Rok 2024, to bardzo dobry rok dla Wydawnictwa Fabryka Słów. Rok, obfitujący w znakomite polskie debiuty, w udane kontynuacje doskonale nam znanych serii, jak i również w zagraniczne premiery, które ukazują się po raz pierwszy, bądź też w nowych, niezwykle efektownych odsłonach. I pięknym podsumowaniem tych miesięcy wydaje się być wydanie po raz drugi w naszym kraju znakomitej powieści Anthony'ego Ryana pt. „Pieśń krwi”, która stanowi sobą pierwszą odsłonę epickiej trylogii „Kruczy Cień”. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Vaelin Al Sorna w wieku dziesięciu lat został oddany przez ojca na służbę do okrytego wielką sławą Szóstego Zakonu, by tam zdobywał wiedzę, rycerskie umiejętności i sławę, poświęcając się w pełni wierze oraz dobru królestwa. Znaczone bólem, cierpieniem, ale też i pięknem przyjaźni kolejne lata czynią go największym z największych, który wygra wiele bitew i wojen, wsławi się odwagą i dobrym sercem, ale też i stanie niebezpiecznym i zarazem bardzo skutecznym narzędziem w rękach króla Janusa. Tyle tylko, że pisany mu los kryje w sobie coś jeszcze, co będzie wiązać się z tajemniczą, mroczną, przybierającą postać pieśni, magią...
Anthony Ryan stworzył oto wspaniałą, piękną pod każdym względem i zarazem bardzo klasyczną opowieść fantasy, w której nie zabrakło wojny, magii, miłości, jak i rzeczy chyba w tym przypadku absolutnie najważniejszej - pięknego spojrzenia na to, czym może być braterska przyjaźń i wzajemne poświęcenie tych, którym przyszło wspólnie dorastać w zamkniętej codzienności zakonnego życia wypełnionego walką, bólem i cierpieniem. To historia, która zachwyca, porywa i zaskakuje od pierwszych stron, stając się wraz z każdą z nich jeszcze lepszą, ciekawszą, bardziej intrygującą.
Opowieść w opowieści - taki oto pomysł obrał sobie autor na tę książkę, stawiając przed nami dorosłego bohatera w chwili największej z prób, który powraca swoją relacją do początków, dzieląc się z nami własnymi losami od dnia, gdy jako dziecko przekroczył bramę Szóstego Zakonu. I jest to opowieść pełna mroku, smutków i dramatów, ale też i bohaterskich czynów, które nie zawsze są piękne i chwalebne, ale które kształtują człowieka niczym wykuwany każdym ruchem dłuta posąg, którego postać i legenda przetrwa lata. I przez całą tę historię odkrywam losy Vaelina, poznajemy wraz z nim odpowiedzi na pytania o drzemiące w nim moce, doświadczamy tego, co musi się wypełnić i co wiąże się z jego przeznaczeniem. Oczywiście nigdy też nie jest tak, jakby się to nam mogło wydawać, gdyż każda z kilku części tej relacji ma to do siebie, że zmienia ona sobą zupełnie wszystko...
Książka ta zabiera nas w piękną podróż do dopracowanego w każdy calu świata rywalizujących ze sobą królestw i cesarstw, które walczą w imię wiary, ale też i w imię posiadania surowców i bogactw. Świata znaczonego licznymi konfliktami, kruchymi sojuszami, w jakiejś mierze kłamstwem w imię religii, ale też i magią zwaną Mrokiem, której w zasadzie nikt nie chce oficjalnie uznać za obecną, ale wszyscy wiedzą, że ona istnieje i że wpływa na losy całych narodów. Wreszcie jest to świat tajemnic przeszłości i sekretów przyszłości, które w dużej mierze przyjdzie odkryć głównemu bohaterowi tej książki. I ta quasi średniowieczna rzeczywistość oczarowuje nas, przekonuje do uwierzenia weń, fascynuje realizmem..., ale też i w jakiejś mierze przeraża swoją bezwzględnością.
W tym świecie przychodzi poznawać nam bohaterów tej książki - przede wszystkim Vaelina, który na naszych oczach dorasta i przemienia się z naiwnego chłopca w silnego, wpływowego, okrytego sławą zakonnego rycerza - dorosłego mężczyznę, który pod pewnymi względami okazuje się być drugim po królu. To historia o jego życiu i rodzeniu się jego wielkości, ale mamy tu też i jego zakonnych kolegów, z których to każdy na swój sposób jest zupełnie inny, mamy pewną uroczą i charakterną siostrę zakonną i zarazem lekarkę w jednym, jak i jest też stary i wyrachowany król z ambitną córką u boku. Każda z tych postaci jest intrygującą, barwną, doskonale przedstawioną i potrafiącą nas zaciekawić.
Nie sposób nie docenić epickości i tym samym rozmachu tej powieści, gdzie cała fabuła jest rozpisaną na kilkanaście kolejnych lat z życia bohaterów, gdzie mamy wiele politycznych i wojennych działań, jak i gdzie pojawia się naprawdę wielka liczba postaci, lokacji, wydarzeń. I co najważniejsze, tych grubo ponad 700 stron książki cechuje ład, porządek i dbałość o każdy detal, gdy oto nagle jedna niepozorna scena sprzed lat okazuje się kluczową dla obecnych losów Vaelina. To też sprawia, że bardzo lekko i z wielką przyjemnością poznajemy tę historię, stając się tym samym jej częścią. Oczywiście efekt ten nie byłby możliwym bez znakomitego przekładu Marcina Kiszeli, a i też swoje zrobiły tu klimatyczne ilustracje Szymona Wójciaka, które w jeszcze większym stopniu potęguję nasze poczucie „bycia” w tej pięknej opowieści.
Najlepsze jest zaś to, że przed nami są kolejne odsłony tej fantastycznej trylogii, które zapowiadają się równie intrygująco. Póki co, cieszmy się zaś porywającą ofertą „Pieśni krwi” – epickiej, zaskakującej, perfekcyjnie poprowadzonej historii fantasy, której to poznania nie można sobie odmówić. Polecam.
„Ryan to nowy autor, który ma szansę wywrzeć znaczący wpływ na gatunek fantasy. Jego debiutancka powieść "Pieśń krwi" posiada wszystko: wspaniałą opowieść o dojrzewaniu, porywające postacie i dynamic...
„Ryan to nowy autor, który ma szansę wywrzeć znaczący wpływ na gatunek fantasy. Jego debiutancka powieść "Pieśń krwi" posiada wszystko: wspaniałą opowieść o dojrzewaniu, porywające postacie i dynamic...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @Uleczka448
Praca i dom - poradnik o tym, jak połączyć te dwa światy w szczęśliwą codzienność.
Robin Sharma uczynił życie wielu z nas lepszym, piękniejszym, szczęśliwszym i bardziej świadomym tego, jak wiele zależy od nas samych. I z pewnością uczyni takim życie ...
Piękne, epickie, zaskakujące zakończenie tej znakomitej trylogii fantasy
Wszystkie wojny, wszystkie tułaczki, jak i wreszcie wszystkie ludzie dramaty muszą się kiedyś skończyć... - ta życiowa prawda znajduje swoje potwierdzenie również na ka...