Jim Qwilleran zatopił się w fotelu w jadalni klubu prasowego.
Już pierwsze zdanie tej książki mówi, co - oprócz sprawy kryminalnej oczywiście - stanie się centralnym tematem tej książeczki: jadalnia, restauracja, kuchnia, jedzenie. Żeby wprowadzić humor sytuacyjny wystarczy, by główny bohater przeszedł na surową dietę tuż przed tym, jak w swej gazecie "Daily Fluxion" powierzona mu zostanie rubryka kulinarna oraz obowiązek (i fundusz na darmowe żarcie) odżywiania się w najlepszych restauracjach... Perypetii będzie zresztą więcej, także oczywiście miłosnych i seksualnych - choć autorka podchodzi do sprawy bardzo po gentlemańsku, czyli bez żadnych pikantnych szczegółów: czytelnik zostanie zamknięty na czas aktu seksualnego razem z kotami w łazience. Akcja tej książki nie opuszcza całkiem środowisk artystycznych (vide część 2.: dizajnerzy, część 3.: kolekcjonerzy i antykwariusze), w których odnajdzie się nieoczekiwanie niejaka Joy (nomen omen) - obiekt pierwszej miłości Qwilla sprzed 20 lat, czyli z czasów "dzieci kwiatów" ("zawsze podobały mu się kobiety o przezroczystej skórze i długich wlosach"). Czyli jesteśmy najwyraźniej najwcześniej w późnych latach 80ych lub na początku 90ych... To zaskakujące, ponieważ ja, czytając te historie wciąż myślę, że to muszą być lata 50te, najdalej wczesne 60te... Może wygląda to tak dlatego, że chodzi o małe miasteczko daleko od wszelkich centrów świata? Jego nazwa tu nigdzie nie pada, ale podobno wzrorem dla owego powieściowego Picax miała być trzytysięczna mieścina Bad Axe nad jeziorem Huron, gdzie L. J. Braun sama mieszkała. Nota bene ciekawe, że do dziś działają tam dwie konkurencyjne gazety - jak w książce. Wątek kulinarny i artystyczny połączony zostanie poprzez fundację artystyczną, która daje stypendia artystom, umożliwiając im produkcję ceramiki w swych murach, ale aktualny zarządca obiektu, prawnik Maus - sam znakomity kucharz i smakosz - na mieszkania w obiekcie przyjmuje wyłącznie osoby mające profesjonalny kontakt z gastronomią. Każdy z lokatorów tej pensji robi co innego, co pozwala Braun naświetlić rozmaite strony i problemy tej profesji: od targu chłopskiego, na którym się restauratorzy zaopatrują, przez problemy restauratorów, po rozmaite rodzaje i profile lokali (najdowcipniejszy dialog ma miejsce w jakiejś koszmarnej garkuchni, gdzie kelner nie zna zbyt dobrze języka). Humor sytuacyjny, czasem językowy opiera się u Braun na lekkiej kpinie z poszczególnych bohaterów i społeczności, które reprezentują. Ulubionym obiektem żartów są chyba artyści i kolekcjonerzy. na tarczą wytypowany zostaje partner byłej flammy Quilla - Dan Graham. Jest niesympatyczny, zadufany w sobie, mówi niewyraźnie w dodatku z pretensjonalnym "liberalnym użyciem niemodnych klisz i powiedzonek". Co gorsza uprawia kotnaping...
- To zadufany dupek! - A spotkałeś kiedyś artystę, który by nim nie był? Wszyscy oni przeceniają swą wartość.s.37
Oprócz tego, że jest antypatyczny i apodyktyczny jest dość mało zdolną fleją i nie zna się zbyt dobrze na swojej dziedzinie:
[czajniki, imbryki, ceramika] Czasami wszystko wygląda super, a i tak najlepiej leje się z najbrzydszych. s.149
Przyznaję, jest to ramotka - trochę jak Agatha Christie, choć jest tu mniej kryminału a więcej lekkiego, nieco drwiącego humoru. I nie jest to Anglia, a USA (choć tego się prawie nie czuje). Ale czytałoby się to z przyjemnością, gdyby nie koszmarny język polski powieści: razi cała masa źle odmienianego biernika nieżywotnych. Tłumacz, a zwłaszcza korektor powinni się wstydzić... Pokazuję przykłady w Notatkach poniżej.
Niewykorzystane pomysły na tytuł: No wiesz, jest wiosna i w ogóle; Jestem Szkotem - Skocza znajdziesz w butelce; Czeba drinka z baru?; Najlepsza pasta z tapety jaką kiedykolwiek jadłem.
Na koniec ulubiona piosenka "Skocza" Quilla - Loch Lomond:
Notatki>> en croûte - zapiekane, na chrupko, musztardaAsiago, chowder kukurydziany, ser romano, avocado suprême remouladé, soupçon - podejrzenie, sery: herkimer, liederkranz, port-salut, norweski gjetost; vichysoisse, cebularz, gałęzie sasafrasu, królik (?! zając!) Hasenpfeffer, obraz z Cape Cod, pied-à-terre - mieszkanie, dom, ortofosforan sodowy, smoła pogazowa. Tłumaczenie/korekta: wyglądasz jakbyś miał krwawiące wrzody (winno być: chyba wrzody krwawnicowe lub hemoroidy?); między przystanią a (...) klubem tenisowym stał olbrzymi stos kamieni (kamienie, nawet w stosach, stoją, czy jednak leżą?) s.15; kobieta ma prowokacyjny jednostronny uśmiech (a jak wyglądają uśmiechy dwustronne?); koty biorą do ust...(w Ameryce już?) s.33; słyszał (...) dźwięk radia albo stereo dochodzący gdzieś z budynku (to radio mieli mono?? - może raczej zestaw stereo, odtwarzacz, adapter, magnetofon?) s.47; nakładając na chrupiącego francuskiego rogalika tony dżemu (?! na [kogo co?] rogalik!) s.50, 88; zjadła tosta (tost!!) s. 51, 53; gdzie odeszła Joy (to brzmi już jakby zeszła w jakimś konkretnym miejscu...może jednak "dokąd odeszła"?); królik (?!) Hasenpfeffer (ale Hase to zając...) s.112, puszczał z adaptera muzykę (z adapteru!!) s. 112. Lit. Toynbee. kolekcjoner sztuki s. 67
Coś złego dzieje się w Maus Haus. Coś więcej niż tylko tajemnicze samobójstwo sprzed lat, które ciąży nad starym domostwem. Jakieś złowieszcze fatum prześladuje obecnych mieszkańców rezydencji. Kiedy...
Coś złego dzieje się w Maus Haus. Coś więcej niż tylko tajemnicze samobójstwo sprzed lat, które ciąży nad starym domostwem. Jakieś złowieszcze fatum prześladuje obecnych mieszkańców rezydencji. Kiedy...
Gdzie kupić
Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Pozostałe recenzje @tsantsara
Nietolerancja ludzi i twarda litera prawa
Słońce zalewało żarem rozległe, wyżynne tereny Nowego Meksyku. Choć oglądałem w dzieciństwie z dużym zainteresowaniem wszelkie westerny - nie tylko amerykańskie, ale te...
Po śmierci króla Jana III. rozproszył los w dziwny sposób jego rodzinę. Popularny wykład losów najmłodszej córki Jakuba Sobieskiego i jego pochodzącej z Palatynatu Reńs...