Twórczość Leah Brunner pokochałam przy okazji lektury Desire or defense. Tamta książka bardzo trafiła w mój czytelniczy gust i nie mogłam doczekać się momentu, gdy sięgnę po kolejne powieści autorki. Ten czas nareszcie nadszedł, a ja z ekscytacją zabrałam się za poznawanie historii kolejnego z hokeistów i kobiety, która w pewien sposób zawróciła mu w głowie... Jednak czy i mnie ta historia urzekła? O tym w recenzji poniżej.
Noel przyrzekła sobie, że nie da się wciągnąć w kolejną romantyczną relację ze sportowcem. Jeden z nich złamał jej serce, a kobieta za wszelką cenę pragnie tego uniknąć. Na szczęście jest ktoś, kogo darzy platonicznym uczuciem i o którego chciałaby zawalczyć. Jest tylko jeden problem – by tego dokonać, musi poprosić o pomoc najbardziej irytującego mężczyznę na świecie, a mianowicie Colby’ego Knighta, hokeistę. Należy również dodać, że sam Colby postanowił zawiesić oko na Noel i ani myśli pozwolić jej nawiązywać romantyczne relacje z kimkolwiek poza nim... Tak, to zdecydowanie jest kolejny problem. Czy kobieta zdoła zaufać raz jeszcze? Czy Colby będzie w stanie wytrwać przy jednej partnerce na dłużej?
Ten rom-com zdecydowanie był mi w ostatnim czasie potrzebny. Ja po prostu zaczęłam lekturę tej powieści i całkowicie się wciągnęłam. Być może wpływ na to miał fakt, iż pióro autorki jest na tyle magnetyczne (czy mogę to tak określić?), że ja po prostu pragnęłam poznawać tę historię dalej. Colby i Noel absolutnie mnie w sobie rozkochali i nie mam zamiaru tego ukrywać.
Noel jest kobietą, którą z miejsca polubiłam i z którą poczułam się w pewien sposób związana. Kobieta kocha książki, wolny czas najchętniej spędza przy dobrej lekturze i nie przeszkadza jej to, że książka może być całkowitym wytworem wyobraźni autora, przez co nie ma za wiele wspólnego z rzeczywistością. Już sam ten fakt sprawił, że bohaterka ta zyskała w moich oczach i chciałam poznawać ją dalej.
Colby to z kolei bohater, który na początku mnie denerwował — nie do końca rozumiał słowo “nie” i uparcie lgnął w stronę Noel, choć było w tym też coś uroczego. To hokeista, który przeszedł swoje i który żył jak każdy stereotypowy sportowiec, jednak w końcu nadeszła pora na zmiany – i właśnie to doceniam w kreacji tego bohatera. Na przestrzeni całej historii przeszedł on zmianę na lepsze, co uważam za duży plus.
Fabuła powieści nie jest może zbyt wymyślna i każdy miłośnik powieści romantycznych przewijające się tutaj motywy już doskonale zna. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest urocza, zabawna i przede wszystkim wciągająca. Nie zabrakło tutaj bohaterów po przejściach, którzy starają się jakoś poukładać wszystko na nowo i powolutku wskakiwać na dobre tory. Charyzmatyczne postacie to kolejna kwestia, o której muszę wspomnieć — babcia Noel ma moje serce i jestem jej absolutną fanką. No i sami główni bohaterowie, których ciągnie do siebie, niczym ćmy do światła — nie ukrywam, że jestem dużą fanką.
Minusem powieści może być właśnie ta pewnego rodzaju powtarzalność schematu, który występuje w naprawdę wielu romansach, ale wiecie co? Mnie to nie przeszkadzało w dobrej zabawie i czerpaniu przyjemności z lektury tej pozycji, po prostu. Leah Brunner ma bardzo dobre pióro, które mnie do siebie przyciąga i podtrzymuje moją uwagę do samego końca książki. Sposób, w jaki prowadzi akcję, również przypadł mi do gustu i to już po raz kolejny. Nie pozostaje mi więc chyba nic innego, jak przeczytać kolejną część z cyklu o przystojnych hokeistach, którzy nie potrafią oderwać wzroku od tej jednej jedynej...
Jeżeli poszukujecie powieści romantycznej, która wywoła uśmiech na Waszej twarzy, ale i rozgrzeje serce, to Flirtation or faceoff może być właśnie TĄ książką. Dajcie się jej porwać.