Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu recenzja

,,Książę, dla którego warto żyć i umierać''

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Chassefierre ·3 minuty
2021-04-04
1 komentarz
23 Polubienia
Pod koniec powieści ,,Waverley'' Walter Scott przyrównał jej fabułę do kamienia, który spada z góry: ,,najpierw sunie on powoli, okrążając najmniejszą przeszkodę, w miarę jednak nabierania rozpędu i przybliżania się do końca swej wędrówki poczyna pędzić w dół w wielkich susach, przeskakując rowy i płoty niby jeździec na polowaniu i osiągając szczyt szybkości na chwilę przed przejściem w wiekuisty stan spoczynku'', napisał. ,,Takim samym torem biegnie opowiadanie w rodzaju tego, które obecnie czytacie.''
I to jest prawda.

Piękne wydanie w twardej oprawie, którego ilustracje pochodzą z oryginalnych miedziorytów książki z roku 1902, jest wydaniem jednotomowym. Jakość papieru nie jest najlepsza, nie jest też najgorsza - tekst przebija przez kartki w nieznacznym stopniu co może irytować (mnie irytowało), ale nie jest to widoczne na tyle, by sprawiać wyraźne trudności podczas czytania, co zdarza się w przypadku wydań ukazujących się na szczególnie marnym papierze.
Na końcu książki znajdziemy równo trzydzieści stron przypisów i ich stworzenie było całkiem rozsądnym pomysłem. W końcu nie wszyscy są na tyle obeznani z literaturą tamtych czasów, żeby w lot łapać o co chodziło z ulicą Bond Street (która prędzej skojarzy się nam z Jamesem Bondem, niż z magazynami garderoby) albo kim jest par. Inna sprawa, że ja osobiście wolę przypisy znajdujące się bezpośrednio pod tekstem, bo do tych znajdujących się na końcu książki rzadko zaglądam, jeśli w ogóle. Nie jest to jednak niepodważalny minus wydania, ale coś w zupełności zależnego od gustu danego czytelnika.


Akcja powieści koncentruje się dookoła postaci Edwarda Waverleya - młodzieńca, którego nie udało mi się polubić, a to dlatego, że wydawał mi się dość nijaki i w większej mierze pozbawiony charakteru. Młody Waverley był takim piórkiem na wietrze - gdzie zawiało, tam poleciał. I choć rozumiem zamysł autora, to jednak z przykrością muszę stwierdzić, że historia nie porwała mnie jakoś specjalnie między innymi właśnie ze względu na charakter Edwarda.
Drugą sprawą był sposób prowadzenia narracji. I nie zrozumcie mnie źle - sięgając po książkę Waltera Scotta liczyłam się z tym, że będzie to klasyka, napisana w taki, a nie inny sposób, z powolnie rozwijającą się fabułą i mnóstwem opisów, że nie będzie tam wartkiej akcji, gwałtownych i zaskakujących wydarzeń, słowem: że książka ta nie będzie współczesna. Liczyłam się z tym, powtarzam, i byłam na to przygotowana. Co więcej, miałam ochotę przeczytać właśnie coś takiego.
Tymczasem otrzymałam pięć pierwszych rozdziałów tak arcynudnych i niepotrzebnych (z czego sam autor zdawał sobie sprawę, ale postanowił je raczej zostawić, niż przeredagować. Można i tak), że aż groza mnie opadła. ,,Nie zmogę'', pomyślałam, ,,wstyd będzie straszny''. Spieszę jednak donieść, że jeśli dotrwacie do czterdziestej dziewiątej strony, to później jest lepiej.
Ale naprawdę dobrze zaczyna się czytać dopiero od drugiego tomu. Dlatego, że wreszcie coś zaczyna się dziać. Wybucha powstanie, szkockie klany jednoczą się na chwilę pod sztandarem Kawalera i rozpoczynają bitwę w imieniu dynastii Stuartów. A młody Waverley wraz z nimi, choć wciąż bardziej z przypadku, niż z czystego przekonania.

