Nancy A. Collins nie jest za dobrze znana na naszym rynku wydawniczym. Jednak dzięki wydawnictwu Zysk i S-ka sytuacja ta najprawdopodobniej ulegnie zmianie. Po stosunkowo średniej powieści jaką okazał się "Zew krwi" otrzymaliśmy "Tuzin czarnych róż", który jakby nie patrzeć jest bardzo przyjemną lekturą przy której miło spędzimy czas, ale czy to wystarczy, żeby książkę uznać za wartościową ??
Umarłe Miasto rządzi się swoimi prawami albo raczej prawami, które narzucają na mieszkańców bandyci będący pod dowództwem jednego z dwóch panujących w mieście wampirów. Do takiej miejscowości dociera pewna "nieznajoma", której celem życia stało się unicestwienie jak największej liczby Spokrewnionych. Na swojej drodze spotyka starego hipisa o przezwisku Claudy oraz małego chłopczyka imieniem Ryan. Nieznajoma zapoznając się z historią chłopca postanawia mu pomóc i jednocześnie rozwiązać problem nękający miasto. Przystając do szeregów Eshera - jednego z wampirów rządzącego miastem - rozpoczyna swoją pełną niebezpieczeństw, spisków i przemocy grę. Finałem tej rozgrywki ma być wielka wojna pomiędzy dwoma enklawami wampirów zwana "dżihad".
Tak można w skrócie opisać fabułę omawianej pozycji. "Tuzin czarnych róż" jest książką, która z pewnością uprzyjemni nam spędzenie chłodnego wieczoru w domowym zaciszu. Fabuła jest stosunkowo prosta. Nie ma tutaj konieczności zastanawiania się nad opisywanymi zdarzeniami, gdyż wszystko mamy podane jak na tacy. Od samego początku wiemy mniej więcej, jaki będzie koniec tej powieści. Nie oznacza to jednak, iż brak tutaj elementów zaskoczenia. Te są na pewno, choć nie występują za często. Poza szybko rozwijającą się akcją mamy również moment spokojniejsze, które nadają powieści dodatkowego mrocznego klimatu. Fragmenty te przejawiają się we wspomnieniach poszczególnych postaci, które są najciekawszymi elementami całej powieści niezależnie od tego czy poznajemy przeszłość nieznajomej, jednego z wampirów czy jakiegokolwiek innego bohatera książki. Dzięki tym bardzo ciekawym retrospekcją autorka nadrabia brak tajemniczego klimatu występującego w reszcie książki, która jest przepełniona akcją. Występuje tutaj kilka scen, które potrafią sprawić, iż pojawi się na naszych rękach i plecach gęsia skórka, ale to bardziej z powodu szokowania czytelnika niektórymi scenami niż klimatycznymi opisami. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony "Tuzinem czarnych róż", gdyż wywarł on na mnie spore wrażenie, lecz nie wiem do końca dlaczego. Książka jest krótka, dzięki prostemu stylowi pisania autorki bardzo szybko się ją czyta ale jednak ma w sobie to coś co trzyma w napięciu, a może to tylko ten neogotycki klimat ?? Sam już nie wiem. W każdym razie, jeżeli ktoś ma ochotę na przyjemną, niewymagającą lekturę to "Tuzin czarnych róż" jest idealną pozycją.