Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu recenzja

Do czytania książki "Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu" podchodziłam z neutralnym nastawieniem. Zastanawiałam się co takiego zaoferuje czytelnikowi ta powieść historyczna.
Pierwsze trzy rozdziały są dość szczegółowym wprowadzeniem do realiów opisywanej epoki. Jak mówi sam autor - nie są zbyt ciekawe, ale stwarzają niezbędne podłoże do dalszej lektury.
Akcja książki przenosi czytelnika do XVIII-wiecznej Szkocji, która staje w obliczu jakobickiego powstania w 1745 roku. Zwolennicy tego ruchu politycznego walczą w imię dynastii Stuartów.
Głównego bohatera - Edwarda Waverley'a poznajemy w jego młodzieńczych latach. Wychowywany jest po części przez ojca, a po części przez wuja. Poglądy obu panów są skrajnie różne - pierwszy z nich jest wigiem, drugi zaś - torysem, walczącym o prawa ziemian i potrzymującym w rodzinie jakobicką tradycję. Wskutek rozłamów w rodzinie, Edwardowi wpaja się dwie różne ideologie, widziane przez pryzmat krewnych, przez co sam nie do końca potrafi ocenić, która z nich jest według niego słuszniejsza.
Ojciec młodzieńca podejmuje decyzję o wysłaniu go na służbę wojskową. Podczas jednego z przydzielonych mu wolnych tygodni, Edward udaje się z wizytą do barona Bradwardine’a, serdecznego przyjaciela jego wuja. Właśnie w tym miejscu powieści rozpoczynają się jego prawdziwe przygody.
Każdy kolejny rozdział przedstawia nowych bohaterów, którzy reprezentują inne stany, poglądy i cechy charakteru. Perypetie barona i jego towarzyszy wywołują wiele emocji - od śmiechu po wzruszenie; Róża zachwyca swoją delikatnością, a Flora kamiennym charakterem.
Mimo tego, że akcja rozgrywa się wiele lat temu jest to powieść ponadczasowa. Występujący w niej ludzie zmagają się z wewnętrznymi rozterkami i problemami, które są aktualne także w dzisiejszych dniach. Rozterki sercowe, młodzieńcze ideały i polityka to tematy aktualne dla każdej epoki i czasu.
Jedynym "minusikiem" tej książki jest mnogość przypisów. Nie ma strony, która nie zawierałaby wyjaśnień jakiegoś pojęcia (lub kilku pojęć) od autora co zmusza do przerzucania książki raz w przód, a raz w tył :) Nie jest to jednak na tyle uciążliwe, aby zrezygnować z czytania - zwłaszcza, przy tak wciągającej fabule.
Nawet nie wiadomo, kiedy dochodzi się do ostatniej strony, dlatego ze szczerym sumieniem mogę polecić "Waverley".

Książka została otrzymana z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl. Serdecznie dziekuję za możliwość jej przeczytania.