Czym jest unikalność? Jakie prawa rządzą dzisiejszym światem? Ile ludzie są w stanie poświęcić, by stać się widzialnym, kimś rozpoznawalnym, kimkolwiek, kogo by zauważano? Na te oraz inne pytania w swojej nowej-starej książce odpowiada czytelnikom Eric-Emmanuel Schmitt.
Po raz kolejny oddałam swój czas, uwagę, zaufanie w ręce francuskiego pisarza. Tutaj nawet nie było nad czym się zastanawiać, po tylu moralnych arcydziełach, jakie na przestrzeni lat zaserwował Schmitt, moja decyzja, traktująca o sięgnięciu po ,,najnowszą" książkę Schmitta, była jednoznaczna. Zero wewnętrznych dyskusji. W końcu gdyby nie oczarował mnie tak bardzo swoimi poprzednimi utworami, z pewnością nie miałabym takiego nastawienia do całokształtu jego twórczości, zgadza się?
Schmitt to jeden z niewielu autorów, który zachwyca mnie każdą książką, którą napisze. Autor jest żywym dowodem na to, że książka nie musi mieć tysiąca stron, żeby wprawiać czytelnika w duchowe osłupienie. Tę działkę odrabia umysł autora, wrażliwość i niesamowita, wszechstronna znajomość ludzkiego serca.
,,Kiedy byłem dziełem sztuki" opowiada o niedoszłym samobójcy, który postanawia oddać się w ręce sławnego artysty, Zeusa Petera Lamy. Posiadanie dwójki braci dawało naszemu głównemu bohaterowi w kość już od czasów dziecięcych. Widząc jak idealnych ma braci, jacy są piękni, jakie mają idealne ciała, cudowną aparycję, sławę... To wszystko sprawiło, że młodziak myślał, że jest równie piękny co jego starsi bracia bliźniacy. W wieku dojrzewania ,,prawdziwie" spojrzał w lusterko. Ujrzał brzydotę, życiową porażkę. Od tamtej chwili stracił sens życia. Nawet ludzie z jego otoczenia nie dowierzali, gdy mówił im, że jest bratem bliźniaków Firelli. Jak dwójka Adonisów mogłaby mieć w rodzice takiego prosiaka?!
Z pozoru prosta, zwyczajna tematyka. A Schmitt potrafi podać nam ją z tak doskonałej strony, ukazując głębię, grę pozorów, człowiecze wartości, złośliwości i zbieżności ludzkiego losu. Banalna fabuła z absolutnie niebanalnym przekazem. Czy rzeczywiście o pozycji, statusie społecznym w dwudziestym pierwszym wieku decyduje tylko wygląd zewnętrzny i to, jak mało ma się w głowie? Czy sumienie całkowicie schodzi na drugi plan lub, co gorsza, przypisywane jest w życiu [filmie] jako ,,i inni"?
Wcześniej napisałam, że jest to nowa-stara książka. Otóż jest to drugie wydanie tego dzieła (pierwsze: 2007 rok), z odnowioną szatą graficzną, którą uważam za wprost magiczną! (Idealne oddanie treści, kolory, układ, mhmm, fantastyczne! Jedna z piękniejszych okładek jakie ostatnio przewinęły mi się przez ręce). Niemniej, jestem Bogu niesamowicie wdzięczna, że własnie teraz się na tę ksiażkę natknęłam, i teraz dane mi było ją przeczytać, bo odnalazłam w niej własnie to, czego potrzebowałam.
W książkach Schmitta panuje uniwersalność, każdy znajdzie w nich coś dla siebie. Między innymi coś wspólnego dla wszystkich czytelników, czyli wiarę, przeogromne wsparcie, nadzieję.
Niekwestionowany autorytet. Uroczyście przysięgam, że stale będę poszerzać swoją biblioteczkę o książki tego autora. Autora, który i tym razem dał mi mentalnego kopniaka o natężeniu mocy tak wysokim, o jakim się fizykom nie śniło!
Tematy najbardziej bolesne, najbardziej aktualne. Piękno i brzydota. Sława i nicość. Bliźniacy i Adam bis. Co Ty wybierzesz?
8/10
Za książkę serdecznie dziękuję Wydawnictwu Znak! :)