Gościu. Auto-bio-Grabaż recenzja

O ile dla niektórych pidżama jest elementem garderoby, porno rozrywką na wieczór, grabaż(rz) niewdzięcznym zawodem, cylinder atrybutem magika - dla mnie to coś o wiele więcej. To dzięki Pidżamie Porno zostałam świadomym miłośnikiem muzyki, zwracającym uwagę na teksty, interesującym się okolicznościami powstania zespołów i piosenek. I choć było to lata świetlne temu a te czasy już dawno minęły, Pidżama Porno zdążyła w tym czasie kilka razy się rozejść i zejść, wydali kilka ostatnich płyt, zagrali kilka pożegnalnych koncertów, a ja nie słucham już ich prawie wcale - darzę ich ogromnym sentymentem. 

Książka była dla mnie fajną przygodą. Miałam wrażenie, że siedzę z Grabażem przy jednym stole i słucham o tym, o czym chciałam wiedzieć już od dawna. Swoboda, z jaką odpowiadał na pytania sprawiała, że wierzyłam w każde słowo i byłam przekonana, że on naprawdę chce to swoim fanom przekazać w taki sposób, jakby mówił o tym w przerwie między koncertami. Bardzo skupiał się na tekstach piosenek, co było w moim odczuciu najważniejsze. 

Pozycja obowiązkowa dla tych, którzy na trochę dłużej zostali z Pidżamą w swoim życiu.