„Ameryka” to opowieść o Karlu Rossmannie, niemieckim szesnastoletnim chłopcu wyrzuconym z domu, ponieważ doszło do skandalu w rodzinie. Miał dziecko ze służącą. Poznajemy kolejne przygody Karla po przybyciu do Ameryki, zaczynając od spotkania palacza ze statku i przypadkowego spotkania z wujem. Autor wyjątkowo dba o szczegóły każdego gestu Karla i otaczających go bohaterów. Nie pomija obrazów na ścianie kajuty palacza ani widoku za oknami głównego pomieszczenia kapitana statku. Bystre oko Karla prowadzone przez doświadczonego narratora daje nam niezwykłe opisy. Bywają nieco męczące, ale działają na wyobraźnię czytelnika. Na początek dostajemy obraz XIX- wiecznego statku wpływającego do Ameryki.
„Pierwsze dni Europejczyka w Ameryce można porównać do narodzin” śmiało stwierdził wuj Jacob, który okazuje się niezwykle zamożnym i ustosunkowanym krewnym. Wydawałoby się, że chłopiec nie mógł trafić lepiej, ale to tylko pozory. Szokujące są zasady wuja i jego bezwzględność wobec Karla. Oczekuje ideału podporządkowanego mu bezgranicznie.
I tu zaczynają się dziwne zachowania wuja, brak zdecydowania, nieoczekiwane, niczym nieuzasadnione, zmiany decyzji, w końcu wyrzucenie z domu i praktycznie z miasta za wymyśloną niesubordynację bohatera. Chłopiec nie miał siły ani okazji się obronić, a może nawet nie chce. Przyjął godnie swój los. Tutaj następuje opis wędrówki Karla Rossmanna w szemranym towarzystwie Robinsona i Delamarcha. Kiedy poprawia się życie bohatera, ma pracę i stabilizację, przypadek sprawia, że zostaje wpędzony w sytuacje, z których nie ma wyjścia. Jak to u Kafki.
Już w tej pierwszej powieści widzimy tendencję do absurdów, np. powód wyrzucenia Karla z domu wuja i właściwie pogodzenie się bohatera z sytuacją. Dziwne odczucia w domu Pollundera. Niestosowne i niewytłumaczalne zachowanie jego córki Klary, która ma narzeczonego.
Język Kafki prosty, czasami infantylny, z beznamiętnymi komentarzami wprowadza elementy absurdu. Czasami nie opisuje emocji bohatera, ale przedstawia jego zachowanie. Dostajemy obraz pozbawiony głębi psychologicznej. W znacznej części powieści Kafka stosuje mowę zależną, więc opisy tego, co kto powiedział, stają się zawiłe. Pojawiają się też bohaterowie stanowiący zagadkę. Robinson i Delamarch czasami Karlowi pomagają, ale częściej pakują go w kłopoty. Brunelda – rozkapryszona dama – aktorka, wiecznie niezdecydowana bałaganiara, u której waletują wszyscy trzej bohaterowie. Dokładnie opisany bałagan i zalegający wszędzie brud napawa nas wstrętem.
Odnosimy wrażenie, że wszystkie wydarzenia rozgrywają się na granicy jawy i snu. Absurdalne reakcje Karla na oskarżenia np. przesłuchanie oraz ucieczka z hotelu Occidental bez nieodłącznego kuferka, przypomina nam już wyraźnie styl Kafki w „Procesie”. W opisach „Ameryka” określana jest jako pierwsza część „trylogii samotności” i rzeczywiście można ją potraktować jako łagodne wprowadzenie do kolejnych części. Ciekawe doświadczenie czytelnicze.