Albin Runge przez kilka lat próbował zrobić doktorat, ale ostatecznie kariera naukowa mu nie wyszła. Został wtedy kierowcą autobusu, a właściwie autokaru wycieczkowego. Pewnego razu, wioząc dzieci na jakąś wycieczkę, spowodował wypadek, w którym zginęło ich siedemnaścioro oraz jedna osoba dorosła. Albin Runge nie został skazany, ani nawet o nic oskarżony; uznano, że był to nieszczęśliwy przypadek, za który kierowca nie ponosił żadnej winy. Pięć lat później (w międzyczasie korzystał z pomocy psychologicznej, a jego małżeństwo się rozpadło) zaczął otrzymywać listy z pogróżkami. Kiedy tajemniczy mściciel, przedstawiający się jako Nemezis, w końcu zadzwonił do nieszczęsnego szofera, ten uznał, że już czas zawiadomić policję. Albin Runge rozmawiał z policjantami z Kymlinge, Gunnarem Barbarottim i Evą Backman, notabene parą w życiu prywatnym, ale chwilowo niewiele to przyniosło. Częściowo dlatego, że nie był z nimi do końca szczery. Dopiero żądanie Nemezis, by obciął sobie palec, spowodowało, że zaczął traktować sprawę poważniej i z większym zaangażowaniem. Problem bowiem polegał na tym, że uważał on, że jako sprawca śmierci tylu ludzi, nie ma prawa żyć, a groźby pod swoim adresem traktował jako w pełni zrozumiałe i usprawiedliwione. Nemezis sugeruje, że Runge powinien rozstać się z życiem do 22 marca, czyli rocznicy wypadku.
23 marca druga żona Albina Rungego zawiadomiła policję o jego zaginięciu podczas rejsu promem po Bałtyku. Po bezowocnych poszukiwaniach i śledztwie, rok później, smętny kierowca uznany został za zmarłego.
Eva Backman przypadkowo zabiła na służbie nastolatka, chuligana, który próbował podpalić samochód z ludźmi w środku, więc na czas prowadzenia jej sprawy przez wydział wewnętrzny i prokuraturę, wzięła dwa miesiące urlopu i wyjechała wraz z Barbarottim na północ Gotlandii, żeby jakoś dojść do siebie. Chcieli razem spędzić ten czas w Valleviken, jak wiadomo chyba wszystkim, niewielkim miasteczku w parafii Rute, pięćdziesiąt pięć kilometrów od Visby, we wschodniej części wyspy; sąsiednie parafie to Hellvi od południa, Bunge od północy i Lärbro od zachodu.
Raz podczas spaceru po miasteczku i raz na promie Barbarottiemu wydawało się, że widział Albina Rungego, co przecież było kompletnie niemożliwe, bo przecież Runge od lat już…
„Smętny szofer z Alster” to szósty tom z serii „Inspektor Barbarotti”. Zdarzają się w nim nawiązania do wcześniejszych losów głównych bohaterów, ale na tyle mało są one ważne, że można powieść traktować jako samodzielną całość. Narracja w powieści odbywa się dwutorowo – część to notatki samego kierowcy, w pierwszej osobie, które zaczął spisywać 22 października 2012, a zatytułował „Plamy i strzępy”, jednak większość to typowa relacja z punktu widzenia zewnętrznego obserwatora skupionego głównie na działaniach i rozmowach Barbarottiego i Backman, kilka lat po wypadku.
Niezły kryminał obyczajowy. Nie tak bardzo społeczno-obyczajowo-psychologiczny jak „Człowiek bez psa” i „Samotni”, ale jednak nadal wyjątkowy ze względu na znaczną ilość wątków pobocznych, na przykład geografia Szwecji czy specyficzna relacja inspektora z Bogiem. Polecam, choć nie tym, którzy mają akurat ochotę na huraganową akcję non-stop, strzelaniny, dramatyczne pościgi, brutalne walki o życie itp. Håkan Nesser pisze bardzo spokojne powieści, w pewnym sensie jakby… nostalgiczne.