Szukasz partnerki lub partnera idealnego? Nic prostszego! Stwórz odpowiedni kwestionariusz, który będą mogli wypełniać potencjalni kandydaci przy pierwszej lepszej okazji. Nie zapomnij o ważnych pytaniach. Pijesz? Palisz? Spóźniasz się na umówione spotkania? Czy jadasz nerki?
Pamiętaj, że prawidłowa odpowiedź jest tylko jedna!
W taki oto sposób, Don szuka partnerki idealnej. W ramach projektu "Żona", którego sam jest autorem, sporządził kwestionariusz, który ma zaoszczędzić mu czas, na bezsensowne spotkania z potencjalnymi kandydatkami. Wystarczy rozesłać kwestionariusze i gotowe! Ale czy jest to plan bez wad? Co z relacjami międzyludzkimi? Co z kontaktem z innymi ludźmi?
Czy Don dzięki kwestionariuszowi odnajdzie swoją partnerkę idealną?
Komedia romantyczna. Nie wiem, czy jest taki gatunek, jeśli chodzi o literaturę, ale wiem, że istnieją filmy klasyfikowane właśnie jako komedia romantyczna. I wiecie co? Wydaje mi się, że powinien powstać taki gatunek związany z książkami, a Projekt "Rosie" byłby jednym z jego przedstawicieli. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, iż początkowo, ta powieść była (a właściwie to wciąż jest) scenariuszem właśnie do komedii romantyczne. Jednak na jego podstawie powstała ta oto książka, która może wkrótce doczeka się swojej ekranizacji.
Główny bohater znajduje dość oryginalny sposób na znalezienie sobie partnerki. Jest to dla niego problem matrymonialny, który trudno mu jest rozwiązać. Kwestionariusz okazuje się doskonałym pomysłem, który pozwala zaoszczędzić czas, który w innym wypadku musiałby przeznaczyć na bezsensowną rozmowę z potencjalną partnerką.
Don jest dość... dziwnym człowiekiem. Nie ma u niego miejsca na spontaniczność, a znajomi określają go wręcz mało elastycznym.Wszystko się zmienia, kiedy jego przyjaciel Gene napuszcza na niego Rosie, studentkę psychologii, której Gene jest wykładowcą. Ta młoda kobieta wprowadza w życie profesora genetyki spora zamieszania. Poczynając od projektu Ojciec, kończąc na... No właśnie, na czym? Czy to będzie happy end charakterystyczny dla tego typu książek, czy może wręcz odwrotnie? Może to będzie jedno z niewielu zakończeń, które nie skończy się szczęściem i obietnicą miłości aż do śmierci?
Wybaczcie, ale przekonać musicie się o tym sami, bo zabrałabym Wam w ten sposób całą frajdę z czytania tej książki.
Jeśli chodzi o styl, jakim napisana jest ta książka, to jest on dość lekki, ale... Właśnie, jest jedno ale. Wspominałam w poprzednim akapicie, iż główny bohater jest postacią dość dziwną, objawia się to między innymi tym, iż w codziennych czynnościach, taki jak zakupy czy rozmowa ze znajomymi, posługuje się on prawdziwie uniwersyteckim językiem. Owszem, można być pod wrażeniem, iż tak dobrze posługuje się rzadko spotykanymi zwrotami, jednak w tej książce trochę mi to przeszkadzało. Niejednokrotnie musiałam kilka razy przeczytać jedno zdanie, żeby zrozumieć o co chodzi. Jestem przyzwyczajona do szybkiego czytania, prostych, codziennych zwrotów, a tutaj musiałam zwolnić, co nieco mnie irytowało. Dla niektórych może to być zaletą, która świadczy o oryginalności tej książki, jednak dla mnie było to wadą. Nie dużą, ale wadą.
Książka Projekt "Rosie" jest jedną z książek serii Gorzka czekolada, która ma być antidotum na codzienność, powierzchowność i pośpiech. Powiem Wam, że w pewnym sensie lektura ta spełniła swoje zadanie. Z ciekawością śledziłam poczynania głównego bohatera, dotyczące naprawy jego relacji ze społeczeństwem. Miło spędziłam przy tej książce czas, więc i Wam w tym celu ją polecam. Niewątpliwie jest to lekka lektura na aktualne jesienne wieczory.