„Bibliofil” – brzmi dumnie, prawda? Aby móc określić się tym mianem, należy nie tylko kochać czytanie i książki, lecz także posiadać na ich temat wiedzę, pasjonować się nimi; bibliofil kolekcjonuje książki, prowadząc jednocześnie ich staranną selekcję – zarówno pod względem tematyki dzieł, jak i ich rzadkości. W jego bibliotece tytuły literatury popularnej zajmują miejsce obok białych kruków. O takich zbiorach my, zwykli czytelnicy, możemy zazwyczaj tylko pomarzyć. Dla wielu z nas choćby rozmowa z prawdziwym znawcą i pasjonatem byłaby niezwykłym, interesującym doświadczeniem…
„Nie myśl, że książki znikną” może być namiastką takiej rozmowy. Jest to wywiad rzeka, który przeprowadził Jean-Philippe de Tonnac z dwoma wybitnymi twórcami – Umbertem Eco oraz Jeanem-Claudem Carrièrem. Pierwszy z nich był oczywiście znanym włoskim pisarzem i intelektualistą, autorem takich dzieł jak „Imię róży” czy „Wahadło Foucaulta”, natomiast drugi zajmował się głównie pisaniem scenariuszy, lecz w jego dorobku znajdziemy również kilka książek (np. „Alfabet zakochanego w Indiach”). Obu panów – poza twórczością pisarską – łączy wielka pasja bibliofilska.
Nie będzie więc zaskoczeniem, jeśli powiem, że głównym tematem rozmów zapisanych w książce jest literatura. „Jak można rozprawiać o literaturze na przeszło dwustu pięćdziesięciu stronach?!” – zapytacie. Ano, można. Panowie mówią nie tylko o własnych kolekcjach (ich biblioteki liczą ok. 50 tysięcy tomów), lecz także o przyszłości książki jako takiej, o jej historii, o książkach, które przepadły oraz które nigdy nie powstały, o tym, czy można mówić o książkach, których się nie czytało (spojler: można!), o cenzurze, Internecie, a przede wszystkim – temat ten przewija się w rozmowach przez cały czas, lecz raczej między wierszami; kontekstem zawsze jest literatura, film lub teatr – o głupocie, pamięci i zapominaniu.
Ponieważ nie miałam jeszcze okazji poznać twórczości ani Włocha, ani Francuza (choć „Imię róży” łypie na mnie z półki z wyrzutem już od jakiegoś czasu), trochę się obawiałam, że lektura wywiadu z nimi będzie dla mnie szalenie wymagająca. Niepotrzebnie – książkę czyta się jak transkrypcję dobrego podcastu. Panowie wypowiadają się oczywiście z wielką dozą erudycji i znawstwa, lecz także z dużym poczuciem humoru, a nade wszystko – z pasją. Przytaczają mnóstwo anegdot i posługują się przykładami dla poparcia swoich tez.
Polecam lekturę „Nie myśl, że książki znikną” nie tylko pasjonatom literatury czy sceptykom, którzy obawiają się o przyszłość papierowych woluminów, lecz wszystkim czytelnikom, dla których książka jest czymś więcej, niż tylko plikiem stron w okładce.