"Harjunpaa i kapłan zła" to nie historia tylko i wyłącznie sensacyjna, gdzie najważniejsze jest dochodzenie, a wszystko pozostałe tylko uzupełnia jego tło. Książka ta to coś więcej niż kolejna opowieść o zbrodni i karze, to studium trzech ludzi, których ścieżki spotkały się ze sobą mniej lub bardziej przypadkowo. Każdy z bohaterów pokazany jest wielowymiarowo, ze szczególnym zaznaczeniem tego co go ukształtowało i co wpływa na niego obecnie.
Mikko Moisio, pisarz, ojciec, ofiara przemocy domowej w dzieciństwie i w życiu dorosłym. To czego doświadczył jako dziecko miało swą kontynuację w życiu dorosłym. Jako kilkulatek był bezsilny wobec tego co się działo w jego domu rodzinnym, jako osobą dorosła doświadczył tego samego, jednak po raz kolejny nie uzyskał pomocy. To sprawca, a raczej sprawczyni liczyła się dla tych, którzy powinni umieć rozróżnić krzywdzonego od krzywdzącego.
Timo Harjunpaa policjant wydziału kryminalnego, dla którego śmierć i zbrodnia powinny być codziennością, lecz nie są. Stara się dotrzeć do prawdy, nawet wtedy gdy wydaje się ona oczywista. To co pozwala mu zapomnieć o złu go otaczającym to rodzina, dzięki niej umie odciąć się od obrazów, które w każdym momencie mogą go wciągnąć w swoje mroczne wnętrze.
Gnom, wyznawca kultu Macierzy, w imię i z rozkazu, której morduje, a raczej zbawia miasto - Helsinki. Nie ważne czy jest mężczyzną czy kobietą, najważniejsza jest misja. To ona jest jego sensem i celem życia.
Troje bohaterów, trzy drogi życiowe, których ścieżki po raz pierwszy stykają się w metrze - nie w pojęciu środka komunikacji, lecz miejsca zbrodni. Początkowo tylko sprawca wie co tak naprawdę wydarzyło się na jednym z peronów. Policjant staje u jej progu, szukając jej pośród setek obrazów, a świadek nawet nie zdaje sobie sprawy co tak naprawdę widział. Tak samo jak nie był świadomy bólu, którego doświadczał jego syn ze strony osoby, która jego też skrzywdziła. Czy nie mógł tego zauważyć, czy nie było żadnych sygnałów, a może nie chciał dojrzeć tego by po raz kolejny wspomnienia nie zraniły go? Łatwo jest wskazać właściwą drogę gdy ma się wszystko podane przed oczy, jednak gdy dysponuje się tylko fragmentami zdarzeń trudniej złożyć w z nich prawdziwy obraz. Autor nie wskazuje winnych, relacjonuje tylko ciąg sytuacji, które występując jedno po drugim, są jednocześnie początkiem czegoś nowego i kontynuacją tego co było. Syn Mikki powtarza jego historię, tak jak wcześniej ojciec i siostra doświadcza przemocy ze strony matki, nie prosi głośno o pomoc, czeka aż ktoś mu jej udzieli. W takim momencie spotyka ludzi, którzy wydają się rozumieć go i chociaż intuicja ostrzega, to ważniejsza jest obietnica pomocy.
Oglądając kolejny film sensacyjny lub czytając kryminał wydaje się, że odkrycie, iż zabójca ma na swoim koncie więcej niż jedną zbrodnię przychodzi policji szybko i łatwo. Jednak w rzeczywistości powiązanie kilku zabójstw z jedną osobą nie jest proste i właśnie taką droga podąża autor. Nie skupia się na samym akcie morderstwa, ale na sprawcy i motywach, które nim kierowały. Krok po kroku ukazuje prace policji i poczynania mordercy, a pomiędzy tym jest wpleciony wątek Mikko Moisio, nieświadomego świadka i niedoszłej ofiary. Życie trzech ludzi splotły się na stacji metra, ale nie tylko ich, także chłopca, szukającego pomocy i dziewczyny, która jako jedyna umiała przeciwstawić się złu.
W klasycznym kryminale oś akcji to poszukiwanie mordercy lub sposobu dokonywania zbrodni, w książce "Harjunpaa i kapłan zła" to jeden z wątków, równie ważne jak przedstawienie historii przemocy domowej i oparcia jakie daje rodzina. Każdy z bohaterów jest ukazany przez ten wycinek swojego życia, mający na niego największy wpływ. To co daje siłę i jest jednocześnie największą słabością, gdy tego zabraknie.