Rodzina Woźniaków” Ewy Jakubowskiej, to książka opisująca losy rodziny, której losy toczą się na Podlasiu. Podlasie nie jest dla mnie do tej pory odkrytym regionem naszego kraju, dlatego z jeszcze większym zaciekawieniem sięgnęłam do jego dawnych czasów. Okładka książki, muszę przyznać szczerze, nieco mnie zmyliła, gdyż byłam przekonana, że jest to książka historyczna. Nic bardziej mylnego. Książka ta przedstawia losy rodziny Woźniaków, które sięgają początkiem do końcówki XIX wieku i toczą się początkiem XX wieku. Pozornie jest to zwyczajna rodzina, niemniej jednak autorka pokusiła się o dogłębne przeanalizowanie losów tej rodziny, dotarła do najstarszych z dostępnych przodków, spisując ich dzieje, które z samego osadzenia w ramach czasowych były trudne. Przełom XIX i XX wieku w Polsce niestety nie należał do łatwych, a życie ludzi kształtowała w głównej mierze historia.
Książka przedstawia nam dzieje rodziny Woźniaków, od momentu, gdy szesnastoletnia Marianna Osipiak z Gródka wraca z pola i na swojej drodze spotyka przystojnego, dwudziestojednoletniego Antoniego Woźniaka podążającego na grę w karty u miejscowego księdza. Młodzi ludzie już od pierwszego wejrzenia wiedzą, że są sobie pisani. Jest to dosłownie miłość od pierwszego wejrzenia. Niestety życie bywa okrutne i już od początku postanawia rzucać ich miłości kłody pod nogi. Niemniej jednak niezrażeni zakochani na przekór wszystkiemu i wszystkim postanawiają potajemnie się pobrać. Znacznym utrudnieniem w ich byciu razem jest również ich wyznanie religijne, bowiem są Unitami, którym w tamtych czasach nie było łatwo. Byli oni prześladowani i traktowani jako gorsi ludzie.
Od tej pory autorka skupia się już wyłącznie na losach rodziny Woźniaków. Sięgamy do ich przodków, ale także mamy okazję poznać nowe pokolenia. Autorka pisząc książkę skupiła się na życiu codziennym ludzi w tamtych, jakże trudnych czasach. Mamy możliwość spojrzeć na codzienne życie zwyczajnej rodziny, która wiodła normalne życie na polskiej wsi. Poznajemy ich zwyczaje, gwarę – która w tamtym rejonie naszego kraju jest do dziś dnia dość charakterystyczna. Dla mnie ta książka była bardzo ciekawą przygodą, która pozwoliła mi przybliżyć nieco wiejską codzienność sprzed lat, a co więcej, książka ma dla mnie szczególne znaczenie, gdyż moi dziadkowie również mieszkali na wsi, a właśnie dzięki nim tą wieś pokochałam! Oczywiście nieporównywalne były czasy, które autorka opisuje, a dzisiejsze czasy, chociażby przy pracach polowych, jak również prowadzeniu domowego ogniska.
Książka ta pomogła mi uświadomić sobie jakie mamy szczęście, że żyjemy w takich, a nie innych czasach i jak bardzo nie potrafimy tego docenić. Być może nie jest idealnie, szczególnie teraz w obliczu toczącej się tuż obok nas wojny, ale jakże zmieniło się ludzkie podejście do życia. Nikt nikomu nie wybiera „drugiej połówki”, każdy ma prawo do swojej wiary i własnych przekonań. Nikt z tego powodu nie jest prześladowany. Technologie, które tak bardzo się rozwinęły, niejednokrotnie znacznie ułatwiając nam życie, niemal na każdym polu i w każdej dziedzinie. Mamy wolność wyboru, możliwość decydowania za siebie samych, ale nie do końca potrafimy to wszystko docenić. Życie dla większości stało się jedynie pędem za dobrem materialnym, zatraciliśmy się w tym zapominając o wartości życia rodzinnego i o tym, jak wielkie znaczenie ma miłość.
Dodatkowym atutem książki jest dokumentacja fotograficzna, która pozwala nam zobaczyć to wszystko, o czym czytamy! Zdjęcia to wspaniała pamiątka, którą sama ogromnie doceniam, dlatego chętnie zobaczyłam wspomnienia rodziny Woźniaków.
Książka to piękna historia, która pozwala zajrzeć nam do przeszłości. Cieszę się, że autorka w tak znacznym stopniu postanowiła zagłębić się w tą historię i nam ją przybliżyć!