Izraelski historyk podjął się ambitnego zadania: napisać w jednym tomie historię ludzkości od czasów prehistorycznych do współczesności. Takie próby były i wcześniej, ale książka Harariego wyróżnia się zdecydowanie. Po pierwsze napisana jest niezwykle jasno, styl autora jest lekki, ma on wielką zdolność do przedstawiania najtrudniejszych koncepcji i problemów niezwykle klarownie i przystępnie. Bez dwóch zdań jest znakomitym pedagogiem i popularyzatorem nauki.
Po drugie, wypowiada się Harari z wielką swadą i erudycją na masę tematów. Pisze o biologii, historii, ekonomii, politologii, socjologii, religiach, filozofii i czym tam jeszcze i wygląda na to, że dogłębnie zna i rozumie każdą z tych nauk. Na niektórych sprawach znam się gorzej, na innych lepiej, ale nigdy nie udało mi się go złapać na żadnych nieścisłościach lub przekłamaniach. Jego erudycja jest porażająca.
Po trzecie i chyba najważniejsze, przyjmuje Harari oryginalną i kontrowersyjną perspektywę pisania o historii. I tak na przykład traktuje homo sapiens jako jednego ze ssaków, który osiągnął niebywały sukces ewolucyjny. Pisze, że przed tysiącami lat byliśmy „mało znaczącymi zwierzętami, które oddziaływały na środowisko nie bardziej niż goryle, robaczki świętojańskie czy meduzy.” A nasz sukces ewolucyjny opiera na wierze w mity, które istnieją jedynie w wyobraźni ludzi, ale sprawiają, że kooperujemy na wielką skalę. Do tych mitów należą religia, pieniądz, państwo, naród, liberalizm, prawa człowieka itp. itd. W efekcie „przenieśliśmy się ze środka łańcucha pokarmowego (jedne zwierzęta nas zjadały, inne my zjadaliśmy) na jego koniec: teraz tylko zjadamy. I tak na przykład, gdy człowiek pojawił się w Australii, w ciągu kilku tysięcy lat wyginęły prawie wszystkie wielkie ssaki z rzędu torbaczy.”
Książka jest pełna oryginalnych, inspirujących, czasem kontrowersyjnych idei, bardzo one pobudzają myślenie, pozwalają inaczej spojrzeć na historię i współczesność. Nie sposób wymienić wszystkich koncepcji, trzeba to po prostu przeczytać, niemniej wymienię parę koncepcji, które mi najbardziej zapadły w pamięć.
I tak stawia Harari kontrowersyjną tezę, że przejście od okresu łowców-zbieraczy do epoki agrarnej uczyniło życie ludzi trudniejszym: ich dieta stała się mniej zdrowa i zróżnicowana, musieli dużo więcej pracować, dramatycznie wzrosła zapadalność na choroby zakaźne. Ale to się zdarzyło i kropka...
Wielkie wrażenie zrobił na mnie rozdział 19, w którym Harari zadaje fundamentalne pytanie: czy rozwój historyczny czyni ludzi bardziej szczęśliwymi? I odpowiada: nie ma na to dowodów. Nie wiemy, czy średniowieczny rolnik był bardziej, czy mniej szczęśliwy od współczesnego mieszkańca wielkich miast Zachodu.
Książka wywarła na mnie wielkie wrażenie, od lat nie czytałem lepszej pozycji historycznej. Dlaczego? Bo Harari pozwala zrozumieć procesy, które rządzą rozwojem ludzkości, bo dzięki lekturze lepiej pojmuję, co się dzieje na świecie tu i teraz. Historia może być nauczycielką życia...
Uważam, że z tej książki winno się uczyć historii w szkołach. Sam pamiętam, że kazali nam wkuwać daty i imiona królów, zgoła nic nie uczono nas o procesach, prawidłowościach, dynamice ruchów społecznych, o zależnościach między biologią a historią, ogólnie o rozumieniu historii, a to właśnie genialnie opisuje Harari.