Pianola to debiutancka powieść Kurta Vonneguta. Trudno się w nią wgryźć na początku, ale warto dać jej szansę, bo to dobra książka i jak zawsze u tego autora, z ważnym przesłaniem.
Ameryka po "drugiej rewolucji przemysłowej". Przydatność człowieka mierzona jest jego poziomem IQ, technologia i maszyny zastępują ludzi w coraz to nowych dziedzinach życia, ci którzy nie należą do kasty dyrektorów, inżynierów, doktorów, mają do wyboru służbę w wojsku bądź w służbach Korpusu Naprawczo-Odnowieniowego, zwanych potocznie Knotami. Główny bohater powieści, Paul Proteus, jako dyrektor Zakładów w Ilium, należy do uprzywilejowanej kasty, ludzi jak dotąd niezastąpionych maszynami. W powieści obserwujemy przemianę bohatera, jego bunt przeciwko dotychczasowemu życiu, systemowi i porzucenie wygodnego życia na rzecz zmiany, która ma przywrócić ludziom sens życia i prawdziwe szczęście.
Autor ma skłonności do pesymistycznego prezentowania przyszłości. Nie inaczej jest w Pianoli. Gdy przebrnie się przez niezbyt fascynujący wstęp, czytelnik zderzy się ze smutnym obrazem rzeczywistości Paula, Finnerty'ego i innych. Rozumiem, że jest to satyryczne przedstawianie przyszłości, ale mnie ta powieść zasmuciła. Jest tu kilka scen, w których te przygnębienie się nasila, jak chociażby scena pojedynku człowieka i robota podczas gry w warcaby, scena gdy Paul pokazuje żonie, Anicie nowy dom na wsi, który dla nich kupił, a ona niszczy jego szczęście w kilka sekund czy scena pożegnania na Kontynencie.
Obraz cywilizacji jaki Vonnegut kreśli przed czytelnikiem jest przerażający. To obraz w którym nie liczy się człowiek, jego pragnienia, chęć zmiany, chęć pracy, bycia zauważonym, docenionym, gdzie wartości humanistyczne są na przegranej pozycji, gdzie każde odstępstwo od przyjętego systemu uznawane jest za sabotaż i jednoznaczne z ostracyzmem społecznym. To obraz w którym ludzie zafiksowali się na punkcie maszyn i technologii i nie dostrzegają pułapek, które na nich czyhają. W końcu to obraz rewolucji, która pożera własne dzieci. Bowiem ci, którzy chcieli coś zmienić, wyrwać ludzi ze szponów technologii, w tym nasz główny bohater, Paul pozostali osamotnieni w swojej walce, bo pozostałym rewolucjonistom chodziło tylko o zniszczenie maszyn, chaos i zdobycie władzy. Upadek ideałów i planów Stowarzyszenia Widmowych Koszul okazuje się bardzo bolesny i rozczarowujący.
Ciekawym wątkiem jest podróż szacha Bratpuhru przez Amerykę i jego trafne komentarze dotyczące tego co ma on okazję zaobserwować.
Pianola jak na debiut sławnego dziś na całym świecie pisarza jest dobrą książką, porusza, wzbudza w czytelniku emocje, a to najważniejsze. Zaskakujące jest to jak trafnie autor przewidział jak może wyglądać społeczeństwo gdy pozwolimy na to by technologia przejęła nad nami władzę. Powieść powstała w 1952 roku jest jak najbardziej aktualna po dziś dzień. Bo czy czasem nie zapominamy, że technologia i te wszystkie nowinki techniczne nie są najważniejsze, że w naszym życiu najważniejsi powinni być ludzie, czas spędzany z nimi i że wspólna praca, praca własnych rąk jest bardzo cenna, że to ona nadaje sens naszemu życiu, i że to ona sprawia, że mamy ochotę krzyknąć: "Chwilo trwaj!" Polecam lekturę tej książki, warto ją znać.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Zysk i S-ka.