Ludzie to strasznie niewdzięczne istoty. Ciągle narzekają to na to, to na tamto. A bo kryzys w państwie, a bo władze państwa do ….(słowo na 4 litery, objęte cenzurą przez C.C.Clouds, żeby nikt nie poczuł się urażony itd.), a bo tak mało zarabiamy, a przecież za granicą dostają dwa razy więcej. Nie mówię, żeby przestać domagać się o swoje, bo tak nie powinno być, powinniśmy walczyć o nasze (sama jestem tego wiernym przykładem), ale czy nie można być choć po części optymistą? Narzekasz na kryzys gospodarczy? Ciesz się, że w twoim kraju nie toczy się wojna! Nie pasuje ci rząd? To następnym razem idź i zagłosuj na swoich! Nie jesteś zadowolony ze swojej pracy? Ciesz się, że w ogóle jakąś masz, ponad 200 milionom ludzi się nie udało jej znaleźć!
Eh, ludzie. Jakie to okropne stworzenia… Tylko narzekają. Tak w kółko i w kółko, i jeszcze raz. A może w tym czasie kosmici w swej diabolicznej społeczności planują przejęcie naszej planety? o.O
W książce R. Yanceya wyraźnie i aż nazbyt realnie opisano kosmiczną inwazję. Nastały ciężkie czasy dla ludzkości. Rozpoczynamy odliczanie do zniszczenia planety ,,Ziemia”. Trzy, dwa, jeden…!
Fala namber łan: ciemność. Dziecko prosi cię abyś podbiegł do okna, bo chce ci pokazać spadającą gwiazdkę? Wiedz, że coś się dzieje… To nie gwiazdki, a spadające samoloty pełne ludzi, zwierząt, surowców. Padła ci bateria w komórce? Nie możesz poesemesować z psiapsiółką? Tak mi przykro… no prawie. Bo świat został uderzony impulsem elektromagnetycznym. A pół miliona ludzi zrobiło ,,pa, pa”
Fala druga: powódź. Kolejne miliony ludzi giną podczas globalnego tsunami.
Fala tres (,,cuatro, cinco, seis, siete, ocho… hop do skrzynki, do góry nos!” ^^): zaraza. Zdradzieckie ptaki roznoszą po całym świecie przerażającą chorobę (jeśli krew wypływa ci oczami –> wiedz, że coś jest z tobą nie halo). Ginie 97% populacji.
Fala czwarta: uciszacze. Przeżyłeś pierwsze trzy fale? To radzę ci się schować, bo może cię spotkać wielka niespodzianka. BUM! i będzie po tobie. Także, ten tego… Mam nadzieję, że jesteś dobry w ,,chowanego”. Ale na wszelki wypadek: niech moc będzie z tobą!
Świat opanowany przez obcych. Pozostała garstka ludzi. Jedni samotni koczownicy, innym cudem udało się przeżyć grupą (a raczej malutką grupką, co i tak jest rzadkością…). Każdy z nich myśli, że jest ostatnim człowiek na ziemi. Ale bądź co bądź się nie poddają. Walczą. Ale o co? Po co? Warto?
Ha! I tu was mam! Jednym z założeń jajogłowych jest to, że jeśli wymordują tyle osób, aż zostaną pojedyncze jednostki, to one same popełnią samobójstwo m.in. z rozpaczy. I tu ich ludzie zagięli! Pipol, obcy, 1:0, oł jeeee!
Ci, którzy przeżyli do tej pory walczą choćby po to, by nie dać kosmitom tej cholernej satysfakcji. To chyba wystarczający powód, żeby polubić główną bohaterkę, prawda? Cassie Sullivan to nie jakaś tam tępa dzida, która ciągle miauczy i płacze. To już za nią. Teraz musi być twarda. Wierzcie mi lub nie, ale bardzo jej się to przyda.
,,Piąta fala” jest podzielona na części, w której narratorami są m.in. Cassie i Ben/Zombie. Nie ma zbyt wielu bohaterów, ale jest ich wystarczająco. Szanowny Pan Y. ukazuje nam niezwykle brutalny, ale jakże realistyczny świat. W niejednym momencie tak nas wciąga, że kiedy wracamy do rzeczywistości, spada nam kamień z serca, dziękujemy Bogu, że nas to nie spotkało (przynajmniej jeszcze xd). To po prostu przerażające jak świat ,,Piątej fali” potrafi człowieka omotać. Wszystko tak perfekcyjnie złożone w całość… nic dodać, nic ująć! Akcja pędzi nieustannie, ciężko oderwać wzrok (skuszę się na stwierdzenie, że to wręcz nie możliwe!). W tej książce od początku do końca – niczego nie możecie być pewni. Stała czujność obowiązkowa. Choć i tak, choćbyście nie wiem jak uważali, będziecie krzyczeć ze zdziwienia. Albo osłupiejecie z wrażenia, jak ja.
Nie mam pojęcia co Rick Yancey bierze, ale chyba zgłoszę się do jego dilera. Skąd ten facet bierze te wszystkie pomysły?! Dodatkowo wątek romantyczny – nie przesłodzony. Autor znalazł tę kruchą barierę pomiędzy ,,dużo” a ,,mało”, zwaną potocznie równowagą. Idealne proporcje.
Sam Rick jest dla mnie niesamowitym autorytetem – rzucił pracę by spełniać marzenia. Piękne. Ale przecież marzenia się spełniają, prawda? Wystarczy się postarać ;)
Wyznaję zasadę ,,najpierw książka, później film”. Cieszę się, że mogłam tak zrobić i tym razem, bo już ruszyła ekranizacja tego hitu. Jestem ciekawa efektu pracy, w międzyczasie odliczać będę dni do kontynuacji.
Za ataki serca, liczne zawały:
6/6
Koniec. Kropka. Amen.
Za książkę dziękuję Wydawnictwu Otwarte
→ by C.C.Clouds
http://mybooksmylife.blog.pl/