Skończyłam czytać książkę "Ostatni lot" Julie Clark dosłownie chwilę temu, ale jestem pewna, że od razu mogę zabrać się za recenzję, bo zdania o tej pozycji prędko nie zmienię. Moja opinia zmieściłaby się w jednym zdaniu, a mianowicie: "Ta książka jest po prostu świetna!", ale jednak muszę napisać coś więcej, aby Was zachęcić.
Uczciwie przyznaję, że thrillery to nie jest mój ulubiony gatunek literacki, bo zazwyczaj po prostu się przy nich nudzę i daną pozycję męczę przez tydzień, ale w tym przypadku było całkowicie inaczej.
W książce poznajemy historie dwóch obcych sobie kobiet - Claire i Evy, których, mogłoby się wydawać, nie łączy zbyt wiele. Pochodzą z różnych światów, przydarzyły im się w życiu różne rzeczy, podjęły różne wybory, ale mimo wszystko ich drogi w końcu się krzyżują. Obydwie muszą jak najszybciej uciec od swojego dotychczasowego życia i ich spotkanie na lotnisku jest dla nich wybawieniem z sytuacji, która dla wielu byłaby sytuacją bez wyjścia. Wymieniają się biletami i już myślą, że wszystko zacznie się w końcu układać, ale ich plany komplikuje katastrofa samolotu, którym miała lecieć jedna z nich. O fabule nie będę pisać nic więcej, bo po prostu trzeba to wszystko przeczytać, aby poznać tę fantastyczną historię i jeżeli te kilka zdań Was zaciekawiło to bierzcie ją w ciemno.
Jestem szczerze zachwycona stylem pisania autorki. Całość czyta się błyskawicznie, czytelnik ani trochę się nie męczy i po prostu "frunie" po kartkach (i to nie tak jak samolot linii 477). Wszystko jest dokładnie rozbudowane i przemyślane, a opisy wprowadzają nas w mroczny klimat całej tej historii. Mam wrażenie, że autorka miała dokładny plan na to jak poprowadzi całą akcję i ani na chwilę nie stoczyła z obranego toru. Całość zamyka się w dokładną klamrę i nie znalazłam tam żadnych błędów fabularnych czy nieścisłości, bo wszystko co mi nie grało, jest dokładnie wyjaśniane przez kolejne postacie.
Bardzo mi się podoba, że tak naprawdę do ostatnich stron nie wiemy czy stało się to, co wszyscy uważają za oczywiste, czy może jednej z głównych bohaterek udało się uniknąć katastrofy. Przyznaję, że co najmniej w dwóch momentach przeżyłam niezłe zaskoczenie, co do tego, co się działo na kartach powieści. Pewne rozwiązania sprawiały, że otwierałam usta z zaskoczenia.
Brakowało mi tak naprawdę tylko jednego. Akcji i zwrotów wydarzeń. Autorka wszystko zaplanowała, aby ostatecznie połączyć losy głównych bohaterek, ale chyba właśnie przez to zapomniała o czymś, co mogłoby trzymać czytelnika w napięciu. Na początku przekręcałam strony z ekscytacją i narastającą ciekawością, licząc na jakieś "BUM", ale niestety go nie otrzymałam i ostateczne zakończenie trochę mnie zawiodło, bo było po prostu zbyt bezpieczne i obyło się bez konfrontacji, której tak chciałam.
Plusem tej książki są niewątpliwie:
*świetnie wykreowani bohaterowie, których można polubić (i to dosłownie wszyscy),
*przemyślana i oryginalna fabuła, bez błędów czy nieścisłości,
*bardzo dobry styl pisania autorki.
Natomiast minus dostrzegam tylko jeden i jest nim właśnie ta powolna akcja, niebudząca w czytelniku żadnych większych emocji. Książka ma prawie 500 stron, a bez problemu wszystko co ważne zmieściłoby się w typowych 300-350.
Nie zmienia to jednak faktu, że polecam tę pozycję każdemu, kto lubi takie typowe thrillery, bo myślę, że się nie zawiedzie, a przynajmniej miło spędzi czas. O tym, że jest to książka dobra, na pewno świadczą jej wysokie oceny na przeróżnych stronach i ja w tym przypadku podzielam te wszystkie zachwyty. Coś świetnego.