Ten, którego pragnę recenzja

Przyznam szczerze, że tytuł mnie lekko odpychał do sięgnięcia po tę książkę, jednak przemogłam się, bo byłam ciekawa wątku medycznego.

Evan Bishop jest niezwykle inteligentnym i przystojnym lekarzem. Nie chciał pracować na ranczu, tak jak pozostali z jego braci, chciał zostać lekarzem. Jednak w każdej wolnej chwili, pomaga w rodzinnym biznesie. Kocha swoją pracę na oddziale ratunkowym, gdzie nie ma rutyny i ciągle coś się dzieje. Pracę stawia na pierwszym miejscu, dlatego też nie ma dziewczyny.
Emily Bell to kobieta z miasta, która uciekła z miasta od rodziny i chłopaka, który ja zdradził. Chciała zacząć wszystko od nowa, nie być kojarzona i porównywana do własnego ojca, który jest jednym z najlepszych lekarzy.

Co łączy tych dwoje oprócz tego, że pracują w tym samym szpitalu i w dodatku razem? Łączy ich wspólna noc, która miała być nic nieznaczącym epizodem w ich życiu, bez zobowiązań. Jednak nie zawsze wszystko dzieje się tak jakbyśmy chcieli.

To co jeszcze podobało mi się w tej książce to pokazana relacja i szacunek jakim obdarzają bracia Bishop własną matkę. Idealnie pokazany obraz tego, że należy szanować swoich rodziców.

Książka bogata w wiele życiowych cytatów. Nie tylko tych miłosnych, ale tych o prawdziwym życiu, które toczymy na co dzień.

Podsumowując bardzo podobało mi się wątek medyczny, bo tego jest naprawdę mało w romansach. Jednak historia lekko przewidywalna i nie zaskoczyła mnie praktycznie niczym. Mimo to, przyjemnie mi się zagłębiało w tę historię i jestem ciekawa losów innych z braci Bishop.