Moje kochane Moliki, muszę Wam koniecznie powiedzieć, że straszeni nie mogłam się doczekać, kiedy ta historia trafi w moje ręce. W tym przypadku to nie okładka (choć też ma w sobie to coś) ani nie opis wzmogły moje czytelnicze pragnienie, a samo nazwisko autorki. W różnych social mediach, czy też na przeróżnych stronach poświęconych literaturze, znajdziemy prawdziwe rzesze fanek Pani Igi. Ba! Osobiście miałam okazję już wcześniej zapoznać się trochę z jej twórczością i prawdę powiedziawszy, sama zaliczam się do tego pokaźnego grona. Do tej pory nigdy się nie zawiodłam, jednak czy i tym razem autorka podbiła moje serce?
Pani Iga zabrała nas na spotkanie z Delaney Stonewall — młodą, spokojną i utalentowaną łyżwiarkę figurową, która dla swojej „pasji” od dziecka godziła się na wszelkie wyrzeczenia. Bez przyjaźni, bez wolnego czasu, bez zabaw i imprez, bez możliwości jedzenia tego, na co miała ochotę, bez oglądania się na specjalną dietę, bez innych marzeń i pragnień. Trenowała w każdej wolnej chwili i choć z najdrobniejszą perfekcją na treningach wykonuje każdy układ, tak na zawodach czy turniejach już tak kolorowo nie było. Gdy pewnego wieczoru po raz kolejny trenerka zostawiła ją samą na lodzie i kazała powtórzyć kolejny raz ułożony program, Delaney poznaje JEGO — Connora Broxsona, który bezceremonialnie wyrzuca ją z lodowiska, aby mógł posprzątać tafle. Sprzątanie miało być karą i ostatnim ostrzeżeniem za niesportowe zachowania na meczach hokeja, co w ostatnim czasie stało się jego domeną. Mimo iż Connor jest jednym z najlepszych snajperów w NHL, to jego wybuchowy charakter zdecydowanie nie pomaga ani jemu, ani jego drużynie Chicago Blackhawks, która ma realne szanse na zdobycie najważniejszej nagrody w lidze hokeja. Trener daje mu ultimatum i albo ogarnie swoje zachowanie a porządek na lodowisku ma mu w tym pomóc, albo będą musieli rozwiązać kontrakt. Gdy po raz kolejny po zamknięciu hali ponownie spotyka tę samą łyżwiarkę figurową, a ich oczy krzyżują się, gdy dziewczyna robi obrót w powietrzu, dochodzi niestety do bolesnego zdarzenia…. Czy dzięki temu uda im się zaprzyjaźnić i stworzyć swoistą relację? Czy pannie Stonewall uda się dotrzeć do wściekłego Broxsona? A może to on pomoże jej zrealizować wszystkie marzenia, o jakich myślała przez całe życie?
„Skruszyć lód” to miła i przyjemna lektura o stopniowo rodzącym się uczuciu, gdzie na moment kulminacyjny trzeba troszeczkę poczekać. Zaczyna się dość niewinnie, bo od niezbyt udanego pierwszego spotkania, gdzie Connor nie robi dobrego wrażenia. Jednak ich znajomość przeradza się stopniowo w prawdziwą przyjaźń i zaufanie, aby na koniec ewaluować w gorącą miłość, przed którą oboje się wzbraniają na wszelkie sposoby. Polubiłam ich bardzo i kibicowałam im od pierwszej przeczytanej strony. Krok za krokiem poznają się i docierają. Dodatkowo wszystko to jest okraszone gorącą namiętnością, ale nie w wulgarnym stylu i co jest jeszcze bardziej istotne, nie zdarzają się im upojne chwile co dziesięć stron. Pani Iga udowodniła już niejednokrotnie, że takie momenty pisze ze smakiem i wyczuciem. Choć cała książka owszem opiera się troszeczkę na utartym schemacie, to jednak z całą pewnością potrafi czytelnika BARDZO pozytywnie zaskoczyć. Styl autorki uwielbiam i ponownie moje czytelnicze serducho zostało bezapelacyjnie podbite. Szczerze polecam!
Za możliwość poznania tej historii bardzo dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu.