O, jak nie chciałam tego typu publikacji czytać w podobnym okresie. Święta, radowanie się z bliskości i dzielenia, a w ręce książka mówiąca o okrucieństwie, głodzie, potrzebie znieczulenia, obojętności by przetrwać. Pechowo, ale akurat ta książka spełnia wymagania jednego z punktów tegorocznego wyzwania naKanapie i dwadzieścia rozdziałów o ludzkim okrucieństwie, o stworzeniu w kraju obozu przetrwania."Światu nie mamy czego zazdrościć" to nie tylko tytuł publikacji, to propagandowe słowa pieśni, jaką uczą się od najmłodszych lat Koreańczycy na chwałę swego Ojca-wodza i narodu.
Opowiedziane losy mieszkańców Korei Północnej przeplatane są sporą dawką wydarzeń historycznych rozgrywających się na półwyspie koreańskim i mających wpływ na ich mieszkańców po dzień dzisiejszy (pracę nad książką Demick ukończyła w 2009r.) Przy okazji podkreśla korelacje na linii Korea Północna - Rosja, Korea Północna - Chiny. I o ile pozostałe dwa komunistyczne państwa wyrosły na potęgę, to Korea oprócz stworzenia obozów, głodzenia społeczeństwa, pozostawienia ich w ciemności (dosłownie) oraz ciemnocie i wcielania w ich życie pustych sloganów coraz bardziej podupadała gospodarczo, stała się niewydolna ekonomicznie Mimo iż ci, którzy tym zarządzali czuli się dobrze, bo mieli to czego potrzebowali. To co było odbierane głodującej masie szło na zbrojenia nuklearne. Ideologia ponad wszystko. Nie ma jedzenia? nasyćcie się reżimem Kim Ir Sena i Kim Dzongila. Rządząca od 1949 roku rodzina Kimów niepodzielnie sprawuje rolę ojca narodu, któremu należy się najwyższy szacunek, miłość i oddanie. Stworzenie komunistycznego raju na terenie Korei Północnej nie ma sobie równego.
O tym jak to wygląda od wewnątrz możemy dowiedzieć się z książki Barbary Demicki dzięki zebranym materiałom uzyskanym za sprawą uciekinierów. Na marne idzie podróż do kraju, gdzie wszystko jest inwigilowane przez szczelne aparaty państwowe, gdzie również wyżsi urzędnicy są pilnowani przez odpowiednie służby. Na każdego oprowadzanego cudzoziemca przypada dwóch przydzielonych jego opiece Koreańczyków, którzy poza tym iż mają dobrze odegrać rolę w teatrze Kima, to muszą się jeszcze wzajemnie pilnować. Autorka z tej perspektywy mogła ujrzeć jedynie fasadę, dobrze zorganizowane przedstawienie i nic poza tym. Rozmówcy, którzy latami doświadczali indoktrynacji, a potrafili przeżyć i uwolnić się z tego bagna, stają się bezcenni, jak Mi Ran, Jun-Sang, Oak-hee. Momentami trudno uwierzyć w ich opowieści, bo graniczą z absurdem, są niewyobrażalne, szczególnie dla człowieka Zachodu, który rości sobie prawo do wolności i poszanowania jego wyborów nawet, gdy znajdzie się w krajach, gdzie panują nieco inne zasady.
Zmierzenie się z niewyobrażalnym jest możliwe dzięki książce "Światu nie mamy czego zazdrościć". Co mnie najbardziej w tym przeraża? To, iż nie są to np lata trzydzieste czterdzieste XX wieku, ale na dobre wpadliśmy w tory XXI wieku, a tam - nie tak znowu daleko od Polski - społeczeństwo działa w rytm ideologii, jest uszlachetniane na modłę szaleńca, ludziom odbiera się prawo do wszystkiego i tylko przyglądamy się temu. Oczywiście gdzieś tam zastanawiają się inni wielcy, co z tego wyniknie, jaka przyszłość może być udziałem pozostałych krajów w wyniku nieopatrznych działań reżimu, ale jaki zysk czerpią z tego mieszkańcy Korei Północnej? Co im daje to, że inni o nich myślą, a mało kto zna i mierzy się z realiami tej sytuacji, zarówno po jednej, jaki po drugiej stronie.
*Wyzwanie naKanapie'2023 - 11. Książka, która liczy 20-23 rozdziały.