Narracja jest tu czymś, co przy dłuższej chwili spędzonej w towarzystwie bohaterki zaczyna uwierać. Zdaję sobie sprawę, że Karen Dionne wykorzystała celowo pierwszoosobową narrację, budując świat powieści, jak gdyby w oparciu o spowiedź kobiety. Wszystko zgrywa się: i postaci, i wydarzenia, tylko nie w każdym wzbudzi to aplauz. Przeżycia bohaterki odbierałam jako jałowe za sprawą samej konstrukcji relacji Heleny, nieco wypranych z emocji. A jednocześnie, dzięki tak prowadzonej wypowiedzi, doznaje się uczucia autentyczności. Można powiedzieć, że stworzono coś kosztem czegoś.
Z pewnością nie każdy miłośnik thrillerów lubi gry prowadzone przez autorów thrillerów psychologicznych, stąd nie każdy powinien po nie sięgać, bo może doznać większego, bądź mniejszego rozczarowania. To specyficzny rodzaj lektury, gdzie akcja rozgrywa się w oparciu o odczucia i przemyślenia, przeważnie jednego, wiodącego bohatera. Tempo akcji, o ile nie od początku, to zwalanie w trakcie, by skupić się na tym, co dotyka postać wewnętrznie, a nie na tym, co dzieje się z człowiekiem w obliczu zdarzeń. Stąd też tego typu lekturę traktuje się jak metodyczne sporządzanie obrazu agresora poprzez filtr ofiary. W "Córce króla moczarów" wszystkie obecne wypadki, jak i zdarzenia z przeszłości są zaprezentowane przez subiektywne spojrzenie córki, wspomnienia przeżyć z dzieciństwa oraz relacji z obojgiem rodziców, a także pierwotnymi instynktami, które od początku do końca będą górować w życiu Heleny.
Dionne uzmysławia nam jak podejmowanie drobnych decyzji zmienia naszą egzystencję. Bo to wcale nie te, które uważamy za przełomowe są decydujące, ale właśnie te, o których szybko zapominamy zaważą na dalszym etapie, czasem odwracając pierwotne plany w klęskę.
Konstrukcja powieść nie jest tworzona w oparciu o tradycyjnie pojmowanym tropieniu winnego, choć to właśnie tropienie jest zasadniczym składnikiem fabuły. Jest to dosłowne, w znaczeniu pierwotnym, gdy człowiek rusza szlakiem zwierzęcia, bądź odwrotnie. Ale odbywa się też polowanie człowieka na człowieka, gdzie nie wystarczy znać topografii terenu i ludzkich odruchów. Istotniejszy będzie sposób działania konkretnego osobnika, z którym wchodzi się w interakcje. W końcu od tego zależy czyjeś być albo nie być.
To zupełnie inna książka, od tych, które do tej pory przeczytałam - oczywiście w swoim gatunku. Na początku trudno mi było uwierzyć, że ten specyficzny sposób narracji będzie prowadzić mnie przez całą książkę. Potem, zaczęłam uważać, że wręcz nie można było przeżyć izolowanego dziecka, nastolatki i wolnej kobiety oddać lepiej, jednocześnie zachowując oryginalny sposób zilustrowania, jak postępują narcystyczni psychopaci.
Ta powieść wymaga czasu, by niespiesznie prześledzić poczynania człowieka spełniającego egoistyczny plan na życie, w wyniku których dwie niewinne dziewczyny doznają krzywd. Prowadzona narracja sprzyja powolnemu zagłębianiu się w historię i snuciu przemyśleń. Nie obędzie się bez większych emocji, które mogą targać czytelnikiem, gdy będzie się mierzyć z obrazami przytaczanymi z dzieciństwa Heleny. Są opisane szczegółowo i na tyle sugestywnie, że samemu pomyśli się, co by zrobił dorosłemu w obliczu "nauk", jakie ten czyni swemu dziecku.
Sama lektura "Córki króla moczarów" może obudzić w czytelniku pierwotne instynkty.