Z magią jej do twarzy recenzja

Aj, tak bardzo czekałam na finał tej historii. Nawet sobie nie wyobrażacie. Byłam z tą serią od samego początku, poprzednie dwa tomy zrobiły na mnie duże wrażenie, więc tu porzeczka była postawiona wysoko.

Agata Filipiak to bohaterka, która zapada w pamięci. Nie inaczej jest w przypadku Dawida, czyli najlepszego półdemona, jakiego dane było mi poznać.

Agata wiedzie teraz spokojne życie. Jest szczęśliwa, ponieważ to, co magiczne zostało w tyle, no cóż, prawie, bo jednak nadal żyje w otoczeniu Iskier, jednak wszystko ma swoje określone miejsce. Zapanowała pewnego rodzaju harmonia. Udało jej się uwolnić od półdemona, który namieszał w jej życiu. Za chwilę ma wyjść za mąż za Bartka, który jest dla niej jedną z najważniejszych osób. Ich miłość jest ogromna, a jedynym problemem jest to, jak wyglądać na ślubie, co przygotować. No dobrze, czasami kobieta mnie wkurzała, ale zastanawiam się, jak mogłabym się zachowywać na jej miejscu.

Jak wiadomo, gdy jest za spokojnie, oznacza to, że można spodziewać się kolejnych zawirowań. No to witam w świecie "Z magią jej do twarzy". Zło ponownie uderza, a na salony ponownie wkracza mój ulubieniec w ciemnych okularach - Dawid. Na mojej skórze pojawiały się ciarki za każdym razem, gdy pojawiał się w historii. Normalnie, jakbym była z nim połączona, jak bohaterka.

Przyznam szczerze, że ten tom był dla mnie najbardziej emocjonujący, pochłonął mnie do tego stopnia, że przy przerwach od czytania, cały czas siedział mi w głowie. Uwielbiam magiczne motywy, a tu otrzymałam naprawdę niesamowity pokaz tego rodzaju umiejętności. Autorka, oprócz znanych mi już bohaterów, ich mocy, stworzyła też postaci, które wzbudziły dodatkową ciekawość - ich samych, ale i tego, co zrobią. Uwierzcie, że ten rodzaj fikcji literackiej jest najbardziej zaskakujący. W niektórych momentach, miałam wrażenie, że moje oczy lśniły z ekscytacji, niczym u dziecka. No, albo u mnie, gdy widzę słodycze 😅

Autorka dopiesciła tę historię w najdrobniejszych szczegółach, co sprawiło, że bardzo łatwo można sobie włożyć do głowy dokładnie to, co powinna widzieć nasza wyobraźnia. Te obrazy są niezwykłe, magiczne, jednocześnie wyraziste. Pozostawiają na skórze pewnego rodzaju znamię, które już z nami zostanie.

Ogromnym plusem tej książki, a w zasadzie całej fabuły, jest specyficzny, dość czarny humor, który uwielbiam! Tu ponownie wzmianka o gburowatym półdemonie, któremu tego typu teksty zostały przyszyte grubą nicią. Właśnie dlatego jest moim ulubieńcem. Na sam koniec piszczałam, niczym myszka, którą również będziecie mieli okazję poznać, ale oczywiście nie zdradzę w jakich okolicznościach. Będzie ekscytująco!

Cała trylogia "Między światami" zasługuje na czytelniczą uwagę i gwarantuje przygodę, o której trudno będzie zapomnieć. Dodatkowym atutem jest bardzo przyjemny styl pisarski Kasi. Przepłynicie przez wszystkie trzy tomu i będziecie chcieć więcej.