,, A w każdym najmniejszym kawałku, choćby drobnym jak ziarnko piasku był świat cały szkaradny, śmieszny, wykrzywiony”.
Słowo przyjaźń w dzisiejszych czasach jak często nadużywane. Określamy nim osoby, z którymi w danym momencie mamy akurat dobry kontakt, spędzamy czas. Jednak obserwując ludzi, możemy dostrzec, że prawdziwa przyjaźń zdarza się naprawdę niezwykle rzadko. Zazwyczaj rozdzielamy się z naszymi ,,przyjaciółmi” gdy kończymy szkołę, daną pracę czy przeprowadzamy się w inne miejsce. Odległość, nowe znajomości i brak czasu sprawiają, że nasz kontakt z osobami, które na jakiś okres stały się nam bliższe niż rodzina osłabia się, a z czasem zanika. Prawdziwego przyjaciela, nie musimy jednak znać przez całe życie, może to być krótka znajomość, jednak czujemy, że ta osoba nas nie osądza, możemy być przy niej w pełni sobą i zburzyć swoje mury. Jednak mimo wszystko zdarza się, że nie umiemy jej dostrzec lub docenić.
Książka, o której chcę wam opowiedzieć, to ,, Okruchy” Magdaleny Meldo. Niepozorna okładka nie zachęcała mnie z początku, do sięgnięcia po nią. Wydawała mi się trochę jak wyjęta z bajki dla dzieci, lub jakiejś oklepanej i zapomnianej fantastyki. W każdym razie nie przyciągała mnie. Jednocześnie wiadomo, że nie należy oceniać książki po okładce, więc dałam jej szansę. I to był świetny wybór, gdyż nie spodziewałam się, że tak mnie pochłonie. Nie była to rozbudowana, wielowątkowa historia, która pozwalała nam stać się kimś innym. Była to prostolinijna opowieść o dziewczynie i chłopaku, których przyjaźń zgubiła się na wietrze. Jej prostota dodawała jej autentyczności i realności. Poznajemy Agę i Kaja, którzy znają się od najmłodszych lat i razem dorastali. Choć ich życia od początku przeplatały się ze sobą, to gdzieś po drodze odsunęli się od siebie. Każdy z nich ma swoje problemy rodzinne i demony, z którymi się zmaga. Żadne nie żyje w bajce, a wszystko pogarsza się, gdy do głosu dochodzą ich rówieśnicy. Chęć przynależności do określonej grupy, często ogranicza nasze możliwości i pragnienia. Czy dwoje młodych ludzi będzie w stanie udźwignąć ten cały ciężar, gdy ich relacja również stoi na chwiejnym gruncie.
Ta historia, choć tak prosta porusza wiele tematów, z którymi każdy z nas miał styczność. Bo kto nie doświadczył straty osoby, którą uważał za bratnią duszę. Pierwsza miłość i nieodwzajemnione uczucie to podstawa nastoletniego życia. Nie obce nam jest również uczucie spełnienia oczekiwań innych wobec nas. Tak jak i bohaterowie tej książki staramy się sprostać narzuconym normom, dopasować się do najbliższego otoczenie i zbytnio nie wyróżniać. To czego oczekują od nas inni nie zawsze pokrywa się z tym czego sami pragniemy, jednak zazwyczaj zmieniamy swoje cele, zamiast nie przejmować się opinią innych. Jednym z bardzo ważnym motywem w tej powieści jest również alkohol, który jest nierozerwalną częścią życia Agi. Jej rodzice swoje porzucone ambicje i smutki zamieniają na błogi stan upojenia, który następnie zmienia się w gniew i wspólne oskarżenia. Dziewczyna neguje takie zachowanie, i choć świadoma, do czego prowadzi w najcięższych chwilach, sama znajduje w tym ukojenie i zapomnienie.
Podczas czytania irytowała mnie jedynie jedna rzecz, a mianowicie postawa matki dziewczyny. Nie chodzi tu o jej relację z mężem czy problem alkoholowy, tylko skrajnie różne zachowania, które momentami się wykluczały. Jej postawa wobec córki była niejednoznaczna, co znacznie utrudniało jej ocenę w szerszym kontekście.
Mogę stwierdzić, że ta książka przedstawia realne życie, i od czasu do czasu dobrze przeczytać coś prawdziwego i niepozwalającego nam na marzenia o innym życiu pełnym wrażeń i wielkich uczuć, jakie prowadzą zazwyczaj bohaterki czytanych przez nas opowieści.
Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.