Kryminały skandynawskich autorów to dla mnie ceniona marka. Lubię je czytać na równi z polskimi. Pióro Anne Holt już poznałam i spotkałam się po raz kolejny z cyklem o komisarz Hanne. To było miłe spotkanie, dobra sensacja i spory dreszczyk emocji. Znów znalazłam się w norweskim Oslo, gdzie wydarzyła się okropna zbrodnia. Tym razem miało to miejsce w domu dziecka Promyk Słońca prowadzonym przez Armię Zbawienia. Zabito jego kierowniczkę Agnes. To był bestialski mord dokonany nocą, ktoś wbił jej w plecy kuchenny nóż. Kto stoi za zbrodnią ? Czy to może mąż z którym małżeństwo nie przypomina sielanki czy zazdrosny kochanek ? A może ktoś z grona współpracowników lub przypadkowy szaleniec? A może za zbrodnią stoi nowy wychowanek 12-letni chłopiec o imieniu Olav cierpiący na zaburzenie określane mianem MBD ? Krąg podejrzanych to tak różne osoby! Czy uda się rozwiązać zagadkę makabrycznej nocy w domu dziecka komisarz Hanne Wilhelmsen ? Czy na wysokości zadania stanie jej nowy współpracownik, a stary znajomy Billy T ?
Książę przeczytałam błyskawicznie. Wchłonęłam ją jak gąbka wodę tak mocno zaciekawiła mnie kryminalna intryga i poszukiwanie mordercy. Możecie zarzucić autorce, że może napisała nieco schematycznie, ale przy czytaniu książki tego gatunku dla mnie liczy się przede wszystkim napięcie jakie towarzyszy lekturze i dreszczyk emocji. W "Śmierci demona" znalazłam i jedno i drugie. Grono podejrzanych stanowią bardzo różne osoby, a wśród nich chore, nadpobudliwe dziecko. Olav ma problemy emocjonalne, ale drzemie w nim dobre serce. Oderwanie go od matki chyba nie jest dobrym pomysłem. Może lepiej byłoby, gdyby z odpowiednią opiekunką przebywał tylko przez dzień, a na noc wracał do domu. Autorka w sensacyjnej powieści porusza poważny obyczajowy problem, pokazuje niedoskonałości norweskiego systemu opieki nad dziećmi, działalności domów dziecka i traktowania dzieci wyjątkowych ze względu na rozwój emocjonalny. W książce Holt pokazuje jak skomplikowaną emocjonalnie istotą jest człowiek, jak łatwo zburzyć swoje szczęście i spokój, poddać się emocjom i zrujnować sobie przyszłość. To prawda, że każdy z nas jest potencjalnym mordercą i w pewnych wyjątkowych okolicznościach może posunąć się do potwornego czynu. Tylko wielu z nas uważa, że to jest niemożliwe, że są poprawnymi obywatelami.
Szkoda mi było matki Olava, kobiety w trudnej sytuacji rodzinnej i materialnej, której mimo życia w cywilizowanym państwie nie umiano zapewnić profesjonalnej pomocy i z wieloma problemami zostawiono samej sobie. I nie ukrywam, że z przyjemnością śledziłam dalsze losy sympatycznej pani komisarz Hanne, jej perypetie z partnerką, dylematy odnośnie macierzyństwa.
Lekturę polecam podobnie jak to zrobiła Jo Nesbo na okładce tym, którzy lubią dobre kryminały. Znajdziecie tu sporą dawkę sensacji, troszkę obyczaju i psychologii.
Cóż więcej pisać - po prostu przeczytajcie.