„Dwór mgieł i furii” Sarah J. Maas to drugi tom cyklu Dwór cierni i róż.
Zdarza wam się wracać do książek, które czytaliście parę lat temu?
Cztery lata temu zachwycałam się tą serią, mając to w pamięci postanowiłam sięgnąć po nią jeszcze raz i chociaż dostrzegam jej wady, to wciąż bawię się tak samo znakomicie. Słuchałam audiobooka, którego czytała niezastąpiona Anna Szawiel. Świetna lektorka.
Pierwszy tom początkowo mi się dłużył, aż z czasem wciągnął do swojego świata. Podobały mi się elementy nawiązujące do Pięknej i Bestii. Nie wszyscy bohaterowie zyskali moją sympatię. Feyra niezmiennie mnie irytowała. Ciekawą postacią okazała się antagonistka, która przyszykowała niezłą intrygę. Ostatecznie uznałam, że był to dobrze spędzony czas. ,,Dwór cierni i róż" to część, która jest początkiem wszystkiego, zapoczątkowuje wydarzenia, które dzieją się w dalszym ciągu i jednocześnie łatwo po czasie dostrzec te nawiązania.
Drugi tom również nie wciągnął mnie od początku. Potrzebował czasu, aby sprawić bym nie mogła się od niego oderwać. W tym tomie Sarah J. Maas rozwinęła świat przedstawiony, zabierając czytelników nie tylko do Dworu Nocy, ale także do Dworu Lata oraz Dworu Koszmarów. Dochodzą nowi bohaterowie, o których mogę powiedzieć, że ich lubię. Feyra zaczyna przechodzić wewnętrzną przemianę. Wciąż mnie irytuje, ale mniej. ,,Dwór mgieł i furii" to zdecydowanie lepsza część od swojego poprzednika. Bardziej intrygująca, wciągająca i fantastyczna.
Fabuła została interesująco poprowadzona, autorka rozwiązała niektóre wątki z poprzedniego tomu, lecz wciąż pozostaje wiele niewyjaśnionych spraw. Jednak uważam, że niektóre sceny były lekko przesadzone np. ta na Dworze Koszmarów z odwróceniem uwagi. Obstawiam, że można było jakoś inaczej to rozwiązać bez tego całego przedstawienia. Zakończenie było genialne. Bardzo mi się podobało, ponieważ w końcu zaczyna się akcja, którą uwielbiam. Z uwag uważam, że całość mogłaby być krótsza i nic by na tym nie straciła. Pierwsza połowa trochę mi się dłużyła, zaś druga całkowicie mnie wciągnęła w wir akcji.
Bohaterowie zostali należycie ukazani. Mają zarówno wady jak i zalety. Wzbudzają emocje, czasami irytują, ale w końcu pojawiają się nowi bohaterowie, których uwielbiam. Nigdy nie ukrywałam, że moim ulubionym bohaterem tego cyklu jest Rhysand. To postać, którą albo znienawidzicie albo pokochacie. Pod przykrywką mrocznego księcia Dworu Nocy skrywa się skrzywdzony Fae, który robił wszystko, aby za wszelką cenę chronić swoich przyjaciół. Od lat nosi maskę złego, okropnego księcia, bo tak jest po prostu mu łatwiej. Feyra to główna bohaterka, z którą mam skomplikowaną relację. Czasami ją lubię, a czasami mam jej dość. W tej części przechodzi przemianę, ale i tak musiała w jednej scenie zachować się okropnie wobec własnego przyjaciela, bo nie powiedział jej o czymś, chociaż planował. Aż tak ją to wkurzyło, że musiała go chorego zostawić w błocie i uciec w jakieś spokojne miejsce, a to, czego nie zdążył jej opowiedzieć nie było jakieś straszne. Od pierwszego tomu można było się tego domyślić, ale oczywiście Feyra musiała mieć fochy. Jednak bohaterką, na którą przy wcześniejszym czytaniu nie zwróciłam uwagi, a teraz ją ubóstwiam jest Amrena.
Pojawia się tutaj wątek romantyczny, który rozwija się powoli przez cały tom. Nie rozumiem, dlaczego często uznaje się, że występuje w tym tomie dużo romansu, skoro ten wątek rozwija się bardziej prawie pod sam koniec książki. Definitywnie to bardziej fantastyka niż romantasy. Przynajmniej w moim odczuciu.
Podsumowując ,,Dwór mgieł i furii" Sarah J. Maas to przyjemna powieść fantastyczna, z którą dobrze spędziłam czas pomimo kilku wad. Spodoba wam się, jeśli lubicie moralnie szarych bohaterów, wolno rozwijający się wątek romansowy, fantastykę, różne, postacie władające różnymi mocami, a przede wszystkim jeśli podobał wam się pierwszy tom. W sumie mogłabym się jeszcze przyczepić, że Feyra za szybko nauczyła się nowych mocy, ale wolę już przymknąć na to oko, bo nie żałuję spędzonego czasu z tą historią. Ode mnie ostatecznie otrzymuje ocenę 8/10.