Emil Zola nie jest pisarzem, którego dzieła wznawia się w Polsce raz po raz. Swego czasu lekturą w szkołach średnich była powieść naturalistyczna "Germinal", której akcja rozgrywa się w środowisku górniczym. Pamiętam, że pomimo raczej ponurego tematu czytało się ją bardzo dobrze. Podobnie było z czytanym pod ławką utworem "Wszystko dla pań", postrzeganym w wieku nastu lata bardziej jako romans, a nie powieść o sile handlu i walce na linii małe sklepiki-duże domy handlowe. Niedawno przeczytałam "Nanę", która nie zachwyciła. I to tyle jeśli chodzi o moją znajomość twórczości Emila Zoli. Z ciekawością zajrzałam też na stronę jednej z hurtowni i ze zdziwieniem stwierdziłam, że więcej dostępnych jest audiobooków tego pisarza niż książek w formie tradycyjnej. W zasadzie trafiłam tylko na "Pieniądz". Powieść została wydana w uwspółcześnionym językowo tłumaczeniu. Dlaczego sięgnęłam po biografię Zoli? Pisarz od dawna mnie intrygował, chciałam dowiedzieć się o nim czegoś więcej.
"Emil Zola" Haliny Suwały to biografia bardzo literacka. Nie znajdziemy w niej wielu szczegółów z życia niepisarskiego autora. Kilka faktów z jego perypetii uczuciowych, lakonicznie o miejscach zamieszkania i nielicznych podróżach, nieco więcej w zaangażowanie w sprawę Alfreda Dreyfusa, niecałe dwie strony o jego tajemniczej śmierci. Mamy natomiast bardzo dużo informacji na temat pracy twórczej autora, który nie tylko dużo pisał, ale też sporo czytał, m. in. podczas epidemii cholery w 1854 roku przeczytał w dworku prowansalskim, gdzie wyczytał podczas trzech miesięcy przymusowych wakacji całą bibliotekę publiczną.
Bardzo ważną pracą pisarza przed podjęciem procesu samego pisania jest przygotowanie, tzw. research. Zolę można uznać za mistrza tego etapu, gdyż miał wszystko zaplanowane, każdą z postaci wnikliwie scharakteryzowaną, a drzewo genealogiczne najsłynniejszej jego powieściowej rodziny Rougon-Macquartów rozpisane z najdrobniejszymi szczegółami. Wiele też czerpał z osobistych doświadczeń, a własna bieda uwrażliwia go na cudzą nędzę i cierpienie, pobudza do refleksji, wywołuje pierwsze odruchy buntu. Sam też pisze w jednym z listów: będę pisał o tym, co sam przeżywałem. Poza tym ustaliwszy miejsce akcji (...) odbywa tam kilka wypraw z notatnikiem w ręce; robi szkice topograficzne, opisuje wygląd ulic o różnych porach dnia, sklepów, hoteli i szynków. Polecam zwłaszcza opis wnikliwego researchu, jaki Zola poczynił przed napisaniem "Germinal". Współczesnym pisarzom jest nieco łatwiej, gdyż pewne rzeczy można sprawdzić nie wychodząc z domu, a sięgając do internetu. Zastanawiam się jak postąpiłby Zola mając do dyspozycji takie zdobycze technologii? Czy nadal wolałby badać świat własnymi zmysłami?
Zola skrupulatnie planował swoją twórczość, którą przedstawiał wydawcy razem z listą dziesięciu powieści, z których każda omówiona jest w kilkunastu wierszach, charakteryzujących jej "ramy i postaci". Był naturalistą do szpiku kości, a - co nie zmienia się od wieków - szum wokół jego dzieł, tylko wzmagał popularność, co sam wyraził w jednym z listów: Pożytecznym wrogom niech będą dzięki. Oni to objawili tłumowi nasze istnienie, ściągnęli uwagę na nasze dzieła, przygotowali nasz sukces. Nie bał się poruszać tematów trudnych, czynić bohaterami ludzi z nizin społecznych, przedstawicieli proletariatu. Inny francuski pisarz, Anatol France, wygłaszając przemowę nad grobem Zoli nazwał go "przebłyskiem sumienia ludzkości".
Emil Zola był pracoholikiem. Niemal całe życie poświęcił pisaniu, do tego stopnia, że sam wyznał: Praca zabrała mi całe życie. Powoli ukradła mi matkę, żonę, wszystko, co kocham (...). Miał też marzenia, z których nie wszystkie udało się spełnić: Marzyłem o uszczęśliwieniu wszystkich wokół, ale widzę dobrze, że to niemożliwe, i sam jestem pierwszą ofiarą. Dodaje również: Kochałem dotąd jedynie w marzeniach, a kochany nie byłem nigdy, nawet w marzeniach. Ale to nieważne. Ponieważ czuję się zdolny do wielkiej miłości, stworzę sobie jakiś piękny ideał i być może urzeczywistnię swój projekt. I korzystając z własnych doświadczeń tworzył.
Biografii Zoli nie przeczytamy jednym tchem, lecz trzeba się na niej skupić, bywają momenty trudne, bo z zawiłościami francuskiej polityki czy spraw robotniczych, ale ogólnie wyłania się obraz pisarza rzemieślnika, dla którego ważny w książce jest każdy element, żeby całość zadziałała. Polecam tym wszystkim, którzy chcą zgłębić tajniki pisania jednego z najwybitniejszych przedstawicieli powieści naturalistycznej.