Kiedy po raz pierwszy natknęłam się na tytuł Sklep pory deszczowej, w mojej głowie coś kliknęło. Sama okładka przyciągnęła mój wzrok wystarczająco, bym zechciała zapoznać się z krótkim opisem powieści. On sam z kolei sprawił, że poczułam wręcz potrzebę poznania tej historii bliżej. Choć książka czekała dłuższą chwilę na swoją kolej, to dziś nareszcie mogę opowiedzieć Wam o niej coś więcej.
Serin jest dość cichą nastolatką, pochodzącą z niezbyt bogatej rodziny. Czuje, że brakuje jej szczęścia, a życie nie dostarcza jej tyle satysfakcji, ile by chciała. Los sprawia, że nastolatka wyrusza na poszukiwania życiowego szczęścia. Sklep pory deszczowej funkcjonuje tylko w tych dniach, kiedy rzeczywiście pada. Można w nim wymienić swoje niepowodzenia na prawdziwe szczęście, a przewodnikami są psotne gobliny, które lubią namieszać... i skraść ludzkie serca. Jest jednak haczyk – Serin ma tylko tydzień, by odnaleźć klucze do swojej przyszłości i odzyskać szczęście, w przeciwnym wypadku zostanie w sklepie na zawsze.
Zaczynając lekturę tej powieści, obawiałam się w zasadzie jednego -że ta historia, choć zapowiadała się pięknie, po prostu nie przypadnie mi do gustu. Na szczęście jednak dosyć szybko okazało się, że historia dostarczyła mi takiego komfortu i wciągnęła mnie na tyle, że wiedziałam już, że to jest po prostu dobra książka.
Główna bohaterka przyciągnęła moją uwagę już od pierwszej chwili. Serin wzbudziła we mnie różne uczucia, od współczucia, aż po szczerą sympatię, tak po prostu. Jest to dziewczynka, która pragnie mieć szczęśliwe życie, bez zmartwień i zastanawiania się, czy kiedyś w końcu dopasuje się do jakiejś grupy społecznej. Można powiedzieć, że nastolatka jest poniekąd typem odludka i tak naprawdę nie ma nikogo, z kim mogłaby spędzić czas (nie licząc oczywiście jej mamy), co wywołało we mnie również taki smutek. Uważam ją za naprawdę dobrze wykreowaną postać, która zdecydowanie wzbudza w czytelniku zainteresowanie.
Autor postanowił umiejscowić akcję powieści w świecie dość fantastycznym, pełnym goblinów, które nieraz okazywały się całkiem złośliwe. Każdy z nich żył z tego, że odbierał ludziom to, co leżało im na sercach. Brzmi szlachetnie i naprawdę uroczo, jednak uwierzcie mi – nie zawsze takie było. Bo odebranie komuś wszystkich złych myśli, wspomnień czy uczuć tylko w teorii brzmi pięknie i kolorowo, a w rzeczywistości bywa... problematyczne.
Bardzo przypadło mi do gustu takie ukazanie świata i ludzkich problemów. Myślę również, że autor chciał tym samym pokazać, że czasami słabszy moment w życiu może okazać się w pewien sposób pomocny, by docenić nawet te najdrobniejsze rzeczy, na które nie zwracamy uwagi ot tak. Może i niektórzy stwierdzą, że teraz piszę głupoty, jednak to tylko moje obserwacje po ukończeniu lektury tej powieści. We mnie wzbudziła ona pewnego rodzaju nadzieję na lepszy czas, po prostu.
You Yeong-Gwang ma naprawdę dobre pióro i to muszę docenić. Zarysowanie przez niego fabuły, przedstawienie postaci nie tylko ludzkich, ale i tych mniej rzeczywistych wzbudziły mój entuzjazm i pewnego rodzaju podziw. Cieszę się, że miałam szansę poznać tę historię i myślę, że będę chciała do niej w przyszłości wrócić, by na nowo ją sobie przeanalizować.
Sklep pory deszczowej to idealny przykład powieści, którą mogę zaliczyć jednocześnie do książek bardziej z zakresu literatury pięknej, ale i takich fantastycznych. Jeżeli poszukujcie akurat takiej dość nieoczywistej powieści, to myślę, że ten tytuł może Wam się naprawdę spodobać.