Towarzyszą nam właściwie odkąd tylko istniejemy, pocieszają, przytulają, bronią i przede wszystkim – bezgranicznie kochają. Mowa oczywiście o naszych czworonożnych przyjaciołach, psach. To właśnie dla nich powstał niezwykły psi kryminał Strzeż się psa, autorstwa Izabeli Szolc. Mojemu Shariatowi bardzo się spodobał. Gdy czytałam mu na głos udawał, że śpi, jednak ja wiem swoje. Widziałam jak strzyże uszami podczas najbardziej emocjonujących momentów, mnie nie oszuka. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób z powątpiewaniem pokręci głową i pomyśli Taa, akurat pies rozumie, co się do niego mówi… Niedowiarkom polecam lekturę książki, która jest prawdziwym hołdem złożonym psiej inteligencji.
Albrecht to pięcioletni bloodhound i jedyny wierny towarzysz swojej pani Laury. Kocha ją miłością iście psią – nieograniczoną, zaborczą, często zazdrosną. Cierpliwie znosi jej kolejnych adoratorów, mimo że zajmują mu miejsce w łóżku, wysłuchuje licznych monologów i wytrzymuje dość częste ataki furii. Jak to zwykle bywa w powieściach, psi detektyw może liczyć na swojego pomagiera, w tym wypadku basseta Tofika. Nie zabrakło oczywiście ukochanej, pięknej charcicy – niestety tutaj Al będzie musiał zadowolić się jedynie miłością platoniczną. Jednak nie czas na miłostki, w okolicy giną psy i nasz bohater postanawia zająć się tym osobiście. Podczas śledztwa, oprócz sąsiadów Albrechta poznamy charyzmatyczną kotkę i nawiedzonego teriera gryfika o wdzięcznym imieniu Jeremiasz. Z tym ostatnim będą niemałe problemy, w końcu kto słyszał, by narkotyzować psiska grzybkami i przy tym wykładać im swą ideologię?
Książka Izabeli Szolc dostarczyła mi niesamowicie miłych chwil. Wypowiedzi i przemyślenia Albrechta często sarkastyczne, tudzież przepełnione ironią, powoływanie się na znanych filozofów, wtrącenia po włosku, bądź w łacinie sprawiają, że jest to wielowymiarowa i barwna postać. Wielu autorom trudno jest przedstawić człowieka w tak przemyślany i realistyczny sposób, a Al to przecież pies. Niezwykły talent pisarski przejawia się również w płynności z jaką napisana jest pozycja. Czyta się ją lekko, miło i z uśmiechem na ustach. Jedynym mankamentem jest jej objętość. Niespełna dwieście stron, z których każda dostarcza wrażeń to stanowczo za mało i po skończeniu odczuwa się pewien niedosyt. Jednakże autorce nie należą się szykany, lecz zachęta do stworzenia czegoś więcej, być może kolejnej części przygód bloodhounda?
Strzeż się psa należy polecić przede wszystkim miłośnikom czworonogów. Lektura ta, dostarczy im wyjątkowej rozrywki i skłoni do licznych przemyśleń. Przedstawione tu zwierzaki myślały, czuły, rozumiały nawet więcej niż powinny. A co, jeśli w naszej rzeczywistości jest podobnie? Może się to wydawać trywialne, lecz nikt nigdy nie udowodnił, że jest inaczej. Może nasi czworonożni przyjaciele pojmują więcej, niż sądzimy, tylko nie potrafimy tego dostrzec? Kolejnym powodem, dla którego gorąco zachęcam do przeczytania książki jest szczytny cel jakiemu służy. Całkowity dochód z jej sprzedaży przekazany jest na rzecz fundacji Viva!, której chyba nikomu nie trzeba przedstawiać. Powieść ma jeszcze jedną, ogromną zaletę – dzięki niej zaczęłam przywiązywać więcej uwagi do mojego pupila i poświęcać mu każdą wolną chwilę. Myślę, że taki wpływ będzie pożyteczny zarówno dla właścicieli, jak i ich czworonogów. Gorąco zachęcam do lektury dzieła pani Izabeli Szolc, jestem przekonana, że Czytelnicy spędzą przy niej naprawdę miły i zarazem wesoły wieczór.