak, z dobrego serca... Na otarcie łez.