Powroty w dobrze znane nam miejsca mogą być różnorodne i wzbudzać rozmaite odczucia. Od entuzjazmu oraz radości, przez melancholię czy nostalgię, do zagubienia, niepewności bądź smutku. Właśnie te ostatnie w większości towarzyszą Holly, gdy po długim pobycie w szpitalu w Bostonie wraca do rodzinnego domu. Wypadek, w którym brała udział oraz śmierć przyjaciela, kładą się cieniem na jej przyszłości, zwłaszcza że Cain - jej młodzieńcza miłość - pała do niej nienawiścią i obwinia o zgon brata. Dziewczyna jednak postanawia nie wyjawiać prawdy na temat okoliczności tego zdarzenia oraz próbuje pogodzić się z tragiczną przeszłością. Wtedy na jej drodze pojawia się Dean, z którym młoda kobieta nawiązuje relację. Jednak nad ich związkiem pojawiają się ciemne chmury... Piętrzące się tajemnice i zazdrośni ludzie mogą położyć kres łączącej ich więzi...
Ci, którzy obserwują mnie dłużej, wiedzą doskonale, że romanse to nie do końca moja bajka, a właśnie ten gatunek jest domeną autorki. Tę książkę czytało mi się jednak bardzo przyjemnie i miło spędziłam z nią czas. Na pewno duży wpływ na odbiór tej lektury miał lekki styl pisarki, a także dość szybkie tempo akcji. Czytelnik krok po kroku odkrywa skrywane przez bohaterów sekrety oraz z ciekawością czeka na dalszy rozwój wydarzeń. Anna Wolf świetnie umie grać na uczuciach odbiorców serwując im całą masę skrajnych emocji – od złości, przez smutek, do radości – dostarczając tym samym łez zarówno szczęścia jak i wzruszenia. Aczkolwiek tym, co mnie najbardziej zachwyciło w tej pozycji, był ukryty pod warstwą romantyzmu głębszy sens. Fabuła obfituje w wiele ciekawych psychologicznych aspektów, które skłaniają do refleksji czy dłuższego przemyślenia danego problemu. Z kolei bardzo miłym dla mnie osobiście akcentem było zamieszczenie grafiki Baszty Pyrzyckiej znajdującej się w Lipianach. Z tej bowiem miejscowości pochodzi pisarka, ale również i ja 😉, więc tym bardziej doceniam tę inicjatywę.
Autorka ukazała tutaj wiele oblicz miłości. Pokazując nie tylko tę dotyczącą partnerów, ale też rodzicielską, braterską bądź toksyczną i zrobiła to w znakomity sposób. Jednak to trauma oraz jej wpływ na dalsze życie okazały się tutaj kluczowym wątkiem. Większość z nas posiada jakieś zewnętrzne lub wewnętrzne blizny, których się wstydzi bądź które prowadzą do braku samoakceptacji lub gorszego samopoczucia. Pani Anna za sprawą tej powieści stara się nam uświadomić, iż one wcale nie powinny być powodem krępacji albo udręki, a dowodem na naszą siłę, odwagę, determinację lub hart ducha. Zagojone rany – te fizyczne i te psychiczne – niech okażą się podstawą naszej dumy oraz motywacją do działania i stawiania czoła kolejnym przeciwnościom losu.
Ta pozycja uzmysławia również, że tak jak nie należy oceniać książki po okładce, tak też nie można wydawać opinii o człowieku na podstawie jego wyglądu, powierzchownego poznania bądź na bazie plotek. Pozory zbyt często mylą, a my decydując się na dyskredytację danej jednostki tylko ze względu na powyższe kwestie, prawdopodobnie skrzywdzimy taką osobę, ale także pozbawimy siebie nowej relacji, która może się okazać wartościowa i wiele wnosząca do naszej egzystencji.
Oczywiście to nie wszystkie tematy, jakie zostały poruszone w tej książce, ale resztę musicie już poznać sami. Do czego Was serdecznie zachęcam. Jeśli szukacie lekkiej, a zarazem emocjonalnej i ciekawej lektury, ta powieść z pewnością przypadnie Wam do gustu. Szczególnie polecam ją miłośnikom gatunku, gdyż znajdziecie to wszystko, czego oczekujecie od tego typu pozycji.