Po niezwykle ciepło przyjętej w naszym kraju powieści Arkady Martine pt. "Pamięć zwana Imperium", mamy przyjemność poznać dziś kontynuację tej historii i zarazem dalsze losy znanych nam już bohaterów, sięgając po świeżo wydaną książkę „Pustkowie zwane pokojem” - czyli drugą odsłonę cyklu „Teixcalaan”. Powieść ta ukazała się w naszym kraju nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka.
Po burzliwych wydarzeniach z poprzedniego tomu, wciąż nie słabnie zagrożenie ze strony tajemniczej, unikającej kontaktu, przerażającej obcej nacji. Naprzeciw niej staje kapitan Dziewięć Hibiskus, która nie posiadając żadnej skutecznej broni przeciwko Obcym, wydaje się być skazaną na porażkę. Wobec tego jedynym sensownym rozwiązaniem wydaje się droga dyplomacji..., na której staną doskonale nam znani bohaterowie w osobach Mahit Dzmare i Trzy Trawa-Morska. To od nich może zależeć los całego Imperium, które czeka wojna, lub pokój...
Arkady Martine kontynuuje oto swoją barwną, klimatyczną, spektakularną opowieść spod znaku literackiej space opery, w której to znajdziemy jednak również elementy kryminału, sensacji, dramatu. Kontynuuje w sposób niezwykle ciekawy, oddając miejsce, pole do działania i głos wielu bohaterom z pierwszego i drugiego planu, którzy pojawiają się na stronach tej opowieści. To akcja, rozmach, znakomite balansowanie tym, co porywające i tym, co klimatyczne, jak i również fascynujące spojrzenie na tajemnice kosmosy i żyjących w nich nacji. Jest dobrze - co najmniej równie dobrze, jak w przypadku pierwszej części, a być może nawet i jeszcze lepiej.
To przede wszystkim piękna przygoda w kosmicznej scenerii, w której mamy kryminalne intrygi, szpiegowskie misje, walkę i odkrywanie tego, co nieznane i co uzasadnienie budzi lęk. Jednakże by tak było, muszą być barwni bohaterowie i piękny świat, w których wierzymy i który odkrywamy z niesłabnącą ciekawością. I w tym przypadku tak właśnie jest, gdzie to z jednej strony cieszymy się spotkaniem z Mahit i jej przewodniczką oraz przyjaciółką w osobie Trzy Trzy Trawa-Morska..., zaś z drugiej niezwykłym, jedynym w swoim rodzaju, wspaniałym kosmicznym światem Imperium i jego mieszkańcami, gdzie zachwycają nas obyczaje, technologie, wierzenia oraz codzienność bycia.
To również opowieść o rzeczy uniwersalnej - lęku przed nieznanym. Ten aspekt pojawiał się już w pierwszej części cyklu, ale w tym - m.in. za sprawą zbliżenia się Mahit do Obcych i ich zamiarów, nabiera tu jeszcze większej mocy i wymowy. I padające tu odpowiedzi względem pytania o to, czy ludzkość jest gotowa na zmierzenie się z nieznanym i idącym za tym strachem - nawet w odległym świecie przyszłości, nie są najbardziej pokrzepiającymi, ale za to bardzo prawdziwymi, szczerymi, mądrymi.
I możemy stwierdzić z pełnym przekonaniem, że jest to książka i zarazem cały cykl naprawdę wyjątkową/wyjątkowym, gdyż mamy tu maestrię spojrzenia na literackie science fiction okiem wrażliwej kobiety, dla której równie istotną jest akcja, przygoda, widowiskowość relacji..., co i wejrzenie w psychikę bohaterów, którzy walczą, pokonują własne lęki i ograniczenia, otwierają się na inne i niepokojące, dzięki czemu to opowieść ta wielokrotnie nas bardzo wzrusza i porusza. To taki „kobiecy i ludzki pierwiastek” tej książki, które w mej ocenie dają jej wiele dobrego.
Z naturalnych względów wskazaną jest znajomość pierwszej części niniejszego cyklu, gdyż w ten sposób łatwiej i szybciej odnajdziemy się w świecie tej powieści. Oczywiście można sięgnąć od razu po drugi tom, ale będzie nam nieco trudniej, choć „da się”. I gdy już to zrobimy, to wówczas możemy cieszyć się porywającą, zaskakującą, niezwykle klimatyczną i napisaną pięknym językiem, lekturą. Bo z tą książką już tak jest, że jeśli tylko damy się jej oczarować pierwszymi kilkunastoma stronami, to potem nie mamy już najmniejszej ochoty przerywać tego niezwykle intrygującego, czytelniczego spotkania.
„Pustkowie zwane pokojem”, to jedna z najlepszych premier na polu literackiego science fiction początku tego roku. Najlepsza z uwagi na misternie skonstruowaną fabułę, na kreację barwnych postaci i wyjątkowego świata oraz udane połączenie widowiskowości relacji z psychologiczną głębią zetknięcia się nieznanymi tajemnica wszechświata. I to wszystko sprawia, że nie tylko warto sięgnąć po tę powieść, ale po prostu trzeba, jeśli tylko kochamy science fiction. Polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.