Od pewnego czasu systematycznie czytuję powieści amerykańskiej autorki Kristin Harmel i za każdym razem jest to dla mnie czysta przyjemność. Zazwyczaj wybieram te opowieści, których tłem są wojenne czasy, a na życie bohaterów istotny wpływ wywiera polityka nazistów. W tym miejscu warto zwrócić uwagę, że książek o tej tematyce powstało już bardzo wiele i nie jest łatwo być oryginalnym, a mimo to autorka za każdym razem mnie zaskakuje. Każda kolejna jej powieść jest niebanalna i na swój sposób wyjątkowa. Tym razem z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl otrzymałam "Paryską córkę" - opowieść o kobietach i wojnie, która mocno mnie zaintrygowała.
Kristin Harmel opowiada tu historię trzech kobiet, mieszkanek Paryża, których życie kompletnie się zmienia, gdy Niemcy dokonują inwazji na Polskę we wrześniu 1939 roku, a kilka dni później Francja i Anglia wypowiadają wojnę Rzeszy. Początkowo życie mieszkańców miasta biegnie swoim zwykłym torem, ale z czasem, z miesiąca na miesiąc, sytuacja się pogarsza. Rodzinom o żydowskim pochodzeniu grozi wywózka na wschód, wśród ludzi zajmujących się polityką następują aresztowania, a nad mieszkańcami Paryża wisi groźba nalotów bombowych. Juliette Foulon wraz z mężem prowadzi księgarnię w Boulogne - Billancourt. Kobieta spodziewa się kolejnego dziecka, po tym jak niedawno straciła swoją malutką córeczkę Antoinette. Przypadkowe spotkanie z Elise LeClair - rzeźbiarką, żoną sławnego malarza, która również za kilka miesięcy zostanie matką w bardzo naturalny sposób przeradza się w przyjaźń. Do ich grona dołącza trzecia kobieta, Żydówka z pochodzenia, stała bywalczyni księgarni i matka dwójki dzieci - Ruth Levy. Życie splata ich losy, a wojna szybko rozdziela na długi, długi czas. Ponowne spotkanie po latach zamiast radości dostarcza przede wszystkim smutku i rozczarowana.
Kristin Harmel stworzyła kolejną przepiękną, przejmującą i nietuzinkową opowieść o rodzinach, na których piętno konfliktu zbrojnego odcisnęło swój trwały ślad. Wojna, która rozbija rodziny, uśmierca niewinne dzieci, skazuje na rozłąkę bliskich sobie ludzi i pozostawia po sobie stratę, żałobę, ruiny i zgliszcza to najstraszniejsza i najbardziej okrutna ze wszystkich plag. Matki, które muszą opuścić własne dzieci aby zapewnić im bezpieczeństwo, stawiane są przed faktem wyboru mniejszego zła. Tragedia rodziny, trauma po stracie, nadzieja, która umiera ostatnia i bezgraniczna miłość matczyna, której nie da się porównać z żadną inną... Te wszystkie wątki zostały nakreślone w niezwykle emocjonalny i autentyczny sposób.
Tak jak w poprzednich książkach, tak i tutaj autorka stara się jak najdokładniej trzymać faktów historycznych, szczegółowo opisuje konkretne miejsca i wydarzenia. Język powieści tak mocno nacechowany jest emocjami, że bez problemu wczuwamy się w rolę matki i podążamy za jej tokiem myślenia. Kristin Harmel skupiła się na trzech bohaterkach, trzech kobietach, trzech matkach. W niezwykle realistyczny sposób ukazała różne reakcje na stratę, odmienne mechanizmy radzenia sobie z traumą oraz nieprzewidywalne zachowania w obliczu rozłąki, czy śmierci. Ciekawie przedstawiony wątek sztuki - malarstwa i rzeźby odwraca nasze myśli od smutnych wydarzeń, dla bohaterek jest sposobem na pozbycie się trudnych emocji, a opowiedzianej historii dodaje kolorytu.
Po raz kolejny jestem pod wrażeniem pióra, inwencji i pomysłowości Kristin Harmel. Jestem przekonana, że po każdą książkę aurorki mogę sięgać w ciemno. Do tej pory się nie zawiodłam i wierzę, że tak będzie dalej. "Paryska córka" to jedna z tych powieści, które zdecydowanie trzeba przeczytać. A tymczasem na półce mojej biblioteczki czeka w kolejce "Słodycz zapomnienia", więc niebawem kolejne spotkanie z powieścią tej amerykańskiej pisarki.