„Chroń, Boże, moją duszę, bo właśnie zostałam stracona.”
Liliya Blake to zwykła siedemnastolatka, choć nie do końca… Wychowuje się w rodzinie, w której na pierwszym miejscu jest wiara i oddanie Bogu. Nie ma w swoim życiu miejsca na nastoletnie grzeszki. Młoda dziewczyna bardzo odstaje od rówieśników. W końcu jej życie kręci się wokół kościoła i nauki.
Aż do pewnego dnia, który zapoczątkował lawinę w jej życiu. Mianowicie, pogrzebu pewnej tajemniczej kobiety. Liliya domyśla się, że miała ona jakieś głębsze powiązania z jej matką… Poznaje na nim również chłopaka, jak się potem okazuje – jest on kumplem jej najlepszego przyjaciela Jake’a.
Jedna decyzja, jedna impreza, a skutki tego Liliya odczuła ogromne.
Całkowicie mnie oczarowała. Urzekła swoją niebanalną prostotą. Pierwszymi rozdziałami skradła serce bezpowrotnie. Już sam prolog wzbudził we mnie nieopisane uczucia. W pewnej chwili, myślałam, że moje zaangażowanie względem niej osiągnęło już maksymalny poziom… Jednak to było wierutne kłamstwo. Każda kolejna kartka mościła coraz to większe prawa do moich uczuć. Powieść, która posiada to “coś”, że chwilami trudno ująć w słowa, dlaczego jest tak niesamowita.
Debiut Aleksandry Maras, to coś więcej niż zwykły tusz na kartce. “Pray For Us”, to historia pełna uczucia i magnetyzmu. Wręcz pożera Czytelnika swoim klimatem, wyjątkowością i po prostu byciem. Zawładnie sercem każdego, kto lubi książki pełne tajemnic, emocji i ze szczyptą grozy.
Znacie ten moment gdy wiecie, że musicie coś zrobić, ale tez macie świadomość, że w pewnym sensie zamknie on pewien etap? Tak się właśnie czuje pisząc tę recenzje. Koniec odliczania i wyczekiwania na premierę. Koniec zaglądania co chwilę do skrzynki czy może listonosz nie przyniósł już mojego egzemplarza.
Liliya nie mogła być zwykłą nastolatką. Wychodzenie ze znajomymi w inne dni niż weekendy było dla niej zakazane. Nie bawiła się, nie imprezowała, ani nie spędzała czasu tak jak po prostu chciała. Zamknięta w klatce nałożonej przez rodziców, pusto egzystowała od weekendu do weekendu z nosem w książkach.
Jednak Nathaniel rozpalił w niej iskrę, która następnie wznieciła w jej życiu pożar. Jego osoba przyczyniła się do diametralnych zmian w jej szarej, trudnej codzienności. Sprawił, że rozkwitła. Był dla niej światłem w otaczającym ją mroku. Pomimo, że ich relacja była na początku skomplikowana… Chłopak wniósł wiele pozytywnych chwil i emocji do życia Lili.
Ofiarował jej coś, czego nigdy nie miała. Tę namiastkę wolności. Wyzwolił ją od demonów czyhających pod łóżkiem. Dbał o nią w sposób, w jaki nie robili tego nawet przyjaciele. Podarował jej tą inną namiastkę ostoi i bezpieczeństwa, której tak bardzo potrzebowała.
Niesamowite jest to, jak wiele do naszego życia potrafi wnieść druga osoba. Jak z obcej jednostki może nagle stać się dla nas kimś tak strasznie ważnym.
Technika z jaką główni bohaterowie docierali do siebie nawzajem intryguje. Ich pogrywanie ze sobą bawi. A wszelkie sceny zbliżeń dodatkowo potęgują przyjemność z przemierzania przez ich historię.
Sposób w jaki autorka operuje słowem, zapiera dech w piersi. Styl Aleksandry jest niesamowicie przyjemny i lekki. Mimo, że powieść zawiera sporo opisów oraz całkiem długich rozdziałów… To przez nią się wręcz płynie. Wielokrotnie podczas czytania straciłam rachubę czasu. Ola posiada ogromny talent.
“Pray For Us” podarowało mi obłędne chwile, jak i wspomnienia. Będę do niej wracać, bo ta książka to definicja domu. Okładka olśniewa, ale wnętrze również.
“A teraz módl się za nas. Bo każdy zasługuje na odkupienie.”