Jeśli chodzi o wątek miłosny, bo i taki znajdziemy w tej książce, to fanki staromodnych romansów (jak ja) zawiodą się srodze i niewypowiedzianie. Bo, po pierwsze, już od początku wiemy która kobieta zostanie ostateczną wybranką serca młodego Edwarda i będzie dzielić z nim łoże, a po drugie, w romansie tym uczucia i pikanterii jest tyle, co w ściereczce leżącej na blacie w kuchni.


Dlaczego więc ocena dobra, a nie przeciętna? Ano, ze względu na język, ze względu na opisy i ze względu na swojskie postacie szkockich górali. I przede wszystkim ze względu na hardego Vich Ian Vochra, którego brawura w obliczu śmierci zachwyciła mą romantyczną duszę.

To książka dla czytelnika wytrwałego, który wie, co chce czytać i ma na to nastrój. Nie zalecałabym sięgania po ,,Waverleya'' ot tak sobie, z nudów. W przeciwnym wypadku możecie się na tej książce mocno zawieść.



*książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl

Moja ocena:

Data przeczytania: 2021-04-02
× 23 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu
5 wydań
Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu
Walter Scott
7.9/10

Piękna i romantyczna opowieść rozgrywająca się na tle wydarzeń 1745 roku w Szkocji – powstania szkockich jakobitów, czyli zwolenników zrzuconej w czasie rewolucji 1688 roku z tronu angielskiego dynas...

Komentarze
Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu
5 wydań
Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu
Walter Scott
7.9/10
Piękna i romantyczna opowieść rozgrywająca się na tle wydarzeń 1745 roku w Szkocji – powstania szkockich jakobitów, czyli zwolenników zrzuconej w czasie rewolucji 1688 roku z tronu angielskiego dynas...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Do czytania książki "Waverley, czyli sześćdziesiąt lat temu" podchodziłam z neutralnym nastawieniem. Zastanawiałam się co takiego zaoferuje czytelnikowi ta powieść historyczna. Pierwsze trzy rozdział...

@alicja.wozniakowska15 @alicja.wozniakowska15

Walter Scott szkocki adwokat, zasłynął jako powieściopisarz oraz poeta. Jego dzieła nie zbyt popularne w XIX wieku zyskały wielką sławę w latach późniejszych. Dziś Scott jest równie chętnie cytowany ...

@aniabruchal89 @aniabruchal89

Pozostałe recenzje @Chassefierre

Duch na rozstaju dróg
Gdzie jest mój spis treści?...

Dzisiejszą recenzję zaczniemy od tego właśnie pytania - gdzie się podział spis treści? Nie ma go ani na początku, ani na końcu, i przyznam, że było to dla mnie dość niek...

Recenzja książki Duch na rozstaju dróg
Zabójczy Święty Mikołaj
Na noże

We Flaxmere zdarzyła się tragedia - ktoś zamordował seniora rodu, sir Osmonda. I to w taki dzień, w taką świąteczną okazję! Zaraz po tym jak dzieci odwiedził Święty Miko...

Recenzja książki Zabójczy Święty Mikołaj

Nowe recenzje

Upadek Pandory
Upadek Pandory
@snieznooka:

„Upadek Pandory” to drugi tom cyklu Dziedzictwo Pandory autorstwa Ilony Turczyn. To także, jedna z tych kontynuacji, na...

Recenzja książki Upadek Pandory
Zabić cień
Zabić cień
@snieznooka:

„Zabić cień” to fantastyczny początek cyklu pod tytułem Kraina mgieł. Książka jest pełna akcji, trzymająca w napięciu, ...

Recenzja książki Zabić cień
Aythya
Aythya
@snieznooka:

„Aythya” jest debiutancką książką Paoli Gampo, po którą sięgnęłam z dużym zainteresowaniem. Byłam ciekawa, czy mi się s...

Recenzja książki Aythya
© 2007 - 2025 nakanapie.pl