Tak smakuje miłość recenzja

     Kiedy Ola myśli, że jej życie jest poukładane, nagle wszystko rozsypuje się jak domek z kart. I nie jest to przypadkowa metafora, w momencie, gdy ma się za teściową dyplomowaną wróżkę.

     Ola to znana blogerka kulinarna, która w swoim życiowym dorobku posiada już dom i męża Krystiana, który nie wiadomo czy bardziej kocha swoją żonę, siebie, czy swoja mamusię. Do tego wykwintnego inwentarza dodać należy jeszcze teściową z piekła (no dobra z Hogwartu) rodem, która na stare lata odkryła swoje powołanie i poszła na studia zaoczne z parapsychologii. I choć Ola zna wiele przepisów to nie zna tylko jednego, na bigos, który zgotuje jej teściowa. I nie ma większego Dymu niż ten, który zafunduje sobie Ola we własnej osobie.
Śmiertelnie poważny rozwód, przepowiedziany przez dyplomowaną wróżkę. Powrót do rodzinnych Kasztanek, pachnących dzieciństwem i pysznym obiadem mamy. Nowy dom po ciotce Pelagii pełen wspomnień z dzieciństwa, Przysmak u boku i przystojny Dym na horyzoncie, to przepis na katastrofę, czy szczęście jak z bajki? 
Przekonajcie się, jak według Oli smakuje miłość i jaki jest przepis na szczęście.

     „Tak smakuje miłość” to dopiero druga książka Agaty Przybyłek, którą miałam przyjemność przeczytać. Pierwszą z nich była „Kobiety wzdychają częściej”, która ubawiła mnie do łez. Historia Oli jest dla mnie jednak zbyt spokojna, wręcz lekko monotonna. Cała sytuacja naprawdę długo się rozwijała i dopiero pod koniec byłam na tyle zainteresowana, że czekam na drugą część ;) Pomimo długiego wstępu książka jest bardzo przyjemna, lekka, idealna na jesienne wieczory. Zewnętrzna jak i wewnętrzna strona graficzna książki jest tak uroczo zaprojektowana, że rekompensuje mi długie czekanie na rozwój sytuacji. Czytelnikowi bardzo łatwo jest zanurzyć się w świat Oli i smakować jej życie takim, jakie jest.