Włocławskie przesilenie to powieść, która miała potencjał, by wnieść świeże spojrzenie na literaturę współczesną. Niestety, po jej lekturze odczuwam głębokie rozczarowanie.
Głównym bohaterem jest Marian, mężczyzna w średnim wieku, który doświadcza niejasnych przeczuć nadchodzącego "przesilenia". Autor próbuje ukazać jego wewnętrzne rozterki, jednak sposób przedstawienia tych przeżyć pozostawia wiele do życzenia. Narracja jest chaotyczna, a monologi Mariana przypominają niekończący się strumień świadomości, który nie prowadzi do żadnych konkretnych wniosków. Zamiast pogłębiać postać, Wojciechowski serwuje nam serię absurdalnych sytuacji, które nie wnoszą niczego wartościowego do fabuły.
Styl pisania autora jest pełen czarnego humoru, groteski i absurdu. Niestety, zamiast bawić czy intrygować, często odrzuca i męczy. Wprowadzenie wulgaryzmów i prymitywnych żartów sprawia wrażenie, jakby autor na siłę próbował szokować czytelnika, nie oferując przy tym głębszej refleksji. Przykładem tego jest scena z "wielką Dupą" na placu, która zamiast być trafną alegorią, wydaje się być jedynie tanim chwytem mającym na celu zwrócenie uwagi.
Fabuła jest niespójna i pozbawiona klarownej struktury. Brakuje tu klasycznego wstępu, rozwinięcia i zakończenia. Zamiast tego otrzymujemy serię luźno powiązanych epizodów, które nie prowadzą do satysfakcjonującego finału. Czytelnik pozostaje z mnóstwem pytań bez odpowiedzi, co może być frustrujące dla osób oczekujących spójnej narracji.
Jednym z głównych mankamentów tej książki jest przerost formy nad treścią. Autor zdaje się skupiać bardziej na eksperymentowaniu z językiem i strukturą niż na opowiedzeniu angażującej historii. Efektem tego jest dzieło, które może być odbierane jako pretensjonalne i oderwane od rzeczywistości. Porównania do twórczości Gombrowicza czy Kafki są tu nieuniknione, jednak w przeciwieństwie do mistrzów absurdu, Wojciechowski nie potrafi nadać swoim eksperymentom literackim głębszego sensu.
Kolejnym problemem jest sposób przedstawienia Włocławka. Mimo że akcja toczy się w tym mieście, opisy są na tyle ogólnikowe, że równie dobrze mogłyby dotyczyć dowolnego innego miejsca. Brakuje tu lokalnego kolorytu czy głębszego zanurzenia w realiach miasta. Dla czytelników, którzy liczyli na literacką podróż po Włocławku, będzie to z pewnością rozczarowujące.
Postacie drugoplanowe są płaskie i pozbawione głębi. Nie wnoszą niczego istotnego do fabuły i wydają się być jedynie tłem dla monologów głównego bohatera. Dialogi są sztuczne i nienaturalne, co dodatkowo utrudnia zaangażowanie się w opowiadaną historię.
Podsumowując, "Włocławskie przesilenie" to książka, która nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. Chaotyczna narracja, przerost formy nad treścią oraz brak spójnej fabuły sprawiają, że lektura staje się męcząca i nieprzyjemna. Zamiast prowokować do refleksji, powieść ta pozostawia czytelnika z poczuciem zmarnowanego czasu. Nie polecam jej osobom szukającym wartościowej i angażującej literatury.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.