Kiedy miał półtora roku, po raz pierwszy zobaczył siebie w lustrze i wytarł sobie resztkę kaszki z czubka nosa.
Petr Stančík napisał mistyfikację. Mistyfikacją jest to, że jego książka jest kryminałem, mistyfikacją są występujące w niej miejsca (istnieją realnie, lecz wyglądają inaczej) oraz postaci. "Wszystkie postacie występujące w tej książce wymyśliłem. W rzeczywistości są o wiele gorsze" - mruga do czytelnika przewrotnie z motta przed Prologiem, w którym przedstawia wybitnie uzdolnionego człowieka obdarzonego Aspergerem - tylko po to, by go natychmiast uśmiercić.
Wraz z ostatnim wydechem uszła z niego również dusza. Przypominała kwiat lotosu płynący pod prąd ku wodom prapoczątku, wróciła do nieba, w którym znalazła wreszcie wieczny spokój, albowiem doskonałość nie wytwarza żadnych bodźców.
Myślałem, że w tym Prologu autor pisze o sobie, bo też po maturze przez 4 lata imał się prac fizycznych, no i ze zdjęcia wygląda, że mogli się nad nim znęcać w szkole, ale nie - chodzi o bohatera powieści, stróża nosorożarni. Szczygieł, który napisał krótkie Posłowie, zdradza, iż fejkiem są także (często interesujące) motta przed kolejnymi rozdziałami: realne książki nie zawierają takich zdań, a niektóre z podawanych tytułów nie istnieją. Jak np. tajny pamiętnik Goethego. Także cykl obrazów Jana Preislera - czeskiego symbolisty - jest dłuższy i nie tworzy żadnej skończonej całości. Zdaniem Szczygła akcja powieści toczy się w roku 2018, co "wydedukował" z podanej daty urodzenia i wieku gen. Ukleja.
- Napije się pan czegoś, inspektorze? - Jestem na służbie, więc dziękuję, tak.
Postać głównego bohatera jest fejkiem siłą rzeczy - nie znam policjantów, którzy czytają bez problemu rękopisy w obcym języku, ba! - deklamują z pamięci Parsifala Wolframa von Eschenbacha w oryginale, czyli w środkowo-górno-niemieckim, obeznani są z historią sztuki, a zarazem brylują jako koneserzy sztuki kulinarnej i są niezmordowanymi jebakami - z pełną świadomością umiejscowienia punktu G u każdej kochanki. Bo że Lavabo lubi się znęcać nad podwładnymi i inteligentnymi inaczej, to mogę akurat przyjąć, choć to właśnie nie przysparza bohaterowi mojej sympatii - wychodzi z niego wtedy dobrze skrywany inteligencki skurwysyn. To raczej postać z amerykańskiego komiksu w rodzaju Facetów w czerni, choć może mieć jakieś pierwowzory w klasycznej literaturze swego gatunku - Sherlock Holmes czy Erast Fandorin przychodzą mi w pierwszej chwili na myśl. Wszechsprytny, wszechmądry, niepokonany - to wygląda na żart, albo senne marzenie na jawie jakiegoś Dyzia Marzyciela, czyli kompletnego niezguły. Jego niezwykłe zainteresowania są jednak zabawne i mogą prowadzić dociekliwego czytelnika w interesujące rejony. Bo autor, podobnie jak Czesław Miłosz, lubuje się w sekretnych historiach i tajnych bractwach w rodzaju wolnomularzy. Pielęgnuje zresztą swą cichą pasję poświęcając sporo czasu na badanie historii zburzonej, gotyckiej średniowiecznej Kaplicy Bożego Ciała i Krwi (husyci), która stała kiedyś w Pradze, oraz Towarzystwu Obręczy i Młota. Może to kolejny fejk, tyle że w dziedzinie nauk historycznych?
Dziennikarze roili się wokół zgliszcz jak kraby wokół wyrzuconego na brzeg wieloryba. Sępy obrazu. Hieny uczuć. Późnopiewcy, jak mawiał o nich mistrz Jan Hus. (s.127)
W warstwie fabularnej inspektor policji Lavabo (czyli umywalka) stara się wyjaśnić przyczyny pożaru w firmie Rhinnocent (nazwa zapewne nieprzypadkowo łączy nosorożca z niewinnością, ponieważ współcześni naukowcy dawne opisy jednorożców, tych baśniowych istot składających łeb na łonie niewinnej - innocent - dziewicy, identyfikują dziś właśnie z nosorożcem), która hodowała nosorożce w Pradze, dostarczając całej Azji za ciężkie pieniądze pożądanego proszku z rogu nosorożca bez zabijania ich. Innowacyjność Czechów polegała na stwierdzeniu, iż nosorożcom róg jakoby odrasta, tak samo jak nam paznokcie, które notabene są zbudowane z tego samego materiału, czyli z keratyny, więc Azjaci na potencję mogliby sobie z równym powodzeniem obgryzać paznokcie (smacznego!). Na zgliszczach Lavabo wpada na trop terrorystów-ekologów i ściga ich następnie po całej Pradze w różnych dziwacznych miejscówkach. Oczywiście do skutku. Obraz Jana Preislera : Czarne jezioro
Natrafiamy w powieści na masę dygresji, które byłyby kapitalnymi ciekawostkami, gdyby nie podejrzenie, że są wymyślone od początku do końca przez pisarza. Na przykład wzmianka o rogalu, który miał być stworzony w 1683 roku podczas oblężenia Wiednia, żeby zakpić z symbolu islamu, albo że z tego samego powodu Czesi nazywali psy Ali, a świnie - Pasza. (s. 9) Mam wrażenie, że w książce jest cała masa poukrywanych (możliwe, że ślepych) tropów. Można ich szukać w dziwnych imionach bohaterów (np. Pernatec to także proszek ze zmielonych skorup małży, a Japończyk Takamucha Naoko to na oko widać co), w dokładnie opisywanych miejscach w Pradze i Teplicach, w odniesieniach do literatury (motta, cytaty). Choć ostatecznie ów głębszy sens sprowadza się chyba do kochania życia, nawet gdy człek nie stroni od doświadczeń alkonauty, gdyż zdaniem autora alkohol jest niezbywalną częścią natchnienia, zaś drożdże środkiem, który ucywilizował człowieka. Sądząc po głębi stwierdzeń, Stančík korzysta intensywnie z tego źródła inspiracji:
Regularne spożywanie alkoholu oddala człowieka od rzeczy nietrwałych, jak życie rodzinne, gromadzenie majątku czy kariera zawodowa, a zbliża do rzeczy wiecznych, jak inspiracja muzyczna, zwariowane miłości, zrozumienia istoty wszechświata i bytu. U muzyków marskość wątroby jest chorobą zawodową. Poeta abstynent to oksymoron: sczezłej harfy ton, minionej ułudy wędrówka, martwej kochanki miłość, poety abstynenta wiersz.
Te dygresje historyczne są już czymś w rodzaju odbiegnięć od głównego tematu, ale jedynym konsekwentnie szkatułkowym wątkiem jest historia opisana w pamiętniku Goethego, który ujawnia dwa stronnictwa wolnomularzy wyrosłe na teorii geologicznej i wzajemnie zwalczające się: neptunistów - uważających, że góry powstały z osadzania się minerałów w morzu i plutonistów - twierdzących, iż tworzą je wytryski lawy. To tylko obrazowe nazwy dla wszelkiej maści ruchów konserwatywnych "zniewalających ludzkość rozrywką, rozkoszami i konsumpcją" oraz rewolucyjnych, starających się "obalić porządek społeczny od dołu, poprzez szczucie ludzkich mas przeciwko zwierzchności" i sianie wojen, rewolucji i buntu (s.109). Jednak celem każdego indywiduum jest nie tyle przyłączanie się do tego lub innego stronnictwa, lecz, co wynika z wymyślonego przez autora listu Jana Preislera do przyjaciela, poznanie samego siebie, które mężczyznę wiedzie tylko poprzez alchemiczne połączenie się i obcowanie z kobietą.
Poznałem cały wszechświat swoich możliwości i byłem oszołomiony jego nieskończonością. Jeżeli zdołam pokonać swoje lenistwo i strach przed własną wielkością, mogę się stać, kim zechcę. Nawet bogiem. Albo kamieniem leżącym w kurzu przy drodze. Albo pozostać, kim jestem.
Bo gdy się siebie pozna, każda droga jest jednakowo dobra. Może to brzmi filozoficznie i zalatuje bez wątpienia mądrością Wschodu, ale każda czeska kobieta taką mądrość pijaka, który jest przekonany, że mógł być wszystkim, ale zdecydował się być, kim jest, nazwie po imieniu: alibismus*.
Ponieważ w śledztwie chodzi o spalenie się ciał, autor siłą rzeczy podejmuje także wątek ludzkiego samozapłonu, eksploatowany już wcześniej przez Petra Zelenkę w jego mockumencie pt. Rok diabła. Zastanawiam się też, gdy mowa o możliwych inspiracjach, czy Petr Stančík zna Rękopis znaleziony w Saragossie. Sądząc po jego wolnomularskich zainteresowaniach mógłby go znać. Serwuje nam tutaj coś podobnego, lecz we współczesnym i stricte czeskim przebraniu: żartobliwą opowieść mamiącą inteligentów głębszym, ezoterycznym sensem, bo przecież Podręczniki [historii] pisze się tylko po ty, by dzieci były grzeczne. (s.56) Nie ma tu, co prawda, szkatułkowej konstrukcji, ale i u niego nie brak humoru słownego - zarówno tego nieco bardziej wysublimowanego (Kiedy zapłaciłem rachunek łódź mego budżetu ugrzęzła na mieliźnie.), jak i całkiem przaśnego, zupackiego - rodem z Haška (Pierdolnęła bomba cała / Obie ręce mu urwała / On zdjął buty z onucami / I zastrzelił ich nogami).
Jednym zdaniem: fascynująca lektura dla dociekliwych i niekoniecznie spragnionych tylko prostego języka i szybkiej akcji "bez niepotrzebnych opisów".
* (cz.) alibizm, asekuranctwo, wymówka -- Notatki: fluorek cezu, Blutwurz, Dirndlbrand, Vieille Kirschwasser vom Schwarzwald, er kann mich im Arsche lecken - anilingus, ISIS-informacyjna służba informacyjnych służb, surströmming - śledź kiszony po szwedzku, ragnarök - auto (nie istnieje), kuttrolf - pojemnik na wodę, granit z Mrakotina (m.in. obelisk na Hradczanach), brandy Magno Solera Reserva, medronho - portugalska - wódka z chruściny jagodnej z Cascais, wódka Mongobongo z johimby lekarskiej, Krugerdrunk - z miąższu baobabu, Postaci: niezłomny bohater kanonier Jaworek, Rodion Pamfiłow Krutonosow, Pan Kadłubek - rzeźba kolo Invalidovny, Fridolin von Meerrettich, Ignac Antonin von Born, Olšany, kwatera 24, grób Adalberta i Wojciecha von Lanna, Daniel Stradula - koksomelier; Mejscówki: Bubeneč - fekatedra Lindleya, gościniec Pod Kamienną Różą - Teplice, Ke Karlovu 4 - Instytut Badań Bólu (Katedra Fizjologii UK), Rubin Margot - Valentinská 7, Veleslavinová 5, willa Lanna / willa Vaclávka na Smíchowie - restauracja pod Spragnioną kreską, restauracja U realistów - parter kościoła husyckiego w Dejvicach, Cesarska Wyspa - Rhinnocent - biuro w kształcie łodzika - Nautilus Pompilius, winnica Velké Žernoseky, restauracja Vagina Denata / Dentata??/, Beastaurant Modřanská 120 Branik - kosciółek Pavla Bareša - fabryka Akwamaryn - silniki o spalaniu wewnętrznym, Wasserverbrennungmaschine - towarzystwo Plutonia, wapień, stacja transformatorowa pod wezwaniem św. Eliasza - dzieło Emila Kolbena, Via Magna przez Dolinę Szarki, Velen Jehlan Školská 28 Praha 1, ogródki działkowe na Jeneralce, wieża ciśnień na Letnej, kamieniołom Paraple na pn.-wsch. od Sv. Jan pod Skalou, Praga Baszta Szpitalna, willa Bělka pod Wyszehradem, kamienica Pod płonącym Kościotrupem - Břetislavová (antykwariat), kość. św. Gabriela na Smichovie - NMP z Dzieciątkiem - Desiderius Lenz z Beuron (Izyda z Horusem), zamek Hadovka Dejvice, bp. Franstišek Schönborn Lit. : Casanova - Ikosameron, Megamikrowie, Nosorożec Ionesco - cytat
Szalony kryminał z zabawnymi wątkami erotycznymi, a jednocześnie przewodnik po tajemniczych miejscach Pragi. Świetna parodia powieści sensacyjnej. Pewnej nocy na Cesarskiej Wyspie ginie w pożarze ...
Obrazy Preislera mają istotne (choć raczej przypisane im ex post) znaczenie dla ezoterycznych rozważań bohatera, a ten z całego cyklu Czarne jezioroma być kluczowym.
Szalony kryminał z zabawnymi wątkami erotycznymi, a jednocześnie przewodnik po tajemniczych miejscach Pragi. Świetna parodia powieści sensacyjnej. Pewnej nocy na Cesarskiej Wyspie ginie w pożarze ...
Mariusz Szczygieł, jak na prawdziwego czechofila przystało od lat z determinacją i prawdziwą pasją przybliża nam kulturę naszych południowych sąsiadów. To właśnie jego nazwisko przyciągnęło moją uwag...
Jaroslav Hasek Milan Kundera Pavel Kohout Bohumil Hrabal Petr Stancik Tak wygląda chronologiczna mapa moich przygód z dorobkiem literackim Bohemii. I prawdę powiedziawszy, każda igraszka pozosta...
@czytamduszkiem
Pozostałe recenzje @tsantsara
Bolało?
Zalane deszczem dublińskie ulice w chłodny zimowy dzień nie były odpowiednim miejscem dla szwendającego się małego chłopca. Dobra opowieść zawsze zaczyna się od herba...
Mamy już sierpień, ale rano jest zimno, a w powietrzu pachnie już jesienią. To druga książka Petry Soukupovej i - podobnie jak jej debiut (w 2008 nagroda im. J. Ortena ...