Prosta sprawa recenzja

Wreszcie doczekałem się w swojej bibliotece na "Prostą sprawę". Zainteresowanie panem Wojciechem Chmielarzem i jego twórczością jest spore, więc i kolejki długie. Do tej pory przeczytałem Żmijowisko, Ranę i Wyrwę i tylko ta pierwsza nie zaspokoiła moich oczekiwań. Dwie kolejne pochłonąłem jednym tchem. Uzbrojony w cierpliwość, tuż przed wypożyczeniem lektury, przygotowałem plan urlopowy na sierpień. - W tym roku będą królować Karkonosze! - zadecydowaliśmy rodzinnie. A gdy przeczytałem pierwsze strony książki, wiedziałem, że to był znak, bowiem akcja Prostej sprawy rozgrywa się w przepięknych krajobrazach Karkonoszy, Jeleniej Góry, Kowar, Karpacza czy Przesieki. Przesieki, gdzie spędzę czas w sierpniu!

Wracając do powieści Wojciecha Chmielarza, od razu nasuwa mi się myśl, że autor mógł wzorować się na brytyjskim powieściopisarzu, Lee Childzie (obecnie mieszkającym w Stanach Zjednoczonych). Autor książek sensacyjnych ma swojego bohatera, Jacka Reachera, który wpada na moment do jakiegoś amerykańskiego miasteczka i zawsze wplątuje się trudną sytuację do rozwiązania, nie zawsze zgodnie z prawem. Bohater Prostej sprawy również wpada na moment do Jeleniej Góry, by załatwić z pozoru banalną sprawę. Ma tam być chwilkę, rozliczyć się i udać w mniej znanym kierunku. Dlatego od razu skojarzyłem postać bohatera z książki Chmielarza z amerykańskim byłym majorem Żandarmerii Wojskowej Armii Stanów Zjednoczonych.

A więc mamy piękną scenerię, bo Karkonosze to raj dla turystów uwielbiających piękne widoki, wspaniałe szlaki, przepiękne wodospady. Mamy głównego bohatera, który poszukuje swojego przyjaciela, którego nie znajduje pod podanym adresem. Chce mu oddać dług zaciągnięty jakiś czas wcześniej. Czy znajdzie Prostego, bo tak się on nazywa? Dlaczego w jego mieszkanie przypomina istne pobojowisko? Nie chciałbym zdradzić więcej, ale od początku akcja powieści toczy się w szybkim tempie, gdzie następują szybkie zwroty akcji, a i straty w ludziach muszą się zdarzyć, jak to w typowej sensacji.

Warto dodać, że powieść Wojtka Chmielarza była pisana w czasie "epoki" koronawirusa, gdy byliśmy świadkami pierwszego lockdownu. Autor zamieszczał poszczególne rozdziały na profilu facebookowym, a te cieszyły się ogromną popularnością, co powodowało, że polski autor powieści sensacyjnych i thrillerów psychologicznych postanowił rozszerzyć rozdziały, wzbogacić fabułę i wydać powieść, którą mogę polecić każdemu fanowi książek sensacyjnych czy kryminalnych. Dodam, że w naszej bemowskiej bibliotece mieliśmy spotkanie z autorem, które cieszyło się sporym zainteresowaniem, a na półce mam książkę z jego autografem.