"Oczywiście zazwyczaj jesteś uczciwa. Ale w trudnych chwilach trzeba czasem sięgnąć po desperackie środki."
Tym razem cztery dziewczyny z Rosewood wypływają w rejs na Karaiby. Podczas wyprawy poznają nowe osoby, w tym tajemniczą pasażerkę. -A nadal męczy swoimi SMS-ami i doprowadza do paranoi. Przez nią czasami zdarza im się nawet zrezygnować z własnych planów. Ich dręczycielka nie próżnuje, staje się niebezpieczniejsza niż dotychczas, a jej działania przybierają wysoką skalę.
Aria zawsze była uważana za dziwaczkę. Póki Alison nie sprawiła, że stała się znana w szkole, a po jej śmierci, wszystkie dziewczyny zyskały miano Kłamczuch. Montgomery nie za bardzo chce przyjąć do wiadomości, że powinny na siebie uważać. Jest zdeterminowana w swoich postanowieniach i jednocześnie stara się postępować tak, aby było jak najlepiej.
Hanna na całego korzysta z dobrodziejstw dostępnych na statku. Nie bierze zagrożenia na poważnie, dopiero dramatyczne wydarzenia otwierają jej oczy.
Spencer zależy na odpoczynku i....chłopaku! Jednak nie tylko -A. przeszkadza jej w cieszeniu się miłością. Hastings nie przestaje główkować nad tożsamością ich prześladowczyni.
Emily ciągle jest tą niewinną, grzeczną i delikatną. Pomaga, wyznaje co leży jej na sercu. Zwyczajnie jest zbyt ufna. A tym bezgranicznym zaufaniem obdarza prawie obce osoby.
I nareszcie kolej na naszą -A. Stała się ona jeszcze bardziej pomysłowa i mściwa, niż wcześniej. Oczywiście na niekorzyść dziewczyn. Bardzo ciekawi mnie kto ukrywa się pod tą literką. Jednak nie nadszedł jeszcze czas na rozwianie naszych, i Kłamczuch, wątpliwości.
"Przyjaźń ma cienie i blaski."
Sara Shepard ma niesamowity talent, ponieważ stworzyć tyle części serii i nie doprowadzić do śmiertelnej nudy u czytelnika to nie lada wyczyn. Kolejne to osoby, wątki, wydarzenia tylko mieszają nam w głowie. W jednej chwili zdaje nam się, że rozstrzygnęliśmy kto tak źle życzy Kłamczuchom, a następnie dzieje się coś takiego, że nasze przypuszczenia wydają się absurdalne. -A. świetnie się ukrywa, a autorka wspomaga ją poprzez zdarzenia czy wypowiedzi bohaterów, które doszczętnie niszczą nasze wyobrażenia. Wątpię, aby szybko się to wyjaśniło, tym bardziej, że każda książka z tej serii rodzi więcej pytań niż odpowiedzi.
"Chyba nikt jej nie powiedział, że kto sieje wiatr, zbiera burzę."
Dość ciekawe zjawisko tworzy tutaj akcja. Gdy wydaje się, że napięcie nas opuści, nie zdążymy nawet mrugnąć, a już pani Shepard wprowadza jakiś burzliwy incydent. Dane nam jest odpocząć tylko chwilę, na szybkie ogarnięcie potoku myśli, aby zorientować się w danej sytuacji.
Każdy kryje jakąś tajemnicę, nie zwierza się, tylko kłamie. Kłamstwo jest tutaj powszechnym zjawiskiem i tworzy niepowtarzalną aurę. Nigdy nie wiadomo, czy ktoś rzeczywiście tak zrobił, myśli czy czuje, ponieważ wszystko oplata właśnie machlojka. Przez to stajemy się podejrzliwi co do autentyczności słów wypowiadanych przez nawet najszczerszej postaci.
Książka jest rewelacyjnie napisana. Nie spotkamy się tu z nudą czy brakiem frapujących wyrażeń. Panuje tu potoczne słownictwo, co sprawia, że książka zdaje się lekka, dzięki czemu możemy w pełni skupić na intrygach -A. oraz Arii, Hanny, Spencer i Emily.
Podsumowując, jest to ciekawa książka, dzięki której choć trochę możemy rozwinąć nasze logiczne myślenia oraz podejrzliwość. Może kiedyś te umiejętność nam się przyda. Muszę przyznać, że książka jest utrzymana na takim samym poziomie jak jej poprzedniczki, co dodatkowo zachęca do czytania. A poza tym...kto nie chciałby się w końcu dowiedzieć kim jest -A.?