„W przeciwieństwie do jednostek o zaburzeniach psychotycznych większość psychopatów nie jest oderwana od rzeczywistości i stwarza pozory normalności. Choć w aresztach i więzieniach reprezentacja jednostek psychopatycznych jest proporcjonalnie znaczna, to wiele takich osób funkcjonuje na co dzień w społeczeństwie. /…/ W umyśle mordercy opowiada o podgrupie psychopatów zwanej psychopatycznymi przestępcami. Mają oni cechy wspólne z psychopatami niewchodzącymi w konflikty z prawem, ale nie powinni być z nimi zrównywani”[1].
Powyższe stwierdzenia ze Wstępu zawężają temat książki, ale też precyzują go. Dr Dean Haycock nie zajmuje się w swojej publikacji psychopatami w ogóle ani zaburzeniami psychotycznymi, ale tylko psychopatycznymi przestępcami. Jest to też wyraźny przekaz dla czytelników: nie każdy psychopata jest przestępcą. Według autora, neurobiologa specjalizującego się w zagadnieniach związanych ze zdrowiem psychicznym, psychopatyczne skłonności zdradza jeden na stu Amerykanów. Po prostu – psychopaci są wśród nas. Nie jest też wykluczone, że psychopatą może być ktoś, kto nie zdaje sobie z tego sprawy przez większość życia lub w ogóle.
Autor zaprezentował w książce mnóstwo pytań oraz odpowiedzi na wiele z nich, ale nie na wszystkie. Bywa i tak, że odpowiedzi są skrajnie różne w zależności od przekonań konkretnego badacza i stosowanej metody.
„Trudno pogodzić ze sobą te stanowiska. Rozdźwięk między nimi wynika w głównej mierze z zastosowaniu do pomiaru psychopatii odmiennych narzędzi. Część badaczy opiera się w tym celu na kwestionariuszu samoopisowym zwanym Psychopatic Personality Inventory, inni tymczasem polegają na skali obserwacyjnej Hare’a”[2].
Nawet tytuł i podtytuł sprawiają kłopot („W umyśle… tajemnice mózgów”), bo mózg i umysł to nie jest jedno i to samo. Dean Haycock szczególnie zwraca uwagę czytelnika, że zwykle interesuje nas umysł (co morderca myślał, jakie miał plany itp.), a nie mózg, który bada się za pomocą rezonansu magnetycznego (fMRI), co daje pojęcie o budowie ciała migdałowatego, o działaniu szyszynki lub strukturze płata czołowego. Przy okazji – oryginalny tytuł dotyczy umysłu (mind), a nie mózgu (brain). W każdym razie w pewnej chwili miałem wrażenie, że wątpliwości i możliwych opcji zawarto w książce więcej, niż jednoznacznych i konkretnych ustaleń, ale sens i różne metody badania mózgów psychopatów pojawiły się stosunkowo niedawno. I nie dałoby się powiedzieć, że jest to już dziedzina dobrze zbadana i poznana.
„W umyśle mordercy” zawiera też – dość lakoniczne – opisy działań morderców psychopatów, na przykład Erica Harrisa i Dylana Klebolda, sprawców szkolnej masakry wiosną 1999 roku (i innych), ale zdecydowanie nie jest to książka sensacyjna i na ekscytację pikantnymi szczegółami za bardzo liczyć tu nie można. Oczywiście nie jest to jej wadą, powiedziałbym, że nawet zaletą – uprzedzam tylko, żeby nie było rozczarowań. To opracowanie popularno-naukowe, a nie horror. Nawet przegląd spisu treści może być wartościową podpowiedzią: „Co widzi neuroobrazowanie?”, „Problem tuż nad czołem”. Wyjątkowo zainteresowały mnie: „Czy i ja mogę stać się psychopatą?”, „Czy w moim dziecku może kiełkować psychopatia?”. Za bardzo ciekawy uważam rozdział o psychopatach odnoszących sukcesy w różnych dziedzinach życia , a za mało przydatny (dla mnie) dział adresowany dla ław przysięgłych.
„Największego kalibru biznesmeni, najważniejsi dyrektorzy, członkowie zarządów, prawnicy, politycy, uznani lekarze, a nawet naukowcy - to oni tworzą klasę wyższą społeczności psychopatów”[3].
Ostatecznie: niezwykle wartościowa pozycja, choć zapewne nie dla każdego.
---
[1] Dean A. Haycock, „W umyśle mordercy”, przekład Stanisław Bończyk, Muza, 2021, s. 9-10.
[2] Tamże, s. 16.
[3] Tamże, s. 284.
#Muza „W umyśle mordercy”, @wydawnictwomuza, @muza.black