Pokrzyk recenzja

Nowy Rok nowe książki, nowe wyzwania z tym związane. To co misie lubią i kochają zdecydowanie najbardziej. I już na początek hit z górnej, jak nie najwyższej półki. Kolejna, już jedenasta część sagi o Policjantach z Lipowa. Przenosimy się więc w kujawsko-pomorskie w okolicę jeziora Bachotek i Pokrzydowa, czyli literackiego Lipowa.
Jeszcze dobrze wszyscy nie ochłonęli po wydarzeniach opisanych w części Rodzanice, a już niedaleko od tego miejsca, umiera pewna starsza kobieta. Pech w tym wszystkim, że przy zwłokach widziano Klementynę Klopp, emerytowaną, wytatuowaną policjantkę, chyba najbardziej wyrazistą postać sagi o Lipowie, u jednych budzącą grozę, u innych jak u mnie dużą sympatię. Jednak Klopp ma kłopoty i to jakie! Ale! Nie wszyscy wierzą, że to ona zamordowała niewinną staruszkę.
Daniel Podgórski i jego rozterki sercowe mogą już denerwować każdego czytającego. Mam wrażenie, że jego niezdecydowanie sięgnęło już apogeum i przeczucie, że coś wydarzy się, że wybór pomiędzy Weroniką Podgórską, jego żoną, a Emilią Strzałkowską, z którą ma syna, młodszą aspirant dobiegnie końca. Moje przeczucie sprawdza się, jednak czytelnicy sami muszą przeczytać jak do tego doszło i co się wydarzyło w okolicach Lipowa. A naprawdę wiele wyjaśni się co do tej kwestii. Raz na zawsze!!!
We Wnykach na starym dworze wisi klątwa, że kto go odwiedzi, na pewno wkrótce umrze. Przepowiednia zaczyna się sprawdzać, a progi dworku przekracza Podgórska... Czy jest z tego powodu zagrożona? Przecież klątwy często się sprawdzają. A ona właśnie dowiedziała się, że jest w ciąży z Podgórskim.
Jedenasty tom serii o Policjantach z Lipowa na pewno przypadnie do gustu wszystkim fanom prozy Katarzyny Puzyńskiej. Polecam i oczywiście zapraszam do placówek  Biblioteki Publicznej w Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawy, a szczególnie do Spotykalni - Biblioteki Sąsiedzkiej, w której pracuję. 
Zainteresowani jednak powinni zacząć czytać serię od pierwszego tomu pt. Motylek. Wszystkie tomy sagi o Policjantach z Lipowa znajduje się w zbiorach Spotykalni!