Oto jak kończy się świat recenzja

Nic złego się nie stanie, jeśli poudaję kogoś kim, nie jestem, prawda?

W teorii chwilowa zamiana ról pomiędzy Wawerly a Caroline nie miała żadnych wad i słabych punktów. Wawerly, stypendystka elitarnej Akademii Webbera, miała jedynie ochotę zasmakować cukierkowego życia bogatych dzieciaków z Nowego Jorku i spotkać byłą dziewczynę, która porzuciła ją bez słowa. Nie chciała być świadkiem morderstwa i ganiać po opuszczonej fabryce w poszukiwaniu odpowiedzi na mroczne pytania. Chciała tylko poczuć się wyjątkowa i pobawić się balu maskowym. Nic więcej.

Akcja nabiera tempa niemal od pierwszej chwili, gdy Wawerly spotyka Ash, a wraz z nią dziewczynę w zielonej sukience. Bieg wydarzeń od tamtej chwili zaczął niesamowicie szybko się rozwijać i pozostał w takim tempie do samego końca, dzięki czemu tę książkę czytało się bardzo szybko, a kolejne strony umykały mi jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Największym atutem tej historii była kreacja głównej bohaterki. Wawerly zmagała się z autyzmem i autorka poświęciła wiele wzmianek o tym, jak dziewczyna radziła sobie ze swoją przypadłością. Z uwagi na to, że moja przyjaciółka również jest autystyczna, byłam zachwycona sposobem, w jaki przedstawiono Wawerly i wytłumaczono pewne jej zachowania. Były to bardzo realistyczne opisy i zdecydowanie niestereotypowe, co bardzo mi się spodobało. Autorka nie przedstawiła jej jako "dziwaczki" i zwróciła uwagę na to, że osoby ze spektrum autyzmu mogą funkcjonować wśród innych ludzi bez większych przeszkód.

Pod względem klimatu, podzieliłabym tę książkę na dwie części. Pierwsza z nich przypominała mi "Plotkarę", gdy rozpoczął się bal, a bogate dzieciaki z NY pozowały do zdjęć, druga natomiast miała w sobie klimat "Snowpiercera", ponieważ mamy w niej do czytania z teoriami spiskowymi, tajemnicą do odkrycia i mordercą do ujawnienia.

Zakończenie tej historii mocno opiera się science-fiction, czego się nie spodziewałam. Sądząc po opisie byłam nastawiona na coś zupełnie czegoś innego, ale może to i dobrze? W końcu nie każda książka powinna być przewidywalna :)