Tytuł ten, poza „Krainą zeszłorocznych choinek”, których nadal nie przeczytałam, miał być ostatnim świątecznym tytułem. Dlaczego ostatnim? Nie wiem. Gdzieś podświadomie mój mózg zaszufladkował tę książkę, jako „mniej istotną” na liście świątecznych tytułów. I dziś po przeczytaniu jej dotarło do mnie, że tak musiało być. Ta piękna historia musiała poczekać na odpowiedni moment, bym mogła ją zrozumieć oraz aby mogła wedrzeć się w moje serduszko i zostawić tam ślad.
„Spełnione życzenie” to historia młodziutkiej Kai, która po wyjściu z domu dziecka jest zdana tylko i wyłącznie na siebie. Ujmujące warunki, w jakich zmuszona jest żyć i rzeczywistość, która czeka na nią w dorosłym życiu, nie odbierają jej dwóch rzeczy, dobra w sercu i rodzinnej pamiątki. Obie te rzeczy sprawią, że otrzyma prezent od losu, który odmieni jej życie. Jako opiekunka starszej arystokratki poznaje życie w cieniu zamożnych ludzi, którzy z czasem stają się dla niej kimś w rodzaju rodziny. Poznaje blaski i cienie życia bogatych ludzi, a także ich wewnętrzne rozterki i problemy, z jakimi się borykają. Oczekiwałam świątecznego, wybujałego romansu, a otrzymałam coś naprawdę wspaniałego.
Książka autorstwa Pani Ady Tulińskiej jest wyjątkowo magicznym tytułem. Nie tylko dlatego, że ma w sobie typową dla świąt magię, ale przede wszystkim dlatego, że pod płaszczykiem tej właśnie magii przemycona zostaje brutalna prawda o regułach, jakie rządzą światem. Poczucie bycia „lepszym” przez pryzmat majątku to nie wszystko. Nie jest bogaty ten, który mieszka w pałacach i jada wystawnie, lecz ten, który potrafi podzielić się z drugim, samemu mając niewiele. Ta książka pokazuje, jak podzielone bywa społeczeństwo, a jednocześnie autorka wspaniale przełamuje te granice, które dzielą świat ludzi normalnych od świata ludzi z pozoru „bogatszych”. Może i ta historia jest trochę bajkowa i momentami naiwna, ale ma w sobie tak wiele prawdy, bólu i smutku. Z pozoru niewinna, bajkowa książka jest szczera do granic możliwości, Jest karuzelą emocji, z której niełatwo jest wysiąść. Polecam najmocniej, jak potrafię.
Czy ludzie mieszkający za murami bogactwa są szczęśliwi? Czy mają prawo do tak przyziemnych rzeczy, jak zwykli zjadacze chleba? Czy pieniądz, który powinien dawać im radość, jest ich przyjacielem, czy katem? Wszystkie wybryki Daniela to nic innego jak wewnętrzny bunt przeciwko presji i ambicjom ojca wobec syna. Pieniądze szczęścia nie dają, pieniądze dają możliwości, ale czy te możliwości to naprawdę, to co w życiu najważniejsze? Czy możliwość posiadania drogiego samochodu jest lepsza od możliwości wyboru i decydowania o sobie? Czy możliwość zakupu drogich ciuchów i imprezowania do upadłego jest lepsza niż poczucie, że obok siedzi ukochana osoba, która nas wspiera i rozumie, jak nikt inny? Dzisiejszy świat naprawdę nie potrzebuje przepychu i afiszowania się wyjątkowością na każdym kroku. Bo każdy z nas na swój sposób jest wyjątkowy. Dzisiejszy świat potrzebuje normalności. Postać Daniela pokazuje, jak łatwo jest być na szczycie, chwalić się nieswoimi osiągnięciami, poniżać innych, pławić się w luksusie, który tak naprawdę w sekundę może zniknąć. Trudniej jest podjąć ryzyko, przejść przez bramkę obłudy, do prawdziwego świata i stoczyć walkę z codziennością. „Aby osiągnąć sukces, pierwsze co musisz zrobić, to zakochać się w ciężkiej pracy” ~Siostra Mary Lauretta.