Była sobie pewnego razu biedna sierotka o złotym sercu w której zakochał się sam król. Zabrał ją do wspaniałego pałacu i uczynił z niej swoją królową. A potem żyli razem długo i szczęśliwie. Taaa... Chyba każdy zna takie urocze baśnie o sierotkach i królach, z tymże historia sierotki i króla w "Setnej Królowej" wygląda całkiem inaczej.
Owszem. Pojawia się sierotka. Kalinda dla przyjaciół Kali wychowuje się w odciętym od świata żeńskim klasztorze. Jego mury stanowią nie tylko schronienie dla takich dziewcząt jak ona, ale są również miejscem w którym pobierają one nauki i szkolą się w sztukach walki. Opieka i szkolenie jakie otrzymują od klasztoru nie są czymś tak do końca bezinteresownym. Co jakiś czas klasztor odwiedzają mężczyźni i wybierają sobie spośród wychowanek dziewczynę, która zostaje ich żoną, kochanką albo po prostu służącą. Ten zwyczaj noszący górnolotną nazwę „Powołania” jest prozaicznie mówiąc przymusowym małżeństwem, bądź służbą. Mimo to większość podopiecznych marzy o dniu w którym opuści klasztor u boku zamożnego mężczyzny, który zapewni im dostatnie życie. Co innego Kali. Bohaterka jest zadowolona z klasztornego życia. Planuje nawet wraz ze swoją najlepszą przyjaciółką złożyć przysięgę wierności, która uczyni z niej pełnoprawną kapłankę a zarazem pozwoli uniknąć zostania Powołaną jakiegoś mężczyzny. Decyzja Kali po części podyktowana jest tym, że od dziecka cierpi ona na dziwną przypadłość objawiającą się napadami gorączki. Nic dziwnego, że dziewczyna woli pozostać w miejscu, gdzie ma zapewnione lekarstwa i towarzystwo życzliwych osób niż zdawać się na łaskę i niełaskę obcego człowieka.
Te plany sypią się jak domek z kart kiedy w klasztorze zjawia się sam władający krajem radża Tarek z obstawą. Radża poszukuje sobie setnej małżonki. Ku zdumieniu wszystkich jego wybór pada na Kali. Posiadanie stu żon świadczy o potędze i bogactwie władzy, tak więc pozycja tej setnej, ostatniej żony wiąże się z dużym prestiżem. Kalinda oczywiście nie może odmówić Powołaniu przez radżę. Pod opieką młodego kapitana Devena Naika wyrusza do stolicy, by zamieszkać w opływającym luksusami pałacu radży. Jej przeznaczeniem jest zostać poślubić Tareka i zostać setną królową, zanim jednak do tego dojdzie będzie musiała wziąć udział w turnieju tronowym. Brutalnych walkach toczonych między żonami i kurtyzanami radży. Podczas turnieju każda żona lub kurtyzana może wyzwać inną na pojedynek o pozycję w hierarchii żon. Zwycięstwo oznacza dla niej awans, natomiast przegrana najczęściej kończy się śmiercią. Chociaż turniej jest nasiąkniętą okrucieństwem tradycją to niejedna kobieta jest gotowa podjąć ryzyko i poprzez zdobycie wyższej pozycji zyskać większą wartość w oczach radży. Kali z powodu swojego schorzenia nie należy do najwybitniejszych wojowniczek, dlatego stanowi łatwy cel dla bardziej zaprawionych w boju przeciwniczek. Bohaterka znajduje się w dość trudnym położeniu, zwłaszcza że nie pali się szczególnie do walki ani tym bardziej do małżeństwa z radżą. Serduszko za to bije jej żywiej na widok Devena.
Jak samemu można spostrzec wykreowany w „Setnej Królowej” świat luźno opiera się na indyjskiej kulturze. Świadczą o tym nie tylko imiona postaci, lecz chociażby tytuł władcy kraju – radża. Parę zdań opisujących noszone przez postacie stroje, legendy oraz wierzenia, panujące w pałacu obyczaje lub otoczenie po którym poruszają się bohaterowie wydaje się drobiazgiem, ale takim drobiazgiem, który cieszy i pozwala wczuć się w klimat powieści. Sprawia też, że stworzony przez autorkę świat nie jest bezbarwny czy nijaki. Fabule towarzyszy konkretna egzotyczna otoczka, dzięki czemu nie ma się poczucia, że tak właściwie mogłaby się ona rozgrywać w każdym miejscu i czasie na ziemi.
Pierwszoosobowa narracja pomaga lepiej zapoznać się i zżyć z główną bohaterką. Czy polubi się jej postać czy nie – to już kwestia gustu. Mnie Kalinda nie denerwuje, choć nie jest na tyle ciekawą bohaterką, by miała mi na dłużej zapaść w pamięci. Ot, kolejna bohaterka młodzieżowej fantastyki, która zawsze postępuje słusznie, w wolnych chwilach zajmuje się rysowaniem i uważa, że nie jest zbyt ładna do czasu aż stanie przed lustrem. Tak przy okazji; wydaje mi się czy co trzecia bohaterka powieści młodzieżowej uważa, że nie jest ładna, a na hobby wybiera sobie rysowanie?
Inni bohaterowie wpisują się w pewne schematy, w których pozostają do końca powieści, aczkolwiek muszę uczciwie przyznać, że nie dotyczy to absolutnie wszystkich. Rola niektórych z nich nie jest tak oczywista i przewidywalna jak mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać. W finale mogą zaskoczyć swoim postępowaniem. Naturalnie z tychże innych postaci i tak najważniejsza jest jedyna prawdziwa miłość Kalindy, czyli Deven. Służy on jako żołnierz w armii radży, jednak chętnie porzuca wojsko i zostaje pałacowym strażnikiem, dzięki czemu ma szansę częściej widywać Kali. Tak, młodzian jest w niej zakochany, lecz waha się przed wyznaniem jej swoim uczuć. Nie tyle ze strachu przed konsekwencjami jakie niesie ze sobą zakazany romans z przyszłą królową, co z przekonania, że w ten sposób okazałby się nielojalny wobec swojego władcy. Na swoje szczęście nie musi rywalizować z radżą o miłość Kalindy, gdyż ten wyraźnie kreowany jest na czarny charakter - tyrana oraz kobieciarza obłapiającego bohaterkę praktycznie przy każdej okazji. Poza tym Deven jak przystało na tą jedyną prawdziwą miłość jest przystojny, szlachetny, dobry i opiekuńczy. Jeszcze ujdzie jako męski bohater młodzieżówki z romansem, boli w nim jedynie to, że po pogodzeniu się ze swoimi uczuciami do Kalindy tak jakby traci nieco ze swojej dojrzałości i zaczyna miewać głupie pomysły.
Fabuła toczy się w nietypowej orientalnej scenerii, jednakże nie jest wolna od najczęściej powtarzających się w młodzieżówkach wątków. Należy spodziewać się po niej takich „zaskakujących” niespodzianek jak miłość od pierwszego wejrzenia, odkrywanie w sobie przez bohaterkę niezwykłych mocy, które pomagają jej ocalić przyjaciół, bycie tą wybraną, które może ocalić królestwo, sojusz z „ruchem oporu” działającym przeciw tyrani radży. Pociechą w tej przewidywalności wątków może być całkiem wartko płynąca akcja. Fabuła nie próbuje udawać, że cokolwiek się w niej dzieje. Nie ma w niej zapychających kolejne strony nic nie wnoszących do fabuły pogaduszek lub dłużących się opisów miłosnych dylematów. Tak zwane wątki obyczajowo – romansowe i przygodowe są w miarę równomiernie rozłożone dzięki czemu „Setna Królowa” nie przynudza. W dodatku całość niesie ze sobą mądre przesłanie o tym, że kobiety nie powinny między sobą walczyć, tylko współpracować. Przez współpracę i solidarność osiągną znacznie więcej niż przez walkę.
„Setna Królowa” to przyjemna, niezbyt wymagająca fantastyka młodzieżowa z rozbudowanym wątkiem romansowym. Tym co wyróżnia ją na tle innych romansowych młodzieżówek są głównie obecne w niej orientalne klimaty. Gdyby mierzyć ją miarą ambitnych powieści, to i owo dałoby się jej zarzucić. Zważywszy jednak, że jest to przede wszystkim romans skierowany do nastoletnich czytelników w ostatecznym rozrachunku wcale nie wypada najgorzej